Sztuka w przestrzeniach wiejskich i eksperymenty etnograficzne. Pożegnanie kultury zawstydzenia: jednoczasowość, zwrot ku sobie, proto-socjologia
Streszczenia
W artykule przedstawiona zostaje perspektywa kultury zawstydzenia pojawiającej się na styku dyskursów modernizacyjnych odnoszących się do społeczeństwa polskiego i doświadczeń kulturowych ludzi wsi. Następują tu odwołania do możliwych sposobów przekroczenia tej perspektywy: kolejno do świata wiejskiej podmiotowości społecznej napotykanej w projektach artystyczno-etnograficznych, do warunków współzależności i możliwości wykonania „zwrotu do wewnątrz” w sytuacji spotkania międzyspołecznego oraz do pewnej możliwości konstruowaniaalternatywnej wiedzy społecznej, proto-socjologii. W opisie tym projekty artystów łączą się w ten sposób z tym co etnograficzne i co aktualne oraz przede wszystkim z możliwością istnienia innej, alternatywnej, historii społecznej wytwarzanej przez społeczności wiejskie.
Indeks
Góra stronySpis treści
Góra stronyUwagi autora
Tekst został przygotowany na podstawie prac badawczych realizowanych w ramach grantu NCN nr 2012/05/D/HS2/03639.
Pełny tekst
- 1 J. Wasilewski Społeczeństwo polskie, społeczeństwo chłopskie, „Studia Socjologiczne” 1986 nr 3, s. (...)
- 2 Jesteśmy potomkami chłopów. Z prof. Jackiem Wasilewskim rozmawia M. DuchDyngosz, „Znak” 2012 nr 68 (...)
- 3 Wstępem do napisania mniejszego tekstu było moje wystąpienie na konferencji „Polska/Polski/Polskie/ (...)
- 4 Zob. też T. Rakowski Potomkowie chłopów – wolni od kultury, „Znak” 2013 nr 692.
1Debata o genealogiach polskiego społeczeństwa wynikła dość nagle, w kilku miejscach naraz. Pisał jeszcze w latach 80. socjolog Jacek Wasilewski w tekście Społeczeństwo polskie, społeczeństwo chłopskie1, a niedawno swoje tezy powtórzył w miesięczniku „Znak”2, że wiejska i chłopska tożsamość narodu w latach PRL-u wiążą się z podporządkowaniem i pamięcią biedy i niedostatku, a stąd ze skłonnością do skrzętnego gromadzenia dóbr materialnych, do wsobności i „familizmu”, do poczucia niepewności i zależności od losu. Choć stygmat wiejskości, migracji do nowego, wielkomiejskiego środowiska, wstyd wiejskich korzeni łączył się z olbrzymim procesem społecznym, modernizacyjną przebudową lat PRL-u, to z pewnej perspektywy widać, że odkrywanie chłopskich genealogii równa się tłumaczeniu pewnego „defektu” tkwiącego w nowo powstającym społeczeństwie. Po raz kolejny zostaje w ten sposób odsłonięte jądro wstydu polskiej tożsamości3, wypełniające losy przebudowującego się intensywnie społeczeństwa. Kłopot jednak w tym, że jest to nie tylko realny proces społeczny, który można badać, opisywać, ale przede wszystkim pole, na którym w ogóle kształtują się i zarysowują najbardziej czułe punkty współczesnych polskich relacji społecznych, relacji wobec innych. Ukryte kultury zawstydzenia to zatem miejsce pewnego nieustannego spotkania międzykulturowego, w którym wykształca się w ogóle pewien stosunek do „własnej inności”. To rodzaj laboratorium współbycia, współegzystowania społecznego, otwierania i zamykania się na doświadczenie odmienności i zmiany, na budowanie własnej drogi w stosunku do przypisania kulturowego. W stosunku do kultury ludzi wsi rozgrywa się zatem cały nasz współczesny sposób współbycia z innymi i przez to – z samymi sobą4.
- 5 B. HelbigMischewski Kilka uwag o wstydzie w kulturze niemieckiej i polskiej na podstawie prac bada (...)
- 6 E. Kurtz Wstyd i poczucie winy: charakterystyka cyklu uzależnienia, przeł. M. Waksmundzka, A. Dodzi (...)
- 7 Zob. H. Lewis Shame and Guilt In Neurosis, International Universities Press, New York 1971; zob. te (...)
- 8 N. Elias Przemiany obyczaju w cywilizacji Zachodu, PIW, Warszawa 1980, s. 237241.
- 9 A. Giddens Nowoczesność i tożsamość…, s. 9395.
- 10 Tamże, s. 9293.
2Wstyd jest bardzo silnym mechanizmem „ja”, ma charakter ucieleśniony, może obejmować całość chwilowego, jednostkowego doświadczenia, „stawiać pod znakiem zapytania całą naszą osobę”5. Łączy się poczuciem społecznej nieadekwatności, odsłonięciem odstępstwa wobec ideału „ja”, jest formą reakcji na zdemaskowanie, na zerwanie „zasłony”. Wstyd jest pierwotnie związany z sytuacją publiczną, społeczną, jak pisze Ernst Kurtz, już pierwotnie zawiera w sobie to znaczenie, w słowie „wstyd” znajdujemy pewien proces – „odkryć, wystawić na widok publiczny, zranić”6. Zawstydzenie jest zatem działaniem „ostensywnym”, wskazuje na ubytek, niepoprawność, przy czym może być on formą bardziej jawną, publiczną, a jednocześnie „otwartą i niezróżnicowaną”, jak pisała Helen Lewis7. To forma regulacji kulturowej, sytuacja publicznego obcowania albo wskazania, związana z bezpośrednią, hierarchiczną relacją społeczną, jak pokazywał jeszcze Norbert Elias w studiach o obyczajach w dawnej Europie, czyli o treningu wstydu wobec nagości czy, w ogóle – jawności fizjologicznej wobec „wyżej urodzonych”8. Dopiero stopniowo, w kolejnych stuleciach Europy nowożytnej to, co społeczne, relacja deklasacji, wędruje do wewnątrz, internalizuje się, „pali wstydem” w wyobrażonej relacji wobec innych. Wstyd, pisze Giddens, sięga w ten sposób do „archaicznego środowiska”, „podcina korzenie zaufania”, w którym jednostka wyodrębnia własną tożsamość (wobec innych), jest „negatywną stroną systemu motywacji działającej osoby”9. To przejście od sytuacji publicznej do bardziej wewnętrznej jest tutaj kluczowe, to wciąż relacja społeczna, która przenika następnie przez całą tożsamość, może wywoływać agresję kierowaną przeciwko samemu sobie razem z głęboko uwewnętrznionym poczuciem nieadekwatności. W ten sposób pojawia się coś, co Helen Lewis nazywa wstydem „zduszonym”, a Anthony Giddens pisze wprost, że to forma nieświadomie przeżywanej obawy o własną adekwatność, związaną bezpośrednio z poczuciem zagrożenia bezpieczeństwa ontologicznego10.
- 11 J. Majcherek Hamulcowi modernizacji, „ Gazeta Wyborcza”, 08.08.2012. Zob. też Chłop to nie obywatel (...)
- 12 Czekając na sobotę, reż. I. i J. Morawscy, 2010.
3Działanie i myślenie według reguł i wyobraźni świata wsi mogą tę drogę do wstydu „zduszonego” właśnie niebezpiecznie otwierać. Dzieje się tak, zwłaszcza gdy pojawiają się kolejne odsłony dyskursu modernizacyjnego, odsłaniającego i diagnozującego problemy rozwoju i zmiany społecznej w Polsce potransformacyjnej. To właśnie „wyposażenie mentalne” wsi staje się w wyobraźni wielu autorów fatalną cechą przebudowującego się społeczeństwa; jest to bardzo silny dyskurs, w którym to, co wiejskie, jest widziane jako dotknięte zawstydzającym „opóźnieniem”, przeczące pożądanym trendom kulturowym; jest synonimem tego, z czego należałoby się jak najszybciej wyplątać i przebudować. Tego typu rozpoznania pojawiają się w wyostrzonej formie w wielu publicznych wypowiedziach humanistów, np. Janusza Majcherka, gdzie mieszkańcy wsi to „hamulcowi modernizacji”11. Środowisko wsi przedstawia się też często za pomocą obrazów bylejakości i monotonnej codzienności. Szczególnie wyrazistym przykładem jest tutaj film dokumentalny Czekając na sobotę12, w którym młodzież wiejska zajmuje się nudnymi, bezcelowymi czynnościami; jest bez pracy, bez zainteresowań – w jednym z ujęć młodzi przeglądają nieustannie ekrany telefonów, w jeszcze innym demolują stary, rozpadający się, ledwie jeżdżący samochód, w kolejnym okupują bezczynnie odrapany przystanek PKS, a wszystko to zostaje skontrastowane z sobotnim erotycznym show w wiejskich klubach i dyskotekach, przedstawianym jako zawstydzająca, pełna „złego smaku” rozrywka.
- 13 O. Kwiatkowska Lucim czyli konsekwencje pewnego projektu, w: J. Kowalewski, W. Piasek, M. Śliwa, Za (...)
- 14 E. Korulska O chłopie – bez tytułu, „Konteksty. Polska Sztuka Ludowa” 1994 nr 1/2.
4W sposobie myślenia o głębokiej obecności świata wsi we współczesnych polskich przemianach i doświadczeniach społecznych widoczna jest więc cały czas pewna niepokojąca (i zawstydzająca) obecność „trudnego” kontaktu międzyspołecznego. W tym spotkaniu dominującym kulturowo partnerem pozostaje jednak świat elit społecznych, twórców publikacji, produkcji filmowej, debat społecznych. W tym miejscu okazuje się więc, że właściwie mamy w dużej mierze do czynienia z uogólnioną interpretacją wsi jako „niepełnego” życia społecznego. To jednak strategia, w której mieszkańcy wsi nie tylko są rozpoznawani albo poddawani krytyce, ale stają się bardziej imaginacją „stanu zerowego”13, po to, by móc myśleć o właściwej, pożądanej formie rozwoju społecznego, by zrozumieć to, co społeczne – stają się postaciami „służącymi do myślenia”. Nie chodzi zatem o to nawet, że jest to spór o wiedzę o wsi, że z jednej strony walczą tu znane, literackie czarno-białe stereotypy, wsi-raju i wsi-piekła, jak pisze o literackich, typowych obrazach Ewa Korulska (ujmując je jako – „wykreowane przez inteligencję”)14, ale o to, że wkraczamy w pole spotkania, konfliktu i nieustannej transformacji wyznaczającej formy obecnej egzystencji społecznej różnych środowisk. Z jednej strony nieme albo posługujące się bardzo specyficznym językiem środowiska wsi, z drugiej środowiska podporządkowujące symbolicznie i orientalizujące wieś na własny, konstrukcyjny użytek.
- 15 Zob. R.P. Mohan The Mythmakers. Intellectuals and the Intelligentsia, Greenwood Press, New York 198 (...)
- 16 T. Bogucka Obrona mniejszości, „Gazeta Wyborcza. Magazyn” 5.04.2001.
- 17 L. Gandhi Teoria postkolonialna. Wprowadzenie krytyczne, przeł. J. Serwański, posł. E. Domańska, Wy (...)
- 18 Tamże, s. 50
- 19 M. Buchowski Widmo orientalizmu w Europie. Od egzotycznego Innego do napiętnowanego swojego, przeł. (...)
- 20 E. Klekot Samofolkloryzacja: współczesna sztuka ludowa z perspektywy krytyki postkolonialnej, „Kult (...)
- 21 M.L. Pratt Arts of the Contact Zone, „Profession” 1991 No. 1, s. 3340.
5Nakazowi przemyślenia i przepracowania źródeł zawstydzenia pojawiającemu się przy odkrywaniu wiejskich tożsamości będzie więc towarzyszyć obraz bardzo silnej, dominującej wręcz narracji środowisk wielkomiejskich elit, socjologów, historyków, ludzi kultury – a więc środowisk o dominującym, inteligenckim kapitale kulturowym (the mythmakers15), których zadaniem było „zmieniać, doskonalić, rozwijać” oraz bronić społeczeństwo przed „lichością, tandetą, trzeciorzędnością”16. Zatem w ten sposób powstaje pewien proces interpretacji życia społecznego, w tym życia społeczno-politycznego wsi, który wprowadza, by użyć słów Michaela Foucaulta, przywoływanych zresztą przez Leelę Gandhi17, „podwójne stłumienie: w kategoriach tych, których wyklucza z tego procesu oraz w kategoriach modelu i standardu, jaki nakłada na tych, którzy tę wiedzę otrzymują”18. Pojawia się w ten sposób coś w rodzaju własnej, wewnętrznej kolonizacji, orientalizacji wsi i peryferiów – orientalizmu à la polonaise, jak pisał Michał Buchowski19. To jednak też sytuacja, w której same te podmioty, środowiska wsi, zaczynają podporządkowywać swoje głosy dyskursom centrum, z zawstydzeniem tłumiąc własne języki i doświadczenia, i następnie dokonują czegoś w rodzaju wewnętrznej samokolonizacji albo, w innym wariancie, jaki pisała Ewa Klekot (bardziej w kontekście ludoznawstwa i regionalizmu), samofolkloryzacji20. Na granicach tego procesu, na granicach przecinających się ekspresji i dyskursów, w postkolonialnych „strefach kontaktu”, o których pisała Mary Louise Pratt21, pojawia się zatem moment zawstydzenia, świadomość włączania i wyłączania z prawomocnego opisu rzeczywistości społecznej albo budowania języka opisu własnej sytuacji już na warunkach opisu hegemonicznego.
- 22 S. Rushdie Wstyd, przeł. M. Ferek, Rebis, Poznań 2000.
- 23 Zob. M. Pacukiewicz Między wstydem a bezwstydem – eksperyment Salmana Rushdiego, „Napis” 2012 nr 18 (...)
6W tym artykule zamierzam po raz kolejny odwrócić perspektywę i pokazać, że możliwe są drogi wyjścia poza tę strefę i wydobycia doświadczeń ludzi wsi tak, by perspektywa tłumienia i orientalizacji doświadczeń wsi uległa przynajmniej znacznej dezintegracji. Nie chodzi tutaj jednak tylko o samą dekolonizację opisu i odsłonięcie elementów „własnego” głosu/ doświadczenia wsi (choć będzie to tutaj punktem wyjścia), ale o wskazanie takich perspektyw i działań, w których pojawia się nowe spotkanie, porozumienie wobec świata wsi, balansujące na granicy zawstydzenia i, być może, granicę tę pokonujące/przekraczające. Odwołam się kolejno do świata wiejskich umiejętności i zrębów podmiotowości społecznej napotykanych w eksperymentalnych projektach artystyczno-etnograficznych związanych z uwalniającą sytuacją „jednoczasowości” obu stron spotkania (J. Fabian), warunków współzależności i możliwości wykonania „zwrotu do wewnątrz/do siebie”(N. Rapport) oraz do możliwości konstruowania alternatywnej wiedzy społecznej, proto-socjologii. W tej przestrzeni projekty artystów w kolejnych odsłonach będą łączyły się z tym, co etnograficzne i co aktualne: z współczesnymi buntami i strategiami współdziałania rolniczego, a nawet oddolnymi ekspresjami pracy rolniczej; z inną, „osobną” materialnością i wyobraźnią techniczną właściwą dla wsi oraz w końcu z inną, alternatywną historią społeczną wytwarzaną przez te społeczności. Każde z tych działań może być, jak uważam, potraktowane jako droga do opuszczenia postkolonialnej „strefy kontaktu”, gdzie wstyd uwalania się, wzmacnia i, podobnie jak w losach postaci z powieści Rushdiego22, z pewnej skomplikowanej architektury społecznie tworzonych barier może zmieniać się w totalizujące, przenikające na wskroś „wcielenie hańby”, po to, by żyć następnie własnym, pełnym przemocy życiem23.
Jednoczasowość: buntownicze instalacje ze wsi Kurówko
- 24 J. Sowa Fantomowe ciało króla. Peryferyjne zmagania z nowoczesną formą, Universitas, Kraków 2011.
- 25 M. Łuczewski Odwieczny naród. Polak i katolik w Żmiącej, Wydawnictwo Naukowe UMK, Toruń 2012.
- 26 A. Leder Prześniona rewolucja. Ćwiczenia z logiki historycznej, Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Wa (...)
- 27 M. Łuczewski Odwieczny naród….
7Problem polega na tym, że choć w polskich dyskursach publicznych wieś jako miejsce narodzin społecznych napięć funkcjonuje od dawna, to jednak współczesność wsi i jej aktualne problemy i napięcia pozostają często niewidoczne i trudno jest je na bieżąco i w pełni uchwycić. „Chłopska” genealogia współczesnego społeczeństwa polskiego, związana w olbrzymim stopniu z powojennymi migracjami i przemieszczeniami ludzi wsi do wielkomiejskich bloków i kamienic, została szczególnie boleśnie odkryta po raz kolejny kilka lat temu. Z początku wiele to wyjaśniało – nastąpiło odsłonięcie na nowo silnego konfliktu społecznego, który narodził się jeszcze w okresie Rzeczypospolitej szlacheckiej i trwał aż do ostatnich lat drugiej RP; to cała historia pogłębiających się nierówności społecznych. Jednocześnie w kolejnych studiach i interpretacjach, począwszy od prac Jana Sowy24, następnie Michała Łuczewskiego25 i Andrzeja Ledera26 znajdziemy z jednej strony analizy potwierdzające doświadczenia głębokiego ekonomicznego podporządkowania wsi, a z drugiej zaś, co więcej, elementy kultury oporu, buntu przeciw eksploatacji, a nawet, w początkach XIX wieku, sprzeciwu wobec polskiego, „pańskiego” przypisania narodowego i uparte pozostawanie, np. w Galicji, przy identyfikacji „my-cesarscy”27.
- 28 A. Leder Prześniona rewolucja….
8Andrzej Leder rekonstruuje w ten sposób przemiany społeczne: po wojnie i po okresie „powojnia” dokonuje się według niego cicha, „prześniona” rewolucja28. Znikają dwory – ośrodki lokalnej władzy, znikają też, po Zagładzie, mieszczańskie warsztaty i handlowe interesy Żydów; stopniowo w tę próżnię wlewają się ludzie migrujący z biedujących, przeludnionych wcześniej wsi, potomkowie chłopów. Głęboka transformacja „powojnia” zostaje w ten sposób „wyparta” i „zapomniana”, a kiedy przychodzą lata transformacji ustrojowej, okazuje się, że syndrom ten tkwi głęboko w Polakach. W tym ujęciu społeczeństwo polskie i jego rozrastająca się klasa średnia, wywodząca się z wiejskich migrantów, zostaje naznaczona pewnym defektem, pewną nawet nieświadomością czy, jeszcze mocniej – niedojrzałością. Resentyment, pamięć podporządkowania, elementy zawiści, chciwości i skłonności do gromadzenia dóbr, niechęć do dbania o dobro wspólne, wszystkie te defekty i ubytki są w ten sposób wciąż na nowo odkrywane nie tylko w mieszkańcach wsi, ale także wśród mieszkańców miast, rodzącej się klasy średniej, uformowanej w dużym stopniu właśnie przez migrantów wiejskich.
9Co jednak powoduje, że interpretacje te przyjmują takie akurat kształty? Co nakazuje dopatrywać się w kulturze wsi inercji i jej przemożnego wpływu na naszą genealogię? Sądzę, że mimo olbrzymiego, uwalniającego potencjału, jaki te interpretacje wciąż przynoszą pojawia się jednak tendencja, aby wieś i to, co wiejskie, stawało się bardziej „narzędziem do myślenia”. Następuje tu bowiem w dużym stopniu przeniesienie wsi i jej problemów w sferę przeszłości, ale nie tylko w tym sensie, że mówi się i dyskutuje o zniesieniu pańszczyzny przed 150. latami, o rabacji i buntach chłopskich, o strajkach w latach międzywojennych, tylko w tym, że następuje tu głębokie „zawieszenie” wsi w przeszłości, w pozaczasowym świecie. Pozaczasowym – co to znaczy? Znaczy to, że gra w tej debacie toczy się o doświadczenia z przeszłości i że możemy dyskutować o nich na poziomie faktów historii społecznej, danych pisanych, dokumentów, statystyk, wspomnień, analiz historycznych. Są to źródła wiedzy już gotowe, zamknięte, sama przeszłość też jest już wtedy w pewnym oddaleniu, nie polega zatem na kontakcie, od którego „nie sposób uciec”. Z jednej strony jestem przekonany, że te starania otworzyły nową drogę historykom, badaczom kultury i wielu innym z nas, z drugiej jednak strony warto zauważyć, że mamy tu do czynienia z rzeczywistością przesuniętą w czasie, a więc w istocie „gotową”, „zaplombowaną” i zabezpieczoną dla interpretującego historyka; innymi słowy, nie ma w niej już działania – jest tylko gotowy, zdeponowany w tekstach materiał, czekający tylko na intensywną obróbkę.
- 29 G. Marcus Użyteczność kategorii uczestnictwa w zmieniających się kontekstach antropologicznych bada (...)
- 30 Zob. A. MalewskaSzałygin Zmagania z nieporadnymi dyskursami w polityce. O pożytkach płynących z me (...)
10Z wielu powodów uważam, że spotkanie ze światem ludzi wsi możliwe jest też w sytuacji, gdy genealogie przestają znaczyć i oznaczać to, co wiejskie, i kiedy napotyka się nosicieli doświadczeń społecznych jako realnych ludzi, poddanych presjom różnych polityk i zależności. Uważam, że docieramy w ten sposób do takiego świata wsi, który przede wszystkim traci swą „bezpieczną” historyczność, nie jest odsunięty w czasie, ale jest obecny tu i teraz, co więcej, jak pisał niegdyś George Marcus, czyni po prostu obecnymi te struktury, które zarówno „nas” i „ich” mocno niepokoją29. Projekty i działania artystyczno-etnograficzne, które tu pokrótce przedstawię, polegają właśnie, jak pokażę, na wyraźnym sprzeciwie wobec „myślenia podług historii”, opieraniu się na „gotowych do interpretacji” źródłach historycznych. Przygotowując swe najnowsze projekty, „Pomnik Chłopa” i „Village People: Muzeum Alternatywnych Historii Społecznych”, artysta Daniel Rycharski i kurator Szymon Maliborski z Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie postępowali nieco na odwrót – docierali do najnowszych, jak najbardziej aktualnych wydarzeń, wykonując właściwie prace artystów-etnografów. Dołączali oni do protestujących rolników w „Zielonym Miasteczku” pod Kancelarią Premiera. Słuchali tam o wykupywaniu ziemi przez „słupy”, podstawionych nabywcach dziesiątek hektarów ziemi, o plagach dzików ryjących pola i pastwiska, o przedłużeniu spłat kar finansowych za nadwyżki mleczne. Zbierali narracje o Polsce i polskości, oglądali spontaniczne symbole narodowej, tożsamościowej emocji, „nieporadne dyskursy”30 („Bronimy ostatniego bastionu polskości. Polskiej ziemi i lasów”). Spotykali się z członkami „Solidarności” i innych związków zawodowych, oglądali instalacje ludowca, Gabriela Janowskiego: były to pniaki oplecione drutem kolczastym, figurki święte, całe instalacje dopięte do drzew na pasie zieleni, ziemi niczyjej, gdzie, jak twierdzą rolnicy, „nikomu nie przeszkadzają”, czy szeregi potulnych drewnianych baranków, z pochylonymi żałośnie głowami i przypiętym, powszechnie znanym logo – „Teraz Polska!”.
- 31 W. Plińska Wciąż obcy kontekst. Pomnik chłopa Daniela Rycharskiego, „Magazyn Szum” 2015 nr 11, s. 6 (...)
11Twórcy akcji „Pomnik chłopa” pozostają w ten sposób cały czas w obszarze bieżącego sprzeciwu, a nawet, być może, stają się, jak pisała Weronika Plińska31, odwołaniem do chłopskiego „buntownictwa społecznego”. Ich projekt to kolumna osadzona na przyczepie rolniczej do rozrzucania obornika, a na jej szczycie tkwi woskowa, wypełniona ubraniami figura chłopa „frasobliwego”, pełnego zgryzoty, Adama Pesty. Pomnik chłopa, w tym przypadku sołtysa Kurówka, wsi rodzinnej Rycharskiego, rusza następnie wiejskimi drogami kilkaset kilometrów do Krakowa, jako „chłopska krzywda”, podobnie jak pomnik-pierwowzór, naszkicowany przez Albrechta Dürera, nigdy nie zrealizowany, mający upamiętniać krwawo tłumione wojny i bunty chłopskie w XVI-wiecznej Europie. Podobnie projekt „Muzeum” jest wyraźnym uobecnieniem wsi: to rozebrana wiejska chałupa, z kolekcją wiejskich przedmiotów-historii zamieszczoną między jej przewróconymi ścianami – w tej dokumentacji znajdzie się zresztą m.in. materiał ze spotkań z protestującymi rolnikami w „miasteczku” pod KPRM, stłuczony kineskop telewizora przypominający galon i wypełniony tanim winem, a także wyraźnie wyeksponowany, zakrwawiony bandaż pracownika, który uległ wypadkowi przy montażu wystawy i który pochodzi z Kurówka i należy do najbliższej rodziny Rycharskiego (jest jego dziadkiem).
- 32 J. Fabian Time and the Other. How Anthropology makes its Object, Columbia University Press, New Yor (...)
- 33 Tamże, s. 30.
12Sytuacja ta łączy się z tym, o czym pisze dużo antropolog Johannes Fabian w swej pracy, jeszcze z lat 80., Time and the Other32, a mianowicie o skomplikowanych związkach czasowości każdego opisu kulturowego. Pokazywał on, że odsunięcie w czasie opisywanej czy doświadczanej inności poza teraźniejszość, w stronę albo nie-teraźniejszej „historii” (korpusu źródeł poddawanych ponownej ocenie, interpretacji i powiązaniu w kontinuum przyczynowo-skutkowe), albo w stronę nie-teraźniejszej , wyrzuconej poza czas „etnografii” (opisu rzekomo niezmiennych, pozaczasowych zwyczajów i sposobów życia jakiegoś „ludu”) uniemożliwia właściwie skutecznie realne spotkanie różnych światów ludzi. Realne zetknięcie się różnic w postrzeganiu świata jest natomiast możliwe jednie wtedy, kiedy pojawia się coś, co Fabian nazywa jednoczasowością (coevalness) spotkania. Spotkanie, które ma nieść ze sobą coś realnie wydarzającego się – pisze – jest możliwe tylko wtedy, gdy strony spotkania „dzielą ze sobą czas”33. To sytuacja, kiedy doświadczenia i rzeczywistość innych ludzi są zatem aktualne i kiedy ludzie mają możliwości działania, tzn. także kształtowania i współkształtowania interpretacji tego świata i miejsca, w którym wspólnie jesteśmy.
- 34 Tamże, s. 31.
13Widać to niemal wprost: choć w jednym z projektów Rycharski zbudował przed jednym z gospodarstw bramę-portal na pamiątkę 150-lecia zniesienia pańszczyzny, to gospodarz tego miejsca, sołtys Kurówka, wygłasza w nagranej rozmowie-spacerze przede wszystkim żywo go nurtujące kwestie – związane z wykupem ziemi, tworzeniem się wielkoobszarowych gospodarstw, nieuchronnym pustynnieniem wsi, przyszłością. Na pytanie o pańszczyznę właściwie nie odpowiada, przyznaje, że nie jest to wyraźny, pamiętany na bieżąco punkt odniesienia, debatowany żywo we wsi z sąsiadami. Kiedy prowadziłem moje etnograficzne spotkania w samym w Kurówku, nie mogłem zrozumieć, że para rolników w średnim wieku, z kilkunastohektarowym gospodarstwem i bramą wychodzącą niemal na bramę-portal, nie wie dokładnie, co ona upamiętnia i jaki napis nosi („150 lat zniesienia pańszczyzny”). Widać więc, że napięcia przebiegają gdzie indziej – że ludzie wsi mają swoje własne skargi, własny lament, w typowo rolniczej, północnomazowieckiej wsi, gdzie rolników jest coraz mniej (i gdzie pojawiają się, skupujące ziemię, korporacje rolnicze). To zatem sytuacja, kiedy sama „wiejskość” już nie tyle wzbudza przypisanie jej społeczne, klasowe, kulturowe i w związku tym „zduszone” mechanizmy zawstydzenia, ile raczej staje się realnym, niepokojącym kontaktem z nowym procesem historycznym, który kształtuje strony spotkania. Spotkania takie polegają zatem na czymś zupełnie innym niż spotkania z genealogią i chłopskimi korzeniami społeczeństwa polskiego. To raczej akcje pełne niebezpieczeństwa kontaktu z własną odmiennością niż interpretowanie „genealogii”. To raczej „dzielenie czasu” i pozostawianie w kontakcie, w „sytuacji dialogu”, wbrew interpretacyjnym i zawstydzającym właśnie przypisaniom do czasu, miejsca, roli społecznej; wbrew temu, co Johannes Fabian określa mianem „zaprzeczenia jednoczasowości” (denial of coevalness)34.
Zwrot do wewnątrz, poza kulturowe przypisania: odkrywanie samoróbek
14Historia doświadczeń wsi domaga się w ten sposób tego, co można by nazwać „aktualną dekolonizacją”. Co to oznacza? W polskich studiach postkolonialnych wskazywano często na zawłaszczenie historii – promieniującej zawsze z centrum Rzeczypospolitej, orientalizującej i podporządkowującej centrum doświadczenia jej wschodnich peryferii. Skłonny jestem jednak sądzić, że najbardziej brzemienny w skutki proces kolonizacji, którego doświadczyło całe społeczeństwo, to właśnie historia wewnętrznego podporządkowania, stworzenia „dyskursu zawstydzenia” tym, co wiejskie. To zatem przede wszystkim bardzo aktualne narodziny historii społecznej pisanej z punktu widzenia bardzo szczególnych interpretatorów, ludzi nauk społecznych. Transformacje społeczeństwa polskiego są więc z tej właśnie perspektywy przemianami ludzi wsi wraz z ich „mentalnością”, familizmem, nieobywatelskością. To zatem raczej pewien „balast”, już w punkcie wyjścia, „residuum systemowe”, natomiast strategie buntu i oporu, ruchy społeczne, dobre praktyki obywatelskie widziane są jako powstające przede wszystkim w miastach (to tam, ktoś mógłby powiedzieć, toczy się historia „wolnego społeczeństwa”).
- 35 Zob. Etnografia/animacja/sztuka. Nierozpoznane wymiary rozwoju kulturalnego, red. T. Rakowski, Naro (...)
- 36 Zob. W. Plińska Ochotnicza straż pożarna – klub kultury, w: Lokalnie: animacja kultury/community ar (...)
- 37 Zob. Ł. Skąpski O urządzeniach z Broniowa i Ostałówka, w: Etnografia/animacja/sztuka….
15Ludzie z wsi Broniów i Ostałówek, wśród których prowadziliśmy projekty artystyczno-etnograficzne („Prolog”, „Etnografia/animacja/sztuka”)35, mają jednak własną, zupełnie inną historię ostatnich dekad. Jest to historia lat PRL widziana jako np. lata wyjazdów do szkół i internatów w miastach, lata nauki zawodu, pracy – nieraz wspominanych z fascynacją. W rozmowach i w trakcie eksperymentalnych badań etnograficznych – odsłaniają się takie aktywności wsi, o których nie wszystko wiemy. Okazuje się na nowo, jak ważnymi miejscami są remiza, miejscowa szkoła, świetlica wiejska – ale w tym sensie, że wszystkie te budynki ogniskują właśnie specyficznie nieformalną, oddolną aktywność organizacyjną; np. „czyn społeczny”, który jednoznacznie kojarzy się nam z typową dla socjalizmu farsą, zaś w zbieranych przeze mnie relacjach na wsiach jest często czymś niezwykle ważnym; o „czynie społecznym” opowiada się zatem często z entuzjazmem, to bardziej doświadczenie oporu i samostanowienia niż socjalistycznej podległości36. Warto również zauważyć, jaka historia za tym stoi, że mieszkańcy wsi – ludzie pracujący na budowach w miastach i w zakładach, po budowlankach – zaczynają w latach 60. i 70. sami, na własną rękę murować i budować, czerpiąc z nowych technik; korzystają przy tym nie tylko z „dojścia” do materiałów, ale też z żywiołowo zdobywanych umiejętności (w opowieściach murarzy i zbrojeniowców z okolic Broniowa wciąż pojawiają się wątki spontanicznych popisów, konkurencji, zawodów fizycznych, robót „dla popisu”). W sytuacji niedoborów materiałów i narzędzi rozwijają niebywałe zdolności i wyobraźnię techniczną: w Broniowie i okolicznych wsiach pojawiają się samodzielnie konstruowane traktory („samy”), kosiarki z silnikami z pralek, spawarki, w każdym właściwie gospodarstwie te samoróbki wciąż są używane, na nowo wymyślane i wytwarzane37.
- 38 M. Herzfeld Zażyłość kulturowa. Poetyka społeczna w państwie narodowym, przeł. M. Buchowski, Wydawn (...)
16Te umiejętności przeróbki i nieustannej przebudowy, naprawy wiążą się z zupełnie inną, odmienną wyobraźnią techniczną. Urządzenia są zawsze rozbierane i spasowywane, nadawana jest im inna, własna funkcja, inaczej rozumiana. Na tej zasadzie jeden z mieszkańców Broniowa tłumaczył mi, że jego ciągnik-samoróbka jest znakomitą maszyną, ponieważ ma wbudowany silnik „malucha”, który „uciągnie tonę” i który „jak się zepsuje, to go wyrzucę i za sto złotych kupię, i wstawię zaraz taki sam”, w czym zawiera się charakterystyczne myślenie o urządzeniach, domach, maszynach jako o bytach przerabianych, czyli też na swój sposób z definicji „kruchych”, „zużywających się” – to przerabianie i zużycie jest ich dobrą cechą, a nie trwałość. Ktoś mógłby oczywiście pomyśleć, że mieszkańcy Broniowa woleliby, by były to solidne, trwałe, niepsujące się, objęte gwarancją urządzenia. Tu jednak pojawia się problem odkrywania innej zupełnie wyobraźni technicznej i innych sposobów myślenia – urządzenia te zawsze są „do przerobienia”; kiedy młodzi z sąsiedniej wsi kupili fabrycznie gotową pilarkę, natychmiast powymieniali w niej części (np. świece) z pozostałymi, starszymi pilarkami, by ta nowa „lepiej cięła”. Nie zmienia to jednak faktu, że w ten sposób odsłania się też pewna sfera intymna, w której maszyny samoróbki mogą wyglądać „nieporadnie”, trudno się z początku o nich rozmawia, budzą zawstydzenie. To zatem też pewna strefa chroniona, obszar „zażyłości kulturowej”, by użyć pojęcia Michaela Herzfelda38.
- 39 J. Grotowski Święto, „Odra” 1972 nr 6.
- 40 C. Gatt, T. Ingold From Description to Correspondance. Anthropology in Real Time, w: W. Gunn, T. Ot (...)
17Relacje „zawstydzenia”, pewnej nieadekwatności czy po prostu niepokoju towarzyszyły więc początkom owych projektów, które wraz z grupą artystów i animatorów kultury prowadziliśmy na wsi, m.in. właśnie wokół samoróbek. W ramach tego projektu Łukasz Skąpski, artysta, współzałożyciel grupy „Azorro”, dokumentował samoróbki, urządzenia, samochody, traktory, w końcu sprzęty młodych do fitnessu – robił sesje zdjęciowe młodym w ich siłowniach, w łagodnym świetle, z rekwizytami, odważnikami w rękach. Podobne spotkania są jednak początkowo niepewne, chwiejne. Swoje przeróbki i urządzenia wytwórcy mogą traktować wprawdzie jako coś „własnego”, z czego sami są w pewien sposób dumni, ale w relacji z artystą mogą przecież widzieć, i widzą, że jest tu coś niepewnego, coś, czego trochę się wstydzą, a trochę obawiają; są to w końcu nierejestrowane, maszyny-samoróbki istniejące poza regulacjami, poza przepisami. Kiedy proponujemy przygotowanie pokazu tych urządzeń w centrum wsi, ludzie do ostatniej chwili się wahają; szczególnie mechanik Andrzej Chylicki nie był do końca pewien, czy jego samochód-samoróbka (buggy) powinien się tam pojawić. Kiedy do niego przychodzimy, okazuje się, że oczyścił silnik, filtry, zatankował, a z linki hamulca ręcznego właśnie skręca linkę gazu – decyduje się na pokaz. To jednak też chwila, kiedy – jak uważam – wydarza się coś szczególnie ważnego. Powstaje sytuacja spotkania na polu tego, co pierwotnie, zawstydzające, ale wtedy te dwie strony spotkania przez chwilę istnieją jakby na nowo, wydostają się poza swe dotychczasowe sposoby istnienia. To sytuacja pewnej „jednoczasowości” w tym sensie, że aktywność techniczna nie jest już tylko zakumulowanym, wiejskim „zasobem kulturowym”. Dokonuje się tu przemiana, w której spotykające się podmioty są wspólnie, przez chwilę, stają się trochę „innymi ludźmi, patrzą na siebie «z ukosa», nie w pełni się rozpoznając, ale jednocześnie odkrywają na nowo siebie i swoje motywy działania („rodzę się, abyś się urodził” – można by tu przywołać metaforyczny język Jerzego Grotowskiego39). Po każdej stronie zachodzi więc pewna przemiana, wiodąca w stronę wspólnego, eksperymentalnego budowania doświadczenia, w kierunku tego, co przyszłe, co dopiero ma się wydarzyć. To zatem sytuacja, w której zostaje też przekroczona perspektywa tego, co zakumulowane w kulturze, i wyjście w stronę tego, co dopiero powstaje, w kierunku – jak piszą C. Gatt i T. Ingold – pewnego nowego, „improwizowanego” świata40.
- 41 Wywiady i rozmowy, W. Zielonka i E. Szewczyk, Broniów, wrzesień 2013, maj 2014, zob. też Z. Szparag (...)
- 42 Zob. http://artmuseum.pl/pl/wydarzenia/marcinmaseckifuganadwapianina (12.02.2016).
- 43 Zob. Etnografia/animacja/sztuka…
18Do kolejnego spotkania dochodzi rok później. Magdalena Lipska z MSN (Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie) przygotowuje projekt związany z pianinem skonstruowanym przez mieszkańca Broniowa Wiesława Zielonkę. Jest on jednym z niezwykłych majstrów z Broniowa – po szkole podstawowej trafił do ochotniczego hufca pracy junaków w Szczecinie, gdzie nauczył się murarki41. Później swe umiejętności przekazał młodszym kuzynom i kolegom z OSP – a to właściwie obecnie cały klan murarzy, którzy zyskali uznanie jako fachowcy i jeżdżą na roboty do Europy, w „czynie społecznym” przebudowują też nieustannie i poprawiają strażnicę broniowskiej OSP. Zielonka, a potem inni zaczęli jednak od eksperymentowania i budowania na własną rękę, nie tylko od stawiania budynków, ale od wyrabiania materiałów budowlanych, np. pustaków (Zielonka zrobił własnej konstrukcji stół wibracyjny, na którym mocował formę do pustaków). Skonstruował on też wiele urządzeń samoróbek, m.in. trójkołowiec z motoru, kosiarkę z wózka dziecięcego i pralki „Frani”, na ogrodzeniu swoim przyspawał lampy naftowe (ze zwrotnic), które zdobył w pracy na kolei i zapala je w święta. Kiedy Magdalena Lipska przygotowywała projekt dla MSN-u, pomyślała, by awangardowy, eksperymentujący pianista Marcin Masecki dał koncert, wariacje na podstawie Kunst der Fuge Bacha, na instrumencie Wiesława Zielonki, w centrum wsi, w świetlicy. Chodziło o to, by praca Zielonki, stworzone przez niego pianino wraz z koncertem i spotkaniem stało się – jak mówiła kuratorka – „faktem społecznym”42. Zielonka kilka lat temu dostał właściwie pogruchotany, poniszczony instrument. Przewiózł go do Broniowa i zaczął dobudowywać ściany pianina, zamontował struny, z których większość musiał dorobić, przy czym miedziane druty wydobył z opon samochodowych, głównie z opon do czeskiej skody, mówił „one wydają dobry, mruczący dźwięk”. Z drzwi do lodówki dorobił kilkadziesiąt brakujących klawiszy. Kiedy Lipska zgłosiła się z propozycją, Wiesław Zielonka zgodził się chętnie na koncert, wcześniej brał udział w działaniach Kolektywu Terenowego43, a także w równoległym projekcie Magdaleny Lipskiej i Alicji Rogalskiej.
19Zielonka był zawsze bardzo chętny do współpracy, do działania, kiedy jednak w jego domu zjawił się wynajęty przez MSN stroiciel, usłyszał, że pianino nie nadaje się do gry. Twórca instrumentu był wzburzony, powiedział wtedy, że stroiciel nie ma pojęcia o instrumencie i że sam je nastroi, z użyciem mikromierza optycznego, który zdobył w pracy na kolei. Koncert się jednak odbył, Masecki, który przybył na koncert, z trudem dopinając swój grafik (jechał własnym samochodem tuż po powrocie z trasy koncertowej w Ameryce Łacińskiej), od razu polubił ten instrument, uznał że wydaje „japońskie dźwięki”. Kiedy w świetlicy ustawiono pianino Zielonki i Masecki zagrał znakomity, improwizowany koncert, wszyscy byli pod wielkim wrażeniem, zarówno przybyła i lokalna społeczność, jak i goście z dużych miast i galerii. Sam Wiesław Zielonka występował jednak w tym czasie na Przeglądzie Kapel Weselnych w pobliskim Pawłowie i bardzo żałował, że jego grafik nie nałożył się z grafikiem pianisty i ustaleniami Muzeum. Kiedy skończył się koncert i wyszliśmy na zewnątrz, na prośbę Maseckiego pojechaliśmy do Pawłowa, by spotkać się z Zielonką. Działo się to w dużym pośpiechu, Masecki miał kolejne terminy, musiał być szybko z powrotem w Warszawie. W Pawłowie Wiesława Zielonkę znaleźliśmy w gronie przepijających do siebie muzykantów, za budynkiem świetlicy, w której trwał przegląd kapel. Masecki i Zielonka przywitali się serdecznie, a następnie zaczęli rozmawiać. Zielonka był wzruszony, mówił, że chciał być muzykiem, że marzył o tym, ale jego życie potoczyło się inaczej. Masecki słuchał konstruktora pianina, na którym właśnie koncertował, eksperymentując z dźwiękami, z zaangażowaniem i opowiadał o swoim ojcu, który był stroicielem – i o tym, jak w dzieciństwie uczył się stroić instrumenty. Dla Zielonki było to szczególnie ważne, była to, jak sądzę, pewna forma uznania dla jego pracy ze zniszczonym instrumentem.
- 44 H. Foster Artysta jako etnograf, w: tegoż Powrót Realnego. Awangarda u schyłku XX wieku, przeł. M. (...)
20Co takiego stało się w czasie tego wydarzenia? Można by powiedzieć, że doszło do wyjątkowego spotkania twórców, choć z dwóch różnych środowisk społecznych. Pojawianie się w tego typu spotkaniach „granic” społecznych jest więc niechcianą ramą, wszystko dzieje się przecież na granicy wielkomiejskiego świata sztuki, doskonałej szkoły fortepianu i jednocześnie wiejskiej kultury przerabiania i tworzenia samoróbek. Gdzieś po obu stronach pojawiają się jednak echa kultury zawstydzenia, cichej świadomości różnicy budującej obydwie przestrzenie działania. To spotkanie, ten projekt przełamania logiki kultury zawstydzenia związanej z tym, co wiejskie, co „przedostaje się” do miast, co oskarżone, być może, o pewną, jakby ujął to Hal Foster, „fantazję prymitywistyczną”44, w której Inny pozostaje stopiony z nieświadomym, spontanicznym procesem twórczym, niczym u Lévi-Straussa i jego idei bricolage’u. Tu jednak, trzeba zauważyć, że te stereotypowe role ulegają transformacji. Pianista nie jest tu postacią centralną, „używającą” twórcy i samej sytuacji spotkania, podąża raczej za konstruktorem pianina, szukając go w pobliskiej wsi, na koncercie w Pawłowie. Zielonka jest poruszony spotkaniem, w rozmowie napotyka partnera, co szczególnie łączy się z postacią ojca artysty, stroiciela, i rozmawia z przejęciem o tego rodzaju pracy. Dla obydwu stron spotkania dochodzi do sytuacji, w której „dzielą czas” i nie odsuwają siebie nawzajem w bezczasowość albo w przeszłość – nie ma tu zatem też typowości kulturowej czy społecznej ich postaci. Pojawia się więc coś, co nazwałbym „zwrotem do wewnątrz”, moment wyjścia poza kategorie kulturowe, poza „wiedzę lokalną”.
- 45 Mogą one być potraktowane jako coś, co wywołuje właśnie efekt zawstydzenia, nagłego i „palącego” ws (...)
- 46 N. Rapport Człowiek nieprzypisany, jakikolwiek, Anyone. O uznanie podmiotu postkulturowego i kosmop (...)
21Aby do tego doszło, niezbędne jest jednak odkrycie tego, że postrzeganie kulturowego wyposażenia jako wyposażenia kompletnego („mentalność”) jest zasadniczo czymś niezwykle problematycznym. Staje się wówczas formą niewoli, jest czymś „nieusuwalnym”45, może nabierać charakteru „przywary” – można ją ukrywać, ale nigdy nie można się jej pozbyć. W takim rozumieniu kultura środowiska wsi przemienia się w kulturę zawstydzenia, zaczyna stanowić raczej stygmat, wyobraża trwałą dyspozycję („słoma z butów”). Jeśli przyjrzymy się dobrze, to zobaczymy, że dzieje się tak na skutek zacierania postrzegania ludzi jako aktorów zdolnych do przekraczania swych kulturowych form egzystencji. Uważam, że przekroczenie kultury zawstydzenia jest jednak możliwe i, za teorią przeciwstawiającą się ostatecznym przypisaniom kulturowym, teorią „człowieka jakiegokolwiek” (Anyone) Nigela Rapporta46, konieczne. W pewien sposób dokonuje się to właśnie za sprawą takich spotkań, do jakich doszło w Broniowie, między etnografami, Łukaszem Skąpskim i twórcami samoróbek, i podobnie – między Marcinem Maseckim i Wiesławem Zielonką. Przy czym nie chodzi tu o jakieś proste „zawieszenie” kultur i przypisań kulturowych ani o iluzję zjednania, spotkania „na neutralnym” polu. To raczej rozpoznanie pewnej potencjalności przekraczającej kultury zawstydzenia, możliwości wykonania owego „zwrotu do wewnątrz”. Nigel Rapport dokonuje tu swego rodzaju wyłomu w myśleniu o kulturze i o „kulturowych uwarunkowaniach”. O ile bowiem celem wielu zaawansowanych i klasycznych już studiów antropologicznych są interpretacje działań ludzi zanurzonych w światach lokalnych, w światach „wiedzy lokalnej” (czyli koncepcji kulturowej swoistości Clifforda Geertza, polegającej na odsłanianiu subtelnych form kulturowych), o tyle Rapport proponuje tutaj perspektywę interpretacji działań jednostki w jej absolutnym, abstrakcyjnym sensie. Jednostka wypreparowana z tkanki kulturowej staje się więc tutaj punktem wyjścia do myślenia o kulturze i to ona jest wyposażona w prawa i zdolności do przekraczania kulturowych form egzystencji.
22Projekt ten – jak wyraźnie zaznacza Rapport – jest jednak nie tylko projektem poznawczym czy opisowym, ale także etycznym; to poszukiwanie projektu w istocie Kantowskiego, wydobywającego człowieka spomiędzy kultowych partykularyzmów. Co szczególnie istotne, ta zdolność do przekraczania własnego wyposażenia kulturowego, do „życia tysiącem żyć”, wiąże się jednak nie tyle z przekonaniem, że zewnętrzne, kulturowe czy społeczne uwarunkowania są zbędnym balastem i że kiedyś, w przyszłości, uda się je przezwyciężyć i ostatecznie pożegnać, ile z przekonaniem, że jednostki mają zdolność ich unieważniania, przemieniania, odsuwania się od nich. Stąd rzeczywistość przypisań kulturowych, ale i podobnie ukrytych pod „kulturą” napięć społecznych, nierówności i uwikłań, nie traci w tej perspektywie ani swej obecności, ani olbrzymiego wpływu na życie jednostek (widać to przecież w biografii i Wiesława Zielonki, i Marcina Maseckiego). Mimo to przez zbudowanie figury jednostki jako aktora zawsze zdolnego i uprawnionego do przekraczania zbiorowo tworzonych dróg działania (czy dróg rozumienia) i, co za tym idzie, przez zwrot do jednostki sytuacja poznania antropologicznego zostaje jakby na nowo otwarta. Co więcej, Rapport twierdzi, że indywidualny aktor powinien zostać przede wszystkim rozpoznany jako obdarzony siłą i zdolnością do bycia w ruchu właśnie dlatego, że siła kulturowych wzorców i partykularnych form działania jest tak znaczna, tak potężna, że może uniemożliwić istnienie niezależnej, moralnej pozycji podmiotu. Siła „zwrotu wewnętrznego” staje się więc, paradoksalnie, rękojmią moralnej perspektywy jednostki w świecie kulturowych wyposażeń i społecznie tworzonych form adekwatności; nie tylko poza przypisaniami kulturowymi, ale zarazem wbrew i dzięki nim.
Proto-socjologia i współpraca: poza kulturę zawstydzenia
- 47 N. Rapport Człowiek nieprzypisany…
23Można więc powiedzieć, że chodzi tutaj o przebicie niewidzialnej ściany kultury zawstydzenia, że jest to ruch wyjścia z pewnej społeczno-kulturowej trajektorii. To trudna do rozpoznania, ale niezwykle istotna dyspozycja, to zdolność do „bycia w ruchu”, stanu zwanego przez Greków metanoia, do wyzwolonego, ruchomego umysłu, a więc do pewnej „wewnętrznej liminalności” podmiotu – człowieka, jak pisze Rapport – „jakiegokolwiek”, nieprzypisanego47. Rzecz jest zatem doprawdy paradoksalna – jeśli istnieje możliwość zrozumienia spotkania z rzeczywistością wsi i jednocześnie wyjścia poza paradygmat zawstydzenia (i zawstydzania), pewnej gry adekwatności i nieadekwatności klasowej, to jedynie przez odkrycie tej fundamentalnej, nieograniczonej wolności, wolności od kultury – od tego, w co w tak skomplikowany sposób ludzie są wyposażani.
- 48 D. Holmes, G. Marcus Collaboration Today and the Re-imagination of the Classic Fieldwork Encounter, (...)
- 49 A. Mencwel Etos lewicy. Esej o narodzinach kulturalizmu polskiego, Wydawnictwo Krytyki Politycznej, (...)
- 50 Zob. R. Sulima Słowo i etos. Szkice o kulturze, Fundacja Artystyczna Związku Młodzieży Wiejskiej „G (...)
24Można jednak wykonać jeszcze jeden krok i pójść w jeszcze jednym kierunku. Spotkania można, jak sądzę, przygotować tak, aby dotyczyły wsi jako teraźniejszego i zaangażowanego w bardzo podobne myślenie społeczne aktora. Jest to droga, o której coraz częściej pisze się w środowisku etnograficznym, a mianowicie to sytuacja, w której ludzie z poznawanych światów rozpoznawani są jako ci, którzy z badaczami kultury, antropologami, artystami antycypują i kształtują wiedzę o tym, co ma zostać poznane, co przewidują jako wiedzę. Dochodzi wtedy właśnie do takich sytuacji, gdy siła wyobraźni społecznej, estetycznej, politycznej pozostaje symetrycznie po stronie ludzi jako twórców źródeł myśli społecznej, rozpoznawania sytuacji. To coś, co badacze nazywają para-miejscem (para-site) badań terenowych48. Wraz z grupą etnografów, artystów i animatorów kultury usiłowaliśmy zatem stworzyć tego typu projekt społeczny – taki, który byłby w stanie te inne, alternatywne spotkania światów wydobyć, a przede wszystkim budować miejsce spotkania i, właśnie – pewnej bliskości. Przygotowaliśmy więc w Broniowie pod Szydłowcem wystawę pod tytułem Historia broniowskiej myśli socjologicznej – na pokrytych białym płótnem kubikach umieściliśmy podświetlone na czerwono głowy, uformowane z folii stretchowej, a obok zawisły tablice ze spójnym wykładem myśli społecznej autorstwa pięciorga mieszkańców Broniowa, „odruchowych aktywistów”, z ich własnymi ideami. Stworzyliśmy pięć stanowisk uzupełnionych tablicami z głównymi hasłami poszczególnych myślicieli broniowskich (na oświetlonym podwyższeniu pojawiły się dwa tomy Historii myśli socjologicznej Jerzego Szackiego, ponieważ chciałem pokazać, że wystawa wpisuje się w tę klasyczną pracę, więcej: że była jej niezbędnym uzupełnieniem). Hasła przewodnie ekspozycji to ciąg asocjacji, które układają się w ciąg skojarzeń: „ludzie”, „straż”, „świetlica”, „budowa”, „zespół”, „ziemia”, „żywność”, „sołectwo”, „jedność”, „rytm”, „akcja”, „spółdzielnia”, „interes wspólnoty”, „prawo do upominania się o swoje”, „działanie”, „wartość działania”, „coś, co po nas zostanie” (tłem była ścieżka dźwiękowa utworzona z tych haseł). Nie chodzi tu jednak wprost o samą historię socjologii, przede wszystkim jest to sytuacja, w której eksperymentując, próbowaliśmy przedstawić myślenie pięciu osób z Broniowa jako pewien rodzaj wiejskiego nieustannego działania, niewidocznego, ponieważ zrośniętego z bieżącą sytuacją. To świat myśli, który – całkiem podobnie jak np. świat „warszawiaków” z Etosu lewicy Andrzeja Mencwela49 –jest początkowo wtopiony w akcje i aktywizm, polityczne starania, ale który z czasem znajduje swe ujście w całożyciowej spekulacji, w pewnej wiedzy namiętnej, wewnętrznej, pochłaniającej ludzi. To wiedza, w której ludzie, autorzy „myśli”, z czasem pozbawieni w mniejszym lub większym stopniu możliwości działania, skonfrontowani z innymi gwałtownymi ideami i politykami, pozostają w pewnym momencie, by tak rzec, „sam na sam ze światem”50.
- 51 T. Rakowski Alternatywne historie myśli socjologicznej. Działania, imaginacje, pragnienia, w: Etnog (...)
- 52 D. Holmes, G. Marcus Refunctioning Ethnography. The Challenge of an Anthropology of the Contemporar (...)
25Było to więc pięć unikalnych sylwetek reprezentantów wiejskiej myśli społecznej. Elżbieta Szewczyk, wieloletnia radna, mleczarka, budująca obrazy „zakrzaczenia”, zdesocjalizowania świata i obrazy zbawiennego, drobnego rolnictwa. Barbara Szparaga, sołtys, budująca wizję wiejskiej „walki o swoje”. Zdzisław Szparaga, murarz i strażak, widzący działanie w kategoriach „długiego trwania”. Wojciech Zbroszczyk, młody mechanik, przedsiębiorca, radny, ideolog „ruchu dośrodkowego” w lokalnej polityce. W końcu – Zenon Szparaga, rolnik i wojskowy na emeryturze, były sołtys, wiejski aktywista, tworzący idee cichego współdziałania i zjednoczenia. Wszystkie te sylwetki zostały szczegółowo opisane gdzie indziej51, a w tekście tym nie ma możliwości przedstawienia pełnego zasięgu tego spontanicznego myślenia socjologicznego czy para-etnograficznego. Starałem się jednak pokazać, że w ten sposób można wykroczyć poza to, co zamknięte w czasie, odsunięte bezpiecznie w przeszłość, poza to, co kulturowe i przypisane. Zatem miała to być inna forma spotkania, to bardziej tworzenie przestrzeni dla alternatywnych form myślenia w kategoriach „wiedzy społecznej”, ale skierowanej ku temu, co przyszłe. W sensie etnograficznym to zatem pewne współwytwarzanie pola wiedzy, wyjście „poza koncepcję Malinowskiego”52, w której już a priori uznaje się, że badacze przybywają do izolowanego, zamkniętego i wyposażonego w „kulturę” świata.
- 53 D. Holmes, G. Marcus Collaboration Today…, s. 86.
- 54 Historia protosocjologii byłaby więc wówczas wychwytywaniem pewnych „wartościowych” elementów z pr (...)
- 55 Cyt. za N. Rapport Człowiek nieprzypisany…, s. 191.
- 56 Cyt. za tamże, s. 190.
26Najistotniejsze jest chyba jednak to, by wyjść wreszcie poza ramy przypisań kulturowych z całą świadomością aktywności podmiotów, z którymi współpracujemy, współtworzymy wiedzę lub – jak w opisywanych przypadkach – współtworzymy wydarzenia społeczno-artystyczne. W ten sposób następuje też wyjście poza ramy sytuacji zawstydzenia, złączonej z tym, co „przypisane” kulturowo i społecznie, z nagromadzonymi napięciami społecznymi (i co w związku z tym budzi lęk przed nieadekwatnością). Chodzi więc o takie spotkanie, kiedy ludzie, z którymi pracujemy, zaczynają być rozpoznawani jako podmioty budujące/aranżujące, podobnie jak antropologowie, socjologowie czy artyści, już o samą scenę spotkania; kiedy wprowadzają swoje rozumienie tego, co kulturowe, społeczne i polityczne, w czyn i działanie. „Nasze zadanie – piszą w tym duchu Holmes i Marcus – to włączyć w pełni analityczne zdolności i rozpoznania naszych rozmówców i współpracowników w proces definiowania tego, co istotne w naszych działaniach”53. To zatem próba wejścia w taką sytuację współtworzenia, gdzie architektami sceny wiedzy społecznej są obie strony spotkania i gdzie pojawia się pewna spontaniczna, lokalna wiedza społeczna, a więc nie tyle proto-socjologia jako ogniwo pośrednie, które samo w sobie nie zawiera jeszcze żadnej ukształtowanej „socjologii”54, ale jako proto-socjologia, która jest zdolnością przypisaną, jak chciałby Rapport, każdemu z nas (Anyone). Rapport odwołuje się w tym miejscu też do bardzo istotnego stwierdzenia Victora Turnera, które przekreśla raz na zawsze to, co „kulturowe” i to, co „zawstydza” (i to, co sprowadza i wydobywa w świecie postkolonialnym dawną „hańbę”). „Nie było nigdy – pisze Turner wprost – żadnego niewinnego, nieświadomego dzikiego, żyjącego w czasie bezrefleksyjnej i instynktownej harmonii. My, ludzie, jesteśmy wszyscy i zawsze wyrafinowani, świadomi, zdolni do śmiechu z naszych własnych instytucji”55. Jest to ruch nieco odwrotny w stosunku do dekonstrukcyjnych i postkolonialnych/krytycznych zabiegów odczarowujących lokalność i kulturowe uwarunkowanie – tradycyjne w antropologii przedmioty poznania – i sięgający po nową perspektywę teoretyczną w zupełnie inny sposób. Według Rapporta dobrze ten moment ujmuje Virginia Woolf, „listy – pisze ona – zaczyna się od «Szanowny Panie», a kończy «Z poważaniem»; nie da się wzgardzić tymi formułami, położonymi niczym starożytne rzymskie drogi pośród zgiełku naszego życia, bo zmuszają nas do tego, byśmy maszerowali krok w krok, jak ludzie cywilizowani […] chociaż jednocześnie można na nie burczeć pod nosem”56. To raczej pewna nieograniczona zdolność do ironicznej i krytycznej liminalności, tyle że to przejście dokonuje się pierwotnie nie tyle na zewnątrz jednostki, w antropologicznej demaskacji czy w uspołecznionych widowiskach, ile wewnątrz indywidualnych aktów każdego z nas, „kogokolwiek”.
27Wszystko to zatem sięga do pokładów niezwykłych kompetencji wydobywających się spotkaniach międzyspołecznych, w sytuacji spotkania z doświadczeniami wsi i z inną, alternatywną historią społeczną. Myślę, że jeśli jest możliwa dekolonizacja historii wsi, przekształcająca ją w pole, gdzie współwymyśla się to, co się dzieje i to, jak rozumieć narastające w Polsce doświadczenia społeczne, to może ona polegać właśnie na stworzeniu takiego scenariusza, takiej scenerii spotkania ludzi o odmiennych doświadczeniach i rodowodach – wiejskich, inteligenckich, mieszanych i hybrydycznych, w której urzeczywistni się owo fundamentalne prawo – każdego z nas – do bycia właśnie „kimś innym”. To prawo do życia „tysiącem żyć”, do „ironicznego spojrzenia” na własne instytucje, prawo do odkrywania własnej, niespodziewanej zdolności wyjścia poza kulturę; poza kulturowe przypisania, w stronę tego, co przyszłe.
Przypisy
1 J. Wasilewski Społeczeństwo polskie, społeczeństwo chłopskie, „Studia Socjologiczne” 1986 nr 3, s. 4056.
2 Jesteśmy potomkami chłopów. Z prof. Jackiem Wasilewskim rozmawia M. DuchDyngosz, „Znak” 2012 nr 684.
3 Wstępem do napisania mniejszego tekstu było moje wystąpienie na konferencji „Polska/Polski/Polskie/Polskość. Warianty narodowej tożsamości” w czerwcu 2015 roku w Instytucie Kultury Polskiej UW.
4 Zob. też T. Rakowski Potomkowie chłopów – wolni od kultury, „Znak” 2013 nr 692.
5 B. HelbigMischewski Kilka uwag o wstydzie w kulturze niemieckiej i polskiej na podstawie prac badaczy niemieckich, w: Wstyd za PRL i nie tylko, red. K.R. Łozowska, Przedsiębiorstwo ProdukcyjnoHandlowe Zapol Dmochowski, Szczecin 2010, s. 8.
6 E. Kurtz Wstyd i poczucie winy: charakterystyka cyklu uzależnienia, przeł. M. Waksmundzka, A. Dodziuk, PTP, Warszawa 1988, s. 29.
7 Zob. H. Lewis Shame and Guilt In Neurosis, International Universities Press, New York 1971; zob. też A. Giddens Nowoczesność i tożsamość.„Ja” i społeczeństwo w epoce późnej nowoczesności, przeł. A. Szulżycka, PWN, Warszawa 2001, s. 92.
8 N. Elias Przemiany obyczaju w cywilizacji Zachodu, PIW, Warszawa 1980, s. 237241.
9 A. Giddens Nowoczesność i tożsamość…, s. 9395.
10 Tamże, s. 9293.
11 J. Majcherek Hamulcowi modernizacji, „ Gazeta Wyborcza”, 08.08.2012. Zob. też Chłop to nie obywatel. Z Marią Halamską rozmawia Ł. Pawłowski, „Kultura Liberalna” 2015 nr 2 (314).
12 Czekając na sobotę, reż. I. i J. Morawscy, 2010.
13 O. Kwiatkowska Lucim czyli konsekwencje pewnego projektu, w: J. Kowalewski, W. Piasek, M. Śliwa, Zaangażowanie czy izolacja? Współczesne strategie egzystencji humanistów, , Colloquia Humaniorum, Olsztyn 2007.
14 E. Korulska O chłopie – bez tytułu, „Konteksty. Polska Sztuka Ludowa” 1994 nr 1/2.
15 Zob. R.P. Mohan The Mythmakers. Intellectuals and the Intelligentsia, Greenwood Press, New York 1987.
16 T. Bogucka Obrona mniejszości, „Gazeta Wyborcza. Magazyn” 5.04.2001.
17 L. Gandhi Teoria postkolonialna. Wprowadzenie krytyczne, przeł. J. Serwański, posł. E. Domańska, Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 2008.
18 Tamże, s. 50
19 M. Buchowski Widmo orientalizmu w Europie. Od egzotycznego Innego do napiętnowanego swojego, przeł. M. Golinczak „Recykling Idei” 2008 nr 10.
20 E. Klekot Samofolkloryzacja: współczesna sztuka ludowa z perspektywy krytyki postkolonialnej, „Kultura Współczesna” 2014 nr 1 (80).
21 M.L. Pratt Arts of the Contact Zone, „Profession” 1991 No. 1, s. 3340.
22 S. Rushdie Wstyd, przeł. M. Ferek, Rebis, Poznań 2000.
23 Zob. M. Pacukiewicz Między wstydem a bezwstydem – eksperyment Salmana Rushdiego, „Napis” 2012 nr 18, s. 271286.
24 J. Sowa Fantomowe ciało króla. Peryferyjne zmagania z nowoczesną formą, Universitas, Kraków 2011.
25 M. Łuczewski Odwieczny naród. Polak i katolik w Żmiącej, Wydawnictwo Naukowe UMK, Toruń 2012.
26 A. Leder Prześniona rewolucja. Ćwiczenia z logiki historycznej, Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2013.
27 M. Łuczewski Odwieczny naród….
28 A. Leder Prześniona rewolucja….
29 G. Marcus Użyteczność kategorii uczestnictwa w zmieniających się kontekstach antropologicznych badań terenowych, przeł. J. JaxaRożen, w: Clifford Geertz. Lokalna lektura, red. M. Brocki, D. Wolska, Wydawnictwo UJ, Kraków 2003.
30 Zob. A. MalewskaSzałygin Zmagania z nieporadnymi dyskursami w polityce. O pożytkach płynących z metody zastosowania etnograficznych badań terenowych, w: Humanistyka i dominacja. Oddolne doświadczenia społeczne w perspektywie zewnętrznych rozpoznań, red. T Rakowski, A. MalewskaSzałygin, Colloquia Humaniorum, Olsztyn 2011.
31 W. Plińska Wciąż obcy kontekst. Pomnik chłopa Daniela Rycharskiego, „Magazyn Szum” 2015 nr 11, s. 68. Plińska odwołuje się do tekstu W. Kuligowskiego Więźniowie ziemi i stereotypu. Chłopi polscy jako buntownicy, http://magazynsztuki.eu/index.php/teksty/117wiezniowie ziemiistereotypuchlopipolscyjakobuntownicyhttp://magazynsztuki.eu/index.php/teksty/117wiezniowieziemiistereotypuchlopipolscyjakobuntownicy (12.01.2016).
32 J. Fabian Time and the Other. How Anthropology makes its Object, Columbia University Press, New York 1983.
33 Tamże, s. 30.
34 Tamże, s. 31.
35 Zob. Etnografia/animacja/sztuka. Nierozpoznane wymiary rozwoju kulturalnego, red. T. Rakowski, Narodowe Centrum Kultury, Warszawa 2013.
36 Zob. W. Plińska Ochotnicza straż pożarna – klub kultury, w: Lokalnie: animacja kultury/community arts, red. I. Kurz, IKP UW, Warszawa 2008; T. Pisarzewski Wspólnota wiejska – przemiany, w: Lokalnie: animacja kultury… Zob. też np. Remont strażnicy OSP w Broniowie, „Kronikarz Chlewiski” 2009 nr 2 (5), s. 9.
37 Zob. Ł. Skąpski O urządzeniach z Broniowa i Ostałówka, w: Etnografia/animacja/sztuka….
38 M. Herzfeld Zażyłość kulturowa. Poetyka społeczna w państwie narodowym, przeł. M. Buchowski, Wydawnictwo UJ, Kraków 2007.
39 J. Grotowski Święto, „Odra” 1972 nr 6.
40 C. Gatt, T. Ingold From Description to Correspondance. Anthropology in Real Time, w: W. Gunn, T. Otto, R.C. Smith Design Anthropology: Theory and Practice, eds. W. Gunn, T. Otto, R.C. Smith Bloomsbury, London 2013, s. 145.
41 Wywiady i rozmowy, W. Zielonka i E. Szewczyk, Broniów, wrzesień 2013, maj 2014, zob. też Z. Szparaga Wiesław Zielonka z Broniowa: „Jestem murarzem a powinienem być muzykiem…”, „Kronikarz Chlewiski” 2009 nr 1 (4), s. 6.
42 Zob. http://artmuseum.pl/pl/wydarzenia/marcinmaseckifuganadwapianina (12.02.2016).
43 Zob. Etnografia/animacja/sztuka…
44 H. Foster Artysta jako etnograf, w: tegoż Powrót Realnego. Awangarda u schyłku XX wieku, przeł. M. Borowski, M. Sugiera, Universitas, Kraków 2012, s. 205.
45 Mogą one być potraktowane jako coś, co wywołuje właśnie efekt zawstydzenia, nagłego i „palącego” wstydu związanego z poczuciem kulturowej, społecznej czy nawet biograficznej nieadekwatności, zob. B. HelbigMischewski Kilka uwag o wstydzie…
46 N. Rapport Człowiek nieprzypisany, jakikolwiek, Anyone. O uznanie podmiotu postkulturowego i kosmopolitycznego, przeł. T. Rakowski, J.S. Wasilewski, w: Colloquia Anthropologica, red. M. Buchowski, A. Bentkowski, Wydawnictwo Nauka i Innowacje, Poznań 2013; T. Rakowski Nieustająca zdolność do działania. Nigela Rapporta antropologia wolności, w: Colloquia Anthropologica.
47 N. Rapport Człowiek nieprzypisany…
48 D. Holmes, G. Marcus Collaboration Today and the Re-imagination of the Classic Fieldwork Encounter, „Collaborative Anthropology” 2008 Vol. 1, s. 81101.
49 A. Mencwel Etos lewicy. Esej o narodzinach kulturalizmu polskiego, Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2009.
50 Zob. R. Sulima Słowo i etos. Szkice o kulturze, Fundacja Artystyczna Związku Młodzieży Wiejskiej „Galicja”, Kraków 1992, s. 31.
51 T. Rakowski Alternatywne historie myśli socjologicznej. Działania, imaginacje, pragnienia, w: Etnografia/animacja/sztuka…
52 D. Holmes, G. Marcus Refunctioning Ethnography. The Challenge of an Anthropology of the Contemporary, w: N.K. Denzin, Y.S. Lincoln The Sage Handbook of Qualitative Research, eds. N.K. Denzin, Y.S. Lincoln, Sage Publication, Thousand Oaks 2005.
53 D. Holmes, G. Marcus Collaboration Today…, s. 86.
54 Historia protosocjologii byłaby więc wówczas wychwytywaniem pewnych „wartościowych” elementów z przednaukowego stanu wiedzy, z „socjologii, która nauką jeszcze nie była”. Zob. J. Szacki Historia myśli socjologicznej, PWN, Warszawa 2002, s. 15.
55 Cyt. za N. Rapport Człowiek nieprzypisany…, s. 191.
56 Cyt. za tamże, s. 190.
Góra stronyJak cytować ten artykuł
Odwołanie bibliograficzne dla wydania papierowego
Tomasz Rakowski, «Sztuka w przestrzeniach wiejskich i eksperymenty etnograficzne. Pożegnanie kultury zawstydzenia: jednoczasowość, zwrot ku sobie, proto-socjologia», Teksty Drugie, 4 | 2016, 66-87.
Odwołania dla wydania elektronicznego
Tomasz Rakowski, «Sztuka w przestrzeniach wiejskich i eksperymenty etnograficzne. Pożegnanie kultury zawstydzenia: jednoczasowość, zwrot ku sobie, proto-socjologia», Teksty Drugie [Online], 4 | 2016, Dostępny online od dnia: 15 août 2016, Ostatnio przedlądany w dniu 02 décembre 2024. URL: http://0-journals-openedition-org.catalogue.libraries.london.ac.uk/td/4219
Góra stronyPrawa autorskie
The text only may be used under licence CC BY 4.0. All other elements (illustrations, imported files) are “All rights reserved”, unless otherwise stated.
Góra strony