Odrodzić płeć kości: polityka pamięci w Bośni i Hercegowinie
Streszczenia
Esej zwraca uwagę na zagadnienia prawnego i etycznego upodmiotowienia ekshumowanych szczątków ofiar ludobójstwa wojny lat dziewięćdziesiątych w Bośni i Hercegowinie. W myśl założeń polityki nadziei, polityki pamięci oraz bio- i nekropolityki, jak również badań nad płcią poddano analizie formy współpracy między nauką (międzynarodowe służby medyczne), biurokracją (państwowe zarządzanie wielokulturowością) oraz religią (rytuały pochówku). W tekście zostaje też zdiagnozowany problem impasu podczas procesu identyfikacji ludzkich szczątków. Postawiono wiele trudnych pytań o (narodową, etniczną, płciową) przynależność ekshumowanych kości oraz o obecne i przeszłe praktyki ich reifikacji jako ofiar etnicznych. W tym kontekście rozważane jest pytanie o perspektywę polityki nadziei po ludobójstwie oraz w okresie transformacji po 1995 r. Tekst pokazuje na przykładach twórczości poetek (Adisa Bašić, Ferida Duraković) i prozaiczki (Šejla Šehabović), że w BiH to kobiety najgłębiej przepracowują traumę niedawnej przeszłości.
Indeks
Słowa kluczowe:
polityka pamięci, ludobójstwo, Bośnia i Hercegowina, kość/ciało, płeć/gender, transformacjaKeywords:
politics of memory, genocide, Bosnia and Herzegovina, bone/body, sex/gender, transformationSpis treści
Góra stronyUwagi wydawcy
Źródło: Damir Arsenijević, Oroditi kost: politika pamćenja u Bosni i Hercegovini, „Baština” 2015/4 Copyright © by Damir Arsenijević
DOI: 10.18318/td.2017.2.17
Pełny tekst
Ciała bez kości
„Co to jest?”
„Czarny plastikowy worek” – brzmi odpowiedź.
„Co to znaczy?” – rodzi się pytanie.
1CSK−124 albo M−195, albo LZ−2B−39… Te oznakowania czarnych worków cisną się do głowy jako niedorzeczne albo, ujmując rzecz jeszcze precyzyjniej, jako nonsens, który zawzięcie krąży, drąży i domaga się dalszych pytań. A może tylko należy inaczej sformułować pytanie? Może zamiast co trzeba zapytać kto? Wówczas, nagle to staje się czyimś zaginionym mężem, synem, ojcem, numerem sprawy, której wzór DNA należy pobrać przed przerwą obiadową, zanim się skoczy na pocztę, by zapłacić rachunki; czyjaś sprawa, numer 124, ktoś z wielu odnalezionych i ekshumowanych. Teraz ten jakiś on będzie się targować o liczby, o kości i powie jakiemuś innemu jemu: „I ty zabijałeś”. „Tak, ale kto zaczął?”. I tak w nieskończoność. Ale to krąży i drąży dalej. Kim jest to? I kiedy to staje się Ibrahimem, Zvonkiem albo Đorđem?
2Pytanie kiedy wytycza zupełnie odrębny moment. Moment decyzji. Moment nazwania. Razem z nim pojawia się jeszcze jeden moment, to moment decyzji – by zabić, ukryć zbrodnię, by jeden masowy grób przenieść w drugie miejsce, potem w trzecie. Masowe groby – pierwsze, drugie, trzecie. Czysta linearna progresja. A wówczas odnajdzie się kość udowa, kawałek czaszki, ząb, żebro. Te kości znów oznaczają moment decyzji.
3Pytam was: kiedy stos pośmiertnych resztek – kość udową, żebro, ząb, kawałek czaszki – można nazwać ciałem, ciałem z pełną tożsamością i historią? Czy wystarczy kość udowa, ząb, żebro i kawałek czaszki? Jakie minimum jest potrzebne, by coś można było zidentyfikować jako ciało, by można to nazwać ciałem?
4Prawo głosi:
Za zidentyfikowaną można uznać osobę zaginioną, gdy w ramach procesu identyfikacji można z całą pewnością stwierdzić, że odnalezione pośmiertne szczątki odpowiadają danej osobie pod względem charakterystyki fizycznej, dziedzicznej lub biologicznej, bądź gdy osoba zaginiona pojawi się żywa. Postępowanie identyfikacyjne należy przeprowadzić zgodnie z obowiązującym prawem w Bośni i Hercegowinie. (Ustawa o osobach zaginionych Bośni i Hercegowiny, artykuł 2, paragraf 7)
5Prawo stara się zdefiniować osobę zaginioną, ale nic nie wspomina o ciele, bowiem ciało wychodzi poza ramy symbolizacji prawa, odsłaniając tym samym jego ograniczoność, arbitralność – pokazuje granice swojego działania, ale wskazuje też na luki w prawie.
6Gdy nagle pytanie, czym jest ciało, pozostawimy otwartym na ścieranie się i negocjowanie jego znaczenia, wówczas staje się ono kwestią teoretyczną i polityczną, kwestią, która w sposób konkretny się materializuje. Powstaje zatem pytanie: jak odrodzić płeć nie tylko samego ciała jako takiego, lecz tego konkretnego ciała? Albo – jak odrodzić płeć kości udowej, zęba, żebra, fragmentu czaszki? Jak odrodzić płeć kości?
7W Bośni i Hercegowinie każdego dnia ekshumowane szczątki ciał są liczone, łączone, przenoszone i uświęcane jako resztki etniczne. Dzieje się to przy strategicznej trójstronnej współpracy: medycyny sądowej, wielokulturowego zarządzania postkonfliktowego (z charakterystyczną dla niego polityką pojednania) i rytuałów religijnych. Zatem w tym pytaniu zawiera się pewien brutalny związek nauki, biurokracji i religii, w którym uczony/uczona, biurokrata i duchowny przyjmują tę samą perspektywę co sprawca zbrodni. Podstawowym fantazmatem zbrodniarza jest bowiem to, że zabita osoba reprezentuje etniczną Inność. Jakie inne praktyki mogłyby zatem dezaktywować reifikację kości jako ofiar etnicznych, powstrzymać degradujące spojrzenie zbrodniarza i przywrócić kościom naturalny porządek, który prowadziłby nas ku nadziei po ludobójstwie? Innymi słowy, jaka polityka sprawi, że zyskamy pełnię nadziei w sprawie wspomnianych kości?
8Jestem nie tylko badaczem i wykładowcą literatury oraz studiów kulturowych, ale także tłumaczem. Codziennie przesuwam granice między dyskursami, sprawiając, że stają się jeszcze mniej zrozumiałe. Pewnego dnia byłem w kostnicy. Tłumaczę nad stołem, na którym poukładano kości rozmaitych mężczyzn, a lekarz medycyny sądowej dotyka kości pacierzowej i mówi:
To procedury, według których działamy [These are the procedures we follow]. Szacuje się, że w Bośni i Hercegowinie jest 30 000 zaginionych [An estimated 30 000 are missing from the BiH conflict], obecnie liczba zaginionych w BiH wynosi około 13 500 [today the number of missing persons is approximately 13500 from BiH].
Drżę za każdym razem, gdy dotyka kości gołymi rękami. Cóż takiego jest w tych kościach, że znaczą jednak więcej?
9Powiedziano mi, że poprzedniego dnia, w trakcie podobnej prezentacji, pewna matka, przedstawicielka stowarzyszenia rodzin zaginionych, opuściła pomieszczenie. Zostaw tę kość w spokoju, to nie twoje, to nie twoje!, niemal wykrzyknęła. Ale czyja jest ta kość? Czy należy do sprawców zbrodni, którzy zabili i zakopali ciała? Czy też do członków rodziny zaginionego? A może do dyplomatów z kraju, gdzie prowadzone są debaty na temat pokoju w Bośni? Czy należy do tych, którzy, tak jak ja, czują skrępowanie i drżą za każdym razem, gdy jakaś kość jest dotykana? I tak, i nie. Ona należy do nas wszystkich. To sprawa naszego społeczeństwa. A pewnie też dlatego, że cierpienie i śmierć to produkty ludobójstwa, efekty polityki terroru i jako takie są sprawą absolutnie publiczną. Proces emancypacji i upodmiotowienia rozwija się tylko wówczas, gdy podmiot wyzwoli się z oków pozycji ofiary albo jakiejkolwiek innej pozycji, która jest skupiona wokół partykularnych interesów tożsamości.
10Powiedzieć, zaledwie pomyśleć: Zostaw tę kość w spokoju…, jest jednym ze sposobów na odrodzenie płci kości. Płeć ma w tym wypadku relacyjny charakter, gdyż mówi o tych, którzy przeżyli: o matce, żonie, synu, córce, kochanku, mówi o kościach syna, męża, ojca, kochanka. Odrodzić płeć kości znaczy tyle, co obnażyć mechanizm genderowych relacji władzy. Należy zacząć od demaskowania logiki porządku biopolitycznego, zamieszkiwanego przez zgwałconą kobietę, której mąż został uprowadzony w nieznane i uznany za zaginionego. To proces odkrywania toposu etnonacjonalistycznych wojen, porządku, który włącza jedynie przez wykluczenie. Odrodzić płeć kości to mówić o stanie napięcia, w którym żyją rodziny zaginionych – pozbawione wszelkich praw, dopóki nie otrzymają pisemnego potwierdzenia od symbolicznego porządku, że ich ukochani zaginęli. Oznacza to utrzymać ród/rodzinę nie tylko jako doświadczenie normalizujące, ale także jako kategorię analityczną, objaśniającą istniejące nierówności, jak choćby tę, by żałoba jakiejś kobiety nie została zamurowana w osobnej kategorii etnicznej (nasza kobieta = kobieta etniczna), lecz by istniejąca logika płci została pokonana. Odrodzić płeć kości znaczy rzucić władzy prawdę prosto w twarz, zająć pozycję etyczno-polityczną, gdy się mówi o niesprawiedliwościach dominujących ideologii etniczno-nacjonalistycznych; oznacza to też obnażyć ich upadek moralny w czasie wojny i później – w czasie tranzycji – gdy ich jedyny tranzyt polegał na przejściu z jednego wygodnego fotela i biura do innego. Odrodzić płeć kości znaczy zakwestionować i rzucić wyzwanie logice dominujących ideologii, które zawłaszczają i mitologizują kość, a przez to obstają przy społecznym porządku wyznaczającym mężczyznom i kobietom określone role jako jedynie możliwe. Wszystkie te odrodzenia płci są odrodzeniem polityki – sztuki namysłu nad tym, jak istnieć inaczej, w jaki sposób mierzyć wiarygodność ideologii dominującej i jak przesuwać granice możliwego.
11Początek marca. Zakończyłem pracę w kostnicy. Na dzisiaj dosyć. Wychodzę na ulicę, gdzie ludzie przeszukują śmietniki, ponieważ 25% mieszkańców żyje poniżej granicy ubóstwa. W Sarajewie protestujący chłopi skoczyli sobie do gardeł i zamiast wkroczyć do gmachu parlamentu, postanowili postawić prowizoryczne domki przed jego schodami. To znaczy, że spędzą tam setki dni, ponieważ im bardziej wpisują się w krajobraz okolicy, tym bardziej stają się niewidzialni. Związki zawodowe pracowników kolei w Zenicy przegrały bitwę z nowym właścicielem. Kosowo jest teraz niezależne. Pierwszą dziewczynkę urodzoną w niezależnym państwie, zamiast od razu zanieść do domu, najpierw przywieziono na grób jednego z bojowników o niezawisłe Kosowo. Otrzymała imię Pavaresija – Niezależność. Zatem nic się nie zmienia: chłopcy w dalszym ciągu nadają imiona dziewczynkom, wpisując narrację „kraju i krwi” w imiona żeńskie, nadal umieszczają kraj i krew w przeszłości, teraźniejszości i przyszłości narodu. Pytam, jak bardzo Pavaresija będzie rzeczywiście niezależna? Co i kogo będzie pamiętać? W imię kogo? Co będzie robić? Czy jest symbolem końca bitwy, która tak naprawdę odbywa się w pamięci, czy też należy do porządku biopolitycznego kontinuum i jest tylko jedną z wielu?
Polityka pamięci: wieczna konfrontacja i potykanie się o wyjątki
- 1 A. Bašić Trauma market, w: A. Bašić Trauma Market, Omnibus, Sarajevo 2004, s. 36.
TRAUMA-MARKET
Czy nie jest pani jedynie ofiarą
sprzedającą swoją traumę?
pytała mnie blondynka z Harvardu,
której mózg wyceniono na pół miliona.
Nie umiałam jej odpowiedzieć po angielsku.
Czy przeczuwa pani, jak bardzo ma pani rację?
Dziewięć śmierci, krew z błony bębenkowej,
Lawirowanie między pociskami
To wszystko mieści się w słowie trauma.
No tak, nie umiałam tego powiedzieć po angielsku,
Boję się –
to jedyna wartość, jaką mam.1
- 2 G. Agamben Homo sacer. Suwerenna władza i nagie życie, przeł. M. Salwa, Prószyński i S-ka, Warszawa (...)
- 3 S. Felman The Juridical Unconscious: Trials and Traumas in the Twentieth Century, Harvard Universit (...)
12Te ostatnie słowa są echem wyznania pewnej mieszkanki miasta, na której ciele polityka – jak mówi Agamben – odcisnęła swoje piętno2. Zabiera ona głos z pozycji wyjątku, chce zaświadczać o traumach i stratach, chce stać się, jak pisze Shoshana Felman, „świadkiem, przetwarzającym doświadczenie traumy w zrozumienie, którego innowacyjne koncepty mogą nam dostarczyć nowych narzędzi myślenia”3. W jaki sposób można nadać żałobie produktywny i transformacyjny kształt?
- 4 G. Agamben Means without an End, University of Minnesota Press, Minneapolis, MN 2000, s. 138.
- 5 W. Brown Edgework, Princeton University Press, Princeton, NJ 2005, s. 100.
13Żałoba jest stanem wstrząsu, stanem turbulencji. Według Agambena te stany graniczne pojawiają się, gdy „doświadczymy absolutnej niemocy, wciąż zderzamy się z samotnością i niewyrażalnością, i to właśnie tam, gdzie byśmy raczej oczekiwali towarzyszenia i rozmowy”4. Według Wendy Brown stan żałoby to „upadek i zacinanie się, stan zaburzonego punktu widzenia, braku artykulacji, dezorientacji w czasie i wobec czasu”5. „Istota, która przeżywa żałobę”, kontynuuje Brown:
- 6 Tamże, s. 100.
musi znów nauczyć się chodzić po gruncie, po którym stąpał wcześniej właśnie utracony obiekt. To proces, który w sposób namacalny uzmysławia, jak bardzo chwiejny może być twardy i pewny grunt… W żałobie jednostka uczy się także nowej temporalności, w której przeszłość styka się z przyszłością, bez przejścia przez stadium teraźniejszości (w której teraźniejszość niemal całkowicie zanika), w której przyszłość jest wolna od czynów przeszłości, dlatego też zaburza mrzonki o linearności poprzez inny sposób przeżywania czasu.6
- 7 W. Benjamin Theses on the Philosophy of History, w: Illuminations, Pimlico, London 1999, s. 247.
14„Dziewięć śmierci, krew z błony bębenkowej, lawirowanie między pociskami” – to chęć oznaczenia czegoś, co uwiera, potrzeba wyartykułowania dezorientacji, zanegowania czarnego plastikowego worka jako znaczącego, czegoś, co narusza linearność i homogeniczność terminu trauma. Z tej pozycji etycznej, z próby, by „krążyć wokół Realnego”, by wypowiedzieć granice symbolizacji, traumatyczna przeszłość staje się, według Waltera Benjamina, „obrazem, który się na krótko pojawia w momencie rozpoznania i nigdy więcej. Gdyż każdy obraz przeszłości, którego teraźniejszość nie uważa za problem własny, grozi bezpowrotnym zniknięciem”7. Jednostka, dając świadectwo o przeszłości dzięki pokazywaniu granic symbolizacji traumy, sprawia, że niesprawiedliwość z przeszłości w sposób produktywny wpływa na przyszłą walkę.
- 8 D. Ugrešić Konfiskata pamięci, w: D. Ugrešić Kultura kłamstwa (eseje antypolityczne), przeł. D. Jov (...)
15Gdy mówimy o Bośni i Hercegowinie, mówimy o konfrontacji z wielokierunkową stratą. Jeszcze jeden obraz: koniec września 2005 roku i nieuchronność tzw. tranzycji. Rozmaite bilbordy starają się przykuć uwagę, wciskają auta, reklamują lepsze trunki albo mamią zakupem nowocześniejszej lodówki. Wśród nich wyróżnia się jeden, na którym widnieje brudna kurtka bojowa pilota na białym tle, a na kartce obok napis: 282 KRA. Z daleka widzę kurtkę i napis wielkimi czarnymi i czerwonymi literami: Srebrenica Podrinje – projekt identyfikacji. Widok mnie przyciąga − podchodzę bliżej. Czytam resztę: „Fragment ubrania znaleziony na ofierze ludobójstwa, 282 KRA”. Poniżej znajduje się plakat, który reklamuje występy amerykańskiego iluzjonisty Davida Copperfielda, zaplanowane na początek października 2005 roku, pod patronatem jednego z członków bośniackiego prezydium. I w fikcji, ostrzejszej niż samo życie, niczym jedna ze sztuczek Copperfielda, przed oczami przemyka mi ten obraz Copperfielda zestawiony z procesem identyfikacji w Srebrenicy i unaocznia zdepolityzowaną normalizację, którą prowadzi dominująca ideologia – uświadamia „konfiskatę pamięci” mieszkańców Bośni i Hercegowiny8. Na zawsze zniknęło nie tylko ciało, które nosiło kurtkę, lecz także wśród tych ocalonych aż 44% jest bezrobotnych, 25% żyje poniżej granicy ubóstwa, a sprzedawane są im iluzje, które, jeśli je kupią, będą kosztowały jedną dziesiątą średniej miesięcznej pensji.
- 9 Tamże, s. 227.
16Wszystkie te obrazy uporczywie wracają rykoszetem, domagając się odpowiedzi na pytanie: „Czym jest to bolesne wyobcowanie?”. Postrzegam je jako kombinację upadku socjalizmu, wojny, a w konsekwencji utraty życia przez wielu ludzi, powojennej neoliberalnej kapitalistycznej tranzycji i ofiar ludobójstwa, których ciała uznano za zaginione. Efektem takiego „wyobcowania” jest konstruowanie i ponowne zapisywanie pamięci zbiorowej przez pióra panujących etnonarodowych elit. Albo, jak pisze Dubravka Ugrešić, „walka polityczna to walka na terytorium zbiorowej pamięci”9.
17Wraz z uznaniem szkód, jakie spowodowały etnonarodowe elity, istnieje jeszcze jedna szerząca się tendencja – obciążać winą „ich”, etnonacjonalistów. Czynią to przede wszystkim należący do tzw. obozu antynacjonalistycznego ci, którzy, dopóki narzekają i obwiniają, utrzymują binarny podział na „nas” przeciw „nim” – nacjonalistów przeciw antynacjonalistom. Ci antynacjonaliści jednak stanowią raczej część problemu, a nie jego rozwiązanie. Starają się nasycić politycznie, by binarna opozycja okazała się jedyną dopuszczalną opcją, starają się politycznie zabezpieczyć się na przyszłość. Zamykanie jest zakazem politycznej wyobraźni, niezgodą na pokonanie zaproponowanych wyborów. Najbardziej hałaśliwi wśród tych antynacjonalistów przedstawiają siebie jako członków „elity intelektualnej”, przedstawicieli „wartości obywatelskich i kultury”, i na podstawie takich deklaracji pragną pokazać, że wznoszą się ponad politykę, że są poza bagnem ideologicznym, że pragną rozwiązywać problemy społeczne w sposób pozbawiony ideologii. Skąd to libidalne inwestowanie w nieskazitelność własnej pozycji – wśród tak wielu krzywd, strat i nierówności społecznych? Czemu ma służyć ta czystość? Do kogo należy i co umożliwia? Chodzi, rzecz jasna, o Heglowską „piękną duszę”, która, opłakując swój los, jednocześnie ukradkiem na nim pasożytuje. Ich próba cementowania binarnej opozycji nacjonaliści contra antynacjonaliści, by sparafrazować Marksa, stanowi próbę przedstawienia binarnej opozycji jako generalnego porządku pozbawionego światłocienia, który modyfikuje każdy partykularyzm. Jest to pozycja par excellence ideologiczna i znajduje bezpośredni wyraz w próbach, by na nowo napisać historię.
- 10 Tu odwołuję się do krytycznych i teoretycznych ustaleń Branimira Stojanovicia i Nebojšy Jovanovicia
- 11 Por. D. Arsenijević Against Opportunistic Criticism, „Transversal” 11.2007, http://eipcp.net/transv (...)
18W podobnym, oczywiście pozaideologicznym tonie, nalegają oni, by oddzielić historię od ideologii. W tej czystej historii antyfaszystowska walka II wojny światowej zostaje pominięta – ignorowana jest walka, która w nieprzyjemny sposób prześladuje czystą pozycję „pięknej duszy”, nakłuwając ją choćby tym, że Bośnia i Hercegowina została skonstruowana jako nowoczesny projekt polityczny za pomocą polityki partyzanckiej10. Twierdzić, jak jeden ze wspomnianych intelektualistów, że „dwie najgorsze odmiany zła XX wieku to faszyzm i komunizm”11, to przyjąć rewizjonistyczną postawę, która chce wykorzenić akty emancypacji z pamięci kulturowej. Chce usunąć dzieła, które w imię równości i sprawiedliwości są nakierowane na społeczną transformację. Ten typ rewizjonizmu chce ukryć jeszcze jeden ważny aspekt − a mianowicie drogę do kapitalizmu w byłej Jugosławii. Rastko Močnik zauważył, że taka pozycja jest symptomatyczna dla elit politycznych i intelektualnych, które w(y)prowadziły kapitalizm na postsocjalistyczny Wschód. Idea i praktyka solidarności antyfaszystowskiej jest właśnie tym, czego te elity nie mogą pojąć:
- 12 R. Močnik Koliko fašizma?, Arkzin, Zagreb 1999, s. 72-73.
Walka antyfaszystowska zadaje kłam ich nacjonalistycznej i szowinistycznej retoryce, ich gloryfikacji egoistycznych wartości kapitalizmu… Antyfaszystowska retoryka wszem i wobec udowadnia, że twierdzenie, iż ludzie są przede wszystkim egoistycznymi jednostkami, jest nieprawdziwe, tak jak fałszywa jest teza, że narody muszą się wzajemnie nienawidzić.12
- 13 Antyfaszystowski Front Kobiet (Antifašistički front žena, AFŽ) to powstała w czasie II wojny świato (...)
- 14 W. Brown Regulating Aversion: Tolerance in the Age of Identity and Empire, Princeton University Pre (...)
19Słowem, ich antynacjonalistyczna postawa nie jest polityczna, lecz menedżerska. Dlatego po drodze im z wielokulturowymi wymaganiami zwiększenia poszanowania dla tożsamości i właśnie dlatego niektórzy z nich brali udział w procesie „odradzania płci” w byłych republikach Jugosławii. Powstaje jednak pytanie, o jakim „odradzaniu płci” mowa i komu ono umożliwia działanie. Ich zarządzanie w sposób niemal ignorancki wymazuje z historii np. testament jugosłowiańskich feministek zorganizowanych w Antyfaszystowskim Froncie Kobiet13. Zamiast wprowadzać niezafałszowaną politykę opartą na politycznej poprawności, która bardziej przekształca, niż toleruje, pragną oni jedynie społecznej tolerancji wyłącznie dla siebie. Kategoria płci, podobnie jak i polityka wielokulturowa, jest według nich redukcją konfliktu społecznego sprowadzonego do tarcia między licznymi tożsamościami a różnicami kulturalnymi, religijnymi bądź etnicznymi, postrzeganymi jako „miejsce konfliktu, które należy załagodzić i uporządkować poprzez praktykowanie tolerancji”14.
20Płeć/gender w tych ramach (ponownie odwołuję się do Wendy Brown):
- 15 W. Brown Edgework, s. 111-112.
może zostać wypaczona, pomnożona, sproblematyzowana, oznaczona na nowo, przekształcona, teatralizowana, parodiowana, ukierunkowana, przeciwstawiona, przedrzeźniana, regulowana… ale w żadnym wypadku emancypowana… reżim płci dzieli los globalnego kapitalizmu: każdy podlega prawie wszystkim innowacjom i możliwościom, z wyjątkiem – wolności, równości i wspólnej kontroli.15
21Zgodnie z taką wizją płeć pozwala tolerować, lecz nie pozwala transformować. Skonstruowana według tego wzorca i podążająca za imperatywem kapitalizmu o ciągłym wymyślaniu siebie na nowo, płeć jest indywidualnym monodoświadczeniem w ogromnej multiwielości, a nie narzędziem analitycznym, które pozwala obnażyć problemy podporządkowania i nierówności. W ten sposób instrumentalizowana płeć stanowi część problemu, a nie jego rozwiązanie.
- 16 E. Balibar Is There a Neo-Racism?, w: Race, Nation, Class – Ambiguous Identities, ed. by E. Balibar (...)
22W Bośni i Hercegowinie w handlu pamięcią, który codziennie odbywa się między pokoleniami (od tych urodzonych w latach 20. i 30., pamiętających jeszcze walkę z faszyzmem, do tych urodzonych po wojnach lat 90., którym to, że mieszkają w etnicznie podzielonych społeczeństwach, jest przedstawiane jako norma), płeć/gender jako doświadczenie indywidualne poddawane jest nadal społecznej segregacji. Ta transakcja przywodzi na myśl to, co Balibar nazwał metarasizmem, w którego obrębie rozmaite kultury mogą koegzystować jedynie pod warunkiem, że żyją w odrębnych gettach16.
23Uważam, że droga prawdziwej polityki, i to ta najbardziej skuteczna, powinna polegać na odrodzeniu płci podmiotu. Doprowadzi to do nowej temporalności, która unicestwi próby linearnego kontinuum rewizjonizmu i pozostanie uczciwa wobec minionych nieudanych prób transformacji społecznej. Taki rodzaj temporalności jest uczciwy zarówno wobec porażki transformacji, jak i wobec dążenia, by nauczyć się, w jaki sposób znów stąpać i „potykać się” w niepewnym terenie. Tak rozumiana wierność nie musi oznaczać lamentu nad minionymi, nieudanymi transformacjami społecznymi. Pozwoli nam jednak znów rozpalić polityczną wyobraźnię. Ewokowanie przeszłych, zakończonych niepowodzeniem prób transformacji ma służyć ponownemu artykułowaniu nowej politycznej podmiotowości.
Pole kulturalnej produkcji w Bośni i Hercegowinie: pole artykulacji polityki nadziei
24Ten osamotniony głos matki jest prześladowany i zakłócany przez oficjalną politykę interpretacji i targowania się nad ciałami bez kości. Słowa cytowanego wiersza pojawiają się wcześniej niż słowa: Zostaw tę kość w spokoju, to nie twoje. To słowa kości, które dominująca biopolityka skazała na czekanie, kości, które znajdują się między dwiema śmierciami i czekają, aż śmierć zostanie zarejestrowana w porządku symbolicznym, a podmiot, który mówi, zajmie puste miejsce kości i przemówi w ich imieniu. Głos, który mówi, ponownie przyswaja i artykułuje to, co dominująca ideologia przedstawia jako linearną temporalność transformacji: 1995, 1996, 1997, 1998, 1999, 2000, 2001, 2002, 2003, 2004, 2005… Tutaj ona staje się nową, przepisaną temporalnością, temporalnością ciała bez kości, temporalnością matki, która – razem z kośćmi – zostaje złapana między dwiema śmierciami, jako podmiot w żałobie, który słania się i upada. Matka uczy się „innego sposobu przeżycia czasu”, w którym „przyszłość jest wolna od działań przeszłości” – od tych porządkujących rozgraniczeń politycznych pertraktacji: teraz kończy się wojna, teraz nastaje pokój, teraz jesteśmy „w okresie tranzycji”. Tutaj żałoba to proces kreatywny: lamentacja matki buduje miejsce zarówno dla upamiętnienia, jak i dla ciała bez kości. Ona zostaje złapana w sieć drobno utkanej polityki – od bezpośredniego zaprzeczania ludobójstwu do targowania się o liczby zmarłych – polityki, wpływającej na jej życie i na miejsce, gdzie znajduje się jej dziecko. Ona nie odczuwa nawet ulgi, gdy identyfikuje kawałek ubrania, nawet pustą kurtkę pilota. Wszystko, co ma, to żałoba, nieobecność i cisza-elipsa.
- 18 S. Freud Żałoba i melancholia w: tegoż Psychologia nieświadomości, przeł. R. Reszke, KR, Warszawa 2 (...)
- 19 Tamże, s. 151.
25Jak traumatyczne wydarzenia i straty z tego wiersza można wykorzystać w polityce większej nadziei? Uważam, że polityczna krytyka wyrażona w lamentacji matki polega na inwersji znaczenia i adresata, do którego pieśń jest kierowana. Jak powiedział Freud, dyskurs melancholii, tak jak lamentacja w swoim dawnym znaczeniu, nie może być rozumiany referencyjnie, lecz trzeba go rozumieć jako „psychiczną konstelację buntu”18. W tym buncie melancholicy nie wstydzą się i nie ukrywają, ponieważ wszystko, cokolwiek deprecjonującego możemy powiedzieć o sobie, w gruncie rzeczy odnosi się do drugiego; daleko im do tego, by świadczyć wobec otoczenia o pokorze i podległości19.
- 20 H.K. Bhabha Postcolonial Authority and Postmodern Guilt, w: Cultural Studies, ed. by L. Grossberg, (...)
26Jednak tutaj lament matki trzeba postrzegać przede wszystkim jako krytykę kierowaną wobec etnonacjonalistycznej biopolityki, manipulującej obecnie traumą i utratą. Jeśli tę krytykę będziemy rozumieć jako bunt matki, wówczas sprzeciwia się ona poniżeniu i podporządkowaniu, których etnonacjonalistyczna biopolityka wymaga od swoich podmiotów. Lamentacja matki mówi: nie wstydzę się pokazać swego bólu. Nie ukrywam go. Moje dziecko nie ma własnego grobu, jest zakopane gdzieś w nieznanym masowym grobie. Wokół odkrycia tego grobu targujecie się, walcząc o polityczne punkty, mówicie nam, jak należy cierpieć, trzymając nas w niepewności, i nieźle żyjecie dzięki naszej męce. To są moje rany: „A one mówią koszmarną prawdę. W swoich elipsach i ciszach niszczą wasz autorytet – próżność waszych mimetycznych narracji i waszej monumentalnej historii, metaforycznych emblematów, w których zapisujecie Wielką Księgę Życia”20.
- 21 Š. Šehabović Ruwejda, w: tejże Opowieści – rodzaj żeński, liczba mnoga, przeł. A. Żuchowska-Arendt, (...)
- 22 Tamże, s. 11.
27„Dali mi jego koszulkę i górną część dresu. Bluza była niebieska, gdy przysypywano ją ziemią. Odtąd już nie była niebieska, była zbutwiała i nie należała do dziadka. Tę dziadka znałam, a tej nie”21. To początek krótkiego opowiadania Šejli Šehabović, jednej z najbardziej obiecujących młodych pisarek z Bośni i Hercegowiny. W swoich utworach problematyzuje ona wojnę, powojenną transformację, tożsamość, przynależność i sytuację kobiet Bośni i Hercegowiny uciszonych w pamięci kulturowej. Krótkie opowiadanie, które cytuję, nosi tytuł Ruvejda. W nim dwudziestopięcioletnia narratorka, pochodząca ze wschodniej Bośni, a teraz mieszkająca w Ameryce, wraca do kraju, by oddać próbkę krwi do identyfikacji szczątków swojego dziadka. Historia opowiada o ponownym budowaniu męskiej genealogii w pamięci kulturowej – rekonstrukcji męskiego losu i identyfikacji – za pomocą próbek krwi pobranych od kobiet. Ale nie wszystkie kobiety są „dobre” do identyfikacji – tylko matki, córki, siostry lub wnuczki – te, które są w bezpośrednich więzach krwi. Mężatki, które jedynie noszą nazwisko swojego męża, ale nie jego DNA, nie mogą brać udziału w identyfikacji. „Wnuczki są dobre do identyfikacji”, kontynuuje autorka. „Niczego nie pamiętają i nie płaczą, a igieł się nie boją. Dobre są też dlatego, że w ich żyłach płynie ta sama krew. Krew jest najważniejsza. Niezastąpiona ”22.
28Narratorka nieustannie porusza się między dwiema kulturami: bośniacką i amerykańską. Kwestia tłumaczenia symboliki między tymi dwiema kulturami ciągle prowadzi do pytania o pamięć o dziadku, krawcu, który prasował nogawki spodni i – w mieszkaniu kochanka narratorki – niezręcznie ukrytą, wyglądającą z szafy nogawkę spodni jego żony. Nogawka spodni jest niebieska, tak jak bluza dziadka. Kto ukrywa problemy w pamięci kulturowej i co się tutaj próbuje wymazać? I dlaczego?
- 23 Tamże, s. 16.
29Próbując zobaczyć nogawkę spodni należących do innej kobiety, narratorka – niespodziewanie zatrzymana pytaniem swojego kochanka, który stał za nią: „Nie rozumiem, czego tam szukasz?!” – wylewa na dywan czerwone wino, które, mówiąc jej słowami, zostawia „plamę czerwoną jak krew”23. Wychodzi z mieszkania, trzaskając drzwiami najmocniej, jak tylko może.
- 24 Tamże.
Na jaki numer możemy do pani zadzwonić z wynikami analizy DNA? Tym razem urzędniczka była współczująca. Pochodziła z jakiegoś europejskiego kraju i najprawdopodobniej wykorzysta zdobyte tu doświadczenie podczas pisania pracy magisterskiej.
Mam tylko amerykański numer telefonu. Ale go wyłączyłam.
Jeśli wszystko będzie w porządku, nie będzie musiała pani ponownie oddawać próbki. Czasami zdarza się, że po kilka razy bierzemy krew do analizy. Niestety, organizacja tutaj jest bardzo słaba.
Patrzyła na mnie porozumiewawczo. Dotknęłam jej drobnego nadgarstka i chwyciłam próbkę krwi ze stołu. Wrzuciłam ją do torby tak szybko, że ledwie zdołała wydać kilka nieartykułowanych dźwięków zdziwienia. Podniosła się z krzesła i patrzyła na mnie z otwartymi ustami.
Wtedy byłam w trupiarni po raz ostatni.24
- 25 S. Žižek The Parallax View, The MIT Press, Cambridge, MA 2006, s. 382-383.
30Krótki moment podjęcia decyzji. Chwila czynu, który przeszywa symbolicznie. Chwila wyjątku Bartleby’ego, chwila, która mówi „wolałabym nie”. Czyn ten jako taki nie ma sensu wewnątrz symbolicznych parametrów zorganizowanej identyfikacji, biopolityki etnonacjonalizmu antynacjonalistycznych pięknych dusz. On ustanawia własną logikę, własne parametry. W tym czynie probówka z kobiecą krwią „brudzi” symbolikę i właśnie dlatego, że utrzymuje i nalega na tę przepaść między ustrojami społecznymi a pustką ich nieobecności, ta plama przedstawia upadek istniejącego symbolicznego porządku. Względnie nalega na to, by symboliczny porządek był „nie-wszystkim”25.
31Pytanie, które się pojawia: jak konstruować porządek, który ucieleśnia taką plamę, porządek, który nie próbuje jej wymazać? Możliwe podejście to postawienie nowego pytania: jak nadać moc polityczną kobiecie, która porwała próbkę własnej krwi?
Zakończenie: polityczna krytyka kultury – porwanie próbki
32„Nasz proces identyfikacji prawie wyłącznie prowadzą tutejsi ludzie. Nasze laboratoria w Bośni i Hercegowinie asystowały w identyfikacji ofiar z World Trade Center oraz ofiar tsunami. Pomagamy też władzom Iraku”. Amerykański dyplomata z zadowoleniem kiwa głową. Koniec końców, wszystkie pieniądze wysłane do Bośni po wojnie nie poszły na marne. Jest co pokazać.
33Ale, czy to jest „celem”? Czy to jest jeden z „rezultatów projektu”? Czy to jest „wzmocnienie” i „budowa lokalnego potencjału”? Czy jedyną opcją dla Bośniaków i Hercegowińczyków jest przydzielenie do ich międzynarodowego sektora usług niszy ekspertów, którzy na całym świecie będą pomagać w identyfikacji szkieletów po śmierci? Lub będą materiałem dla czyjejś pracy magisterskiej? Lub dla studium przypadku? Czy to jest jedyny sposób, żeby zabezpieczyć kwestię (wy)tłumaczenia?
34W sensie produkcji wiedzy, czym byłby ekwiwalent gestu Bartleby’ego, ekwiwalent porwania próbki z krwią naszej narratorki? To by z pewnością znaczyło ponowne zagarnięcie środków produkcji wiedzy – zagarnięcie, które przewyższyłoby legitymizację położenia jednostki na podstawie osobistego doświadczenia, zagarnięcie, które nalegałoby na to, by zasady, na których opiera się obecny podział pracy w produkcji wiedzy i obecny podział siły, stanowiły „nie-wszystko”.
- 26 G. Agamben Profanacje, przeł. M. Kwaterko, PIW, Warszawa 2006, s.108.
35„Porwanie próbki” ewokuje argument, który wypowiedział Agamben w eseju Pochwała profanacji. Profanować oznacza „przywrócić do zwyczajnego użycia to, co było przeniesione do sfery świętego-”, ale co nie jest zwykłą odnową „naturalnego użycia” tego, co zostało przeniesione. Profanacja, zdaniem Agambena, nie jest ograniczona likwidacją formy rozdwajania, „aby odnaleźć – przed nią czy poza nią – nieskażone zycie”26. Aktywność, która pochodzi z profanacji, staje się
- 27 Tamże, s. 109.
czystym środkiem, to znaczy praxis, która nie tracąc natury środka, wyswobodziła się z wszelkich odniesień celowych, radośnie zapomniała o swoim przeznaczeniu i może wystąpić w postaci czystego środka bez celu. Aby wynaleźć nowe zastosowanie, człowiek musi najpierw dezaktywować dawny sposób użycia, uczynić go bezużytecznym.27
36Odrodzić płeć kości oznacza profanować ją – powtarzać: zostaw tę kość! – odebrać możliwość wykorzystania próbki, którą wzięli do niewoli. W takim ponownym przyswajaniu możliwości otwierają się nowe, przewyższające binarny stosunek nacjonalistów do antynacjonalistów, które przepisują same parametry możliwości użycia.
37Stanowisko krytyki politycznej jest tym, co umożliwia tłumaczenie takiej profanacji. Ono zależy od międzynarodowych związków solidarności, które wspólnie profanują i które wspólnymi siłami trzymają rozwarte nożyce między społecznymi strukturami i pustką ich nieobecności. Polityczna krytyka kultury przewyższa studia regionu i z całego świata robi swój dom.
38Jak domagać się transformacji wśród rezygnacji i sceptycyzmu? Profanacja, o której mówiłem, przypomina słowa Raymonda Williamsa, który dawno temu, w czasach innej rezygnacji i sceptycyzmu, wyartykułował „praktyczną nadzieję”:
- 28 R. Williams Beyond Actually Existing Socialism, w: R. Williams, Culture and Materialism, Verso, Lon (...)
Też możemy być pewni […] że, choć liczne jej formy będą ekstensywne i wszechstronne, dojdzie do pewnych decydujących starć, z bardzo mocnymi przeciwnymi siłami, a które bardziej niż tylko wyraźnie przypomną, że próbujemy przeprowadzić rewolucję kulturalną, a nie jakiś proces społecznego rozwoju. Ale to, co ocali nas w tych starciach, a w niektórych ważnych przypadkach nas także w nie włączy, nie jest tylko zjednoczeniem i organizacją, lecz będzie też […] „materialną siłą idei: produkcją i praktyką możliwości.28
39„Produkcja i praktyka możliwości”.
40Ponownie jestem w tzw. centrum re-asocjacji, gdzie kości dokładnie składają się w ciało. Lub w to, co zostało z ciała. Więcej nie tłumaczę, ponieważ młoda Bośniaczka, specjalistka od antropologii sądowej, przedstawia swoją prezentację nienaganną angielszczyzną. Niespodziewanie przede mną znów jest kilka stołów, na których ciała ponownie otrzymują tożsamość, raz jeszcze otrzymują swoje imiona. Na jednym ze stołów – kawałek czaszki, kość udowa, żebra i zęby oraz papier, na którym spisano kości, których nadal jeszcze brak. „Ale jest ich wystarczająco, by wziąć próbkę i potwierdzić tożsamość”, mówi dziewczyna.
41Gdy się odwracam i wychodzę z pomieszczenia, jedyne, co mogę zobaczyć, to pustki w szkielecie. Biorę telefon komórkowy; odczuwam nieodpartą potrzebę zadzwonienia do kilku osób i powiedzenia im, że to wszystko nie ma sensu. Wszyscy są daleko. Niektórzy są w innych krajach. Jednak chcę im powiedzieć, że ich kocham. Chcę im dać te kości, których nie ma.
Przypisy
1 A. Bašić Trauma market, w: A. Bašić Trauma Market, Omnibus, Sarajevo 2004, s. 36.
2 G. Agamben Homo sacer. Suwerenna władza i nagie życie, przeł. M. Salwa, Prószyński i S-ka, Warszawa 2008, s. 254.
3 S. Felman The Juridical Unconscious: Trials and Traumas in the Twentieth Century, Harvard University Press, Cambridge, MA 2002, s. 7.
4 G. Agamben Means without an End, University of Minnesota Press, Minneapolis, MN 2000, s. 138.
5 W. Brown Edgework, Princeton University Press, Princeton, NJ 2005, s. 100.
6 Tamże, s. 100.
7 W. Benjamin Theses on the Philosophy of History, w: Illuminations, Pimlico, London 1999, s. 247.
8 D. Ugrešić Konfiskata pamięci, w: D. Ugrešić Kultura kłamstwa (eseje antypolityczne), przeł. D. Jovanka Ćirlić, Czarne, Wołowiec 2006, s. 337-365.
9 Tamże, s. 227.
10 Tu odwołuję się do krytycznych i teoretycznych ustaleń Branimira Stojanovicia i Nebojšy Jovanovicia.
11 Por. D. Arsenijević Against Opportunistic Criticism, „Transversal” 11.2007, http://eipcp.net/transversal/0208/arsenijevic/en (28.06.2016).
12 R. Močnik Koliko fašizma?, Arkzin, Zagreb 1999, s. 72-73.
13 Antyfaszystowski Front Kobiet (Antifašistički front žena, AFŽ) to powstała w czasie II wojny światowej, w 1942 roku w Jugosławii organizacja społeczno-polityczna zrzeszająca kobiety. Był to pierwszy, działający na wielką skalę ruch kobiet, który odegrał ważną rolę zarówno w wojnie narodowowyzwoleńczej, jak i w procesie emancypacji kobiet w Jugosławii. AFŽ został zlikwidowany w 1953 roku (przypis tłumaczek).
14 W. Brown Regulating Aversion: Tolerance in the Age of Identity and Empire, Princeton University Press, Princeton, NJ 2006, s. 15.
15 W. Brown Edgework, s. 111-112.
16 E. Balibar Is There a Neo-Racism?, w: Race, Nation, Class – Ambiguous Identities, ed. by E. Balibar, I. Wallerstein, Verso, London 1991, s. 17-28.
17 F. Duraković Srebrenica, w: F. Duraković Locus minoris: Sklonost Bosni kao melanholiji, Connectum, Sarajevo 2007, s. 98.
18 S. Freud Żałoba i melancholia w: tegoż Psychologia nieświadomości, przeł. R. Reszke, KR, Warszawa 2007, s. 151.
19 Tamże, s. 151.
20 H.K. Bhabha Postcolonial Authority and Postmodern Guilt, w: Cultural Studies, ed. by L. Grossberg, C. Nelson, P.A. Treichler, Routledge, New York 1992, s. 66.
21 Š. Šehabović Ruwejda, w: tejże Opowieści – rodzaj żeński, liczba mnoga, przeł. A. Żuchowska-Arendt, AdPublik, Warszawa 2012, s. 6-16.
22 Tamże, s. 11.
23 Tamże, s. 16.
24 Tamże.
25 S. Žižek The Parallax View, The MIT Press, Cambridge, MA 2006, s. 382-383.
26 G. Agamben Profanacje, przeł. M. Kwaterko, PIW, Warszawa 2006, s.108.
27 Tamże, s. 109.
28 R. Williams Beyond Actually Existing Socialism, w: R. Williams, Culture and Materialism, Verso, London 2005, s. 273.
Góra stronyJak cytować ten artykuł
Odwołanie bibliograficzne dla wydania papierowego
Damir Arsenijević, «Odrodzić płeć kości: polityka pamięci w Bośni i Hercegowinie», Teksty Drugie, 2 | 2017, 301-317.
Odwołania dla wydania elektronicznego
Damir Arsenijević, «Odrodzić płeć kości: polityka pamięci w Bośni i Hercegowinie», Teksty Drugie [Online], 2 | 2017, Dostępny online od dnia: 15 avril 2017, Ostatnio przedlądany w dniu 04 décembre 2024. URL: http://0-journals-openedition-org.catalogue.libraries.london.ac.uk/td/2803
Góra stronyPrawa autorskie
The text only may be used under licence CC BY 4.0. All other elements (illustrations, imported files) are “All rights reserved”, unless otherwise stated.
Góra strony