Kogo Gombrowicz ukrył na brygu Banbury?
Streszczenia
Autor kwestionuje queerowe interpretacje opowiadania Gombrowicza „Zdarzenia na brygu Banbury”, dowodząc, że wszystkie one są nadinterpretacjami, nie uwzględniają podstawowego autokomentarza pisarza i pomijają najważniejsze problemy tego utworu (a zarazem całej twórczości Gombrowicza). Bolecki całkowicie zmienia sposób odczytania opowiadania Gombrowicza wskazując, że było ono polemiką z Listami z podróży do Ameryki Henryka Sienkiewicza.
Indeks
Góra stronyUwagi wydawcy
10.18318/td.2023.4.4
Pełny tekst
1.
- 1 Z. Łapiński, Posłowie wydawcy w: W. Gombrowicz, Pisma zebrane, t. 1: Bakakaj i inne opowiadania, op (...)
- 2 Zob. Tamże, s. 281-340.
- 3 W pierwodruku opowiadanie Przygody miało tytuł Na 5 minut przed zaśnięciem (nowy tytuł Gombrowicz w (...)
- 4 M. Janion, Dramat egzystencji na morzu, w: W. Gombrowicz, Zdarzenia na brygu Banbury, Wydawnictwo M (...)
1W Posłowiu wydawcy do krytycznego wydania opowiadań Witolda Gombrowicza1 Zdzisław Łapiński wymienił trzy typy kanonizacji tych utworów i nazwał je kanonizacją egzystencjalistyczną, psychoanalityczną i strukturalistyczną. Te sposoby interpretacji debiutanckiego tomu pt. Pamiętnik z okresu dojrzewania (1933)2 doskonale opisywały też recepcję pozostałych dzieł Gombrowicza. Wkrótce miało się jednak okazać, że wszystkie trzy kanonizacje zostały przytłumione, zmodyfikowane, a nawet wyparte przez kanonizację czwartą – homoerotyczną/queerową, którą zaczęto stosować także do całej twórczości pisarza. Szczególnie wymownym przykładem jest opowiadanie Zdarzenia na brygu Banbury, które w ostatnich dekadach wzbudziło największe zainteresowanie badaczy. Jego kariera zaczęła się już w latach osiemdziesiątych, od głośnego eseju Marii Janion Dramat egzystencji na morzu, będącego wprowadzeniem do publikacji dwóch utworów Gombrowicza, Przygód i Zdarzeń na brygu Banbury3. Esej ten stał się dla kolejnych badaczy obowiązkowym punktem odniesienia4.
2Najprecyzyjniejszą i najbardziej filologicznie spójną analizę Zdarzeń na brygu Banbury sporządziła jednak dekadę później (w 1997 roku) niemiecka slawistka Gudrun Langer.
- 5 G. Langer, Opowiadanie Witolda Gombrowicza „Zdarzenia na brygu Banbury” jako zamaskowany tekst homo (...)
- 6 Tamże.
3Langer przeprowadziła paralelę pomiędzy wypowiedziami Gombrowicza na temat sztuczności jako formy bytu oraz sztuczności jego własnej sytuacji egzystencjalnej a koncepcją pokrewieństwa „tożsamości homoseksualnej ze sztuką”5. Autorka doszła do wniosku, że traktowanie homoseksualności jako tabu i jej społeczne napiętnowanie generują wieloznaczności identyczne z tymi, z jakimi mamy do czynienia w utworach Gombrowicza („pierwiastek homoseksualny” jest źródłem „wieloznaczności utworów Gombrowicza”6).
- 7 Tamże, s. 405.
4Z tego założenia Langer wyprowadziła własną koncepcję poetyki Gombrowicza. Zdaniem badaczki powierzchniowa struktura tekstów pisarza – czyli ta, którą czytamy w sposób dosłowny – jest tekstem zamaskowanym, językowym i kamuflażem, transformującym „homoerotyczną strukturę głębi”. Z kolei struktura ta w tekście powierzchniowym istnieje w formie „fenomenu stylistycznego”, polegającego na umieszczeniu w tekście powierzchniowym licznych niespójności, nielogiczności czy gier językowych traktowanych jako „akt artystyczny” pisarza7. Ta poetyka według Langer jest niczym innym jak „grą aktorską”, to znaczy teatralną maskaradą skrywającą „najskrytsze prawdy” życia, dostępne tylko czytelnikowi „wtajemniczonemu poprzez rozliczne sygnały” w tekście.
- 8 Tamże, s. 406.
5Utworem, w którym Gombrowicz w pełni realizuje ten „system maski i sygnału, podwójnej gry odkrywania i skrywania”, są właśnie Zdarzenia na brygu Banbury8.
- 9 Tamże, s. 407. Chodzi też o interteksty wizualne, zob. pocztówkę odkrytą przez Tomasza Kaliściaka i (...)
- 10 G. Langer, Opowiadanie Witolda Gombrowicza „Zdarzenia na brygu Banbury” jako zamaskowany tekst homo (...)
6Pierwszym intertekstem – jak twierdzi niemiecka slawistka – jest wzorzec gatunkowy podróży statkiem na morzu, „głęboko zakorzeniony w powszechnej semantyce kulturowej jako obraz drogi życiowej, jako navigatio vitae”9. Podróż po morzu, czyli wędrówka zewnętrzna, koresponduje z podróżą wewnętrzną, czyli z odkrywaniem siebie, która „wpleciona jest w specyficzne ramy wspólnoty homoseksualnej”. Navigatio vitae w męskiej społeczności marynarzy na brygu Banbury zmierza ku innym brzegom, „do paradygmatycznego miejsca wykluczenia ze zbiorowości, ale także do miejsca schronienia”10.
- 11 W pierwszym akcie sztuki młodego arystokratę Agernona Moncrieffa odwiedza w Londynie jego przyjacie (...)
7Już na samym początku egzystencjalna nieokreśloność sytuacji bohatera, jego pomylenie statku, którym miał podróżować (Berenice), ze statkiem, na który wsiada (Banbury), wprowadzają kolejne interteksty – tym razem wewnętrzne. Berenice odsyła do heteroerotycznej historii miłosnej w sztuce Corneille’a (Tite et Bérénice, 1670). Z kolei nazwa statku, na który ostatecznie wsiada bohater, Banbury, odsyła do sztuki Oscara Wilde’a The Importance of Being Earnest: A Trivial Comedy for Serious People (1895/1899), w której wymieniona jest fikcyjna postać o nazwisku Banbury11.
- 12 G. Langer, Opowiadanie Witolda Gombrowicza „Zdarzenia na brygu Banbury” jako zamaskowany tekst homo (...)
8Nazwisko Wilde’a jest tu intertekstem autora homoseksualisty, z kolei tytuł jego sztuki wprowadza poetykę pisania nazywaną – w nawiązaniu do tej sztuki – „banbury’owaniem” (banburying). Banbur(y)owanie oznacza grę masek udających zachowanie zgodne z normami, w rzeczywistości zaś skrywające rozmaite aberracje, na przykład podwójne życie12.
- 13 Tamże, s. 420.
9Przekładając to na realia opowiadania Gombrowicza: bryg Banbury legitymizuje ucieczkę bohatera z Europy jako synonimu heteroseksualnej większości i zarazem – na poziomie poetyki – jest komedią homoerotyczną. W zakończeniu opowiadania Gombrowicza na brygu wybucha bunt marynarzy, co zdaniem autorki oznacza, że głębinowy tekst życia „prowadzi do całkowitego rozpadu porządku na Banburym”. Gdy „na statku zwycięża bunt, a sens głębi się ujawnia”, bohater – paradoksalnie – zamyka się w swojej kajucie, „wzbraniając się przed opuszczeniem kajuty, a więc przed swoim coming-out”13.
10Gdy jednak zmienimy metodologię analizy tego utworu, rozszerzając zakres stawianych mu pytań i zwracając uwagę na inne elementy tekstu, interpretacja Langer okaże się ograniczona, przede wszystkim jednak odsłoni się zupełnie nowa problematyka, uzasadniona nie mniej niż interpretacja homoerotyczna.
11U Langer brakuje pytania o sens zakończenia utworu w świetle jej interpretacji. Bo czemuż miałaby służyć ucieczka bohatera (Zantmana) z Europy (kontynentu większości heteroseksualnej) i jego podróż do tropików, skoro ten bohater, odkrywszy, że na brygu Banbury jest „wśród swoich”, czyli że cała załoga statku to „społeczność homoseksualna”, postanawia się przed nią ukrywać w swojej kajucie pod pokładem?
12Ponadto badaczka popada w sprzeczność, traktując narratorów jako maski Gombrowicza, a równocześnie nazywając ich „patologicznymi”. To zresztą pułapka, w jaką wpadli przedwojenni recenzenci Pamiętnika, przypisując Gombrowiczowi patologiczne zachowania jego narratorów – co notabene wywoływało furię pisarza, poświadczaną też w jego późniejszych wypowiedziach.
2.
- 14 T. Kaliściak, Statek odmieńców, czyli o marynarskiej fantazji Witolda Gombrowicza.
- 15 B. Warkocki, Pamiętnik afektów z okresu dojrzewania.
13Do ustaleń Langer obficie nawiązał Tomasz Kaliściak (2013)14, a następnie do ustaleń Kaliściaka obficie nawiązał Błażej Warkocki (2018), autor najambitniejszej i najobszerniejszej pracy poświęconej opowiadaniom Gombrowicza (w tym Zdarzeniom na brygu Banbury)15. Analizując to opowiadanie, Kaliściak i Warkocki kontynuują ustalenia Langer, umieszczając jego problematykę wyłącznie wśród zagadnień homoerotycznych. Sygnalizuję tu najbardziej ogólną kwestię ich praktyki interpretacyjnej, którą sprowadzam do pytania: czy homoerotyzm rzeczywiście jest jedynym tematem opowiadania Gombrowicza (nieważne, że ukrytym)? Czy jest nim może jakieś inne zagadnienie – sygnalizowane za pomocą tematu homoerotyzmu? Takie pytanie w ogóle nie pojawia się w analizach trojga badaczy, co powoduje, że ich wnikliwe i zbieżne (a w kilku miejscach identyczne) interpretacje nie wyjaśniają innych zagadnień, nie mniej istotnych w tym opowiadaniu i w późniejszej twórczości Gombrowicza.
- 16 Niestety, obu tym wnikliwym interpretacjom szkodzi dopisywanie domysłów, które ani nie mają żadnych (...)
- 17 Jej najważniejsze prace były wielokrotnie wykorzystywane przez polskich literaturoznawców, zob. zwł (...)
- 18 Zob. Odmieńcy, wybór, oprac. i red. M. Janion, Z. Majchrowski, Wydawnictwo Morskie, Gdańsk 1982.
14Gdy Langer skupia się na poetyce opowiadania (spójności narracji), Kaliściak i Warkocki zajmują się wyodrębnionymi motywami homoseksualnymi, czyli światem przedstawionym w opowiadaniu Gombrowicza16. Narzędzi do takiego ujęcia dostarczyły obu badaczom prace amerykańskiej uczonej Eve Kosofsky Sedgwick (1950-2009), która stworzyła bogate instrumentarium opisu społeczności homoseksualnych oraz interpretację dynamiki ich relacji17. Dzięki inspiracjom pracami Kosofsky Sedgwick Kaliściak i Warkocki wzbogacją (uzupełniają) interpretację homotekstu w opowiadaniu Gombrowicza przedstawioną przez Langer, ale własnej problematyki nie proponują, obaj wykorzystują natomiast figurę „odmieńca” spopularyzowaną przez Marię Janion18.
15Kaliściak i Warkocki skupiają się na emocjonalnych wykładnikach relacji między mężczyznami na brygu Banbury, interpretując je z nadzwyczajną wnikliwością i rzadką finezją. Nawiązując do prac polskiej uczonej, wskazują w opowiadaniu Gombrowicza problematykę homofobii jako wyraz homoseksualnej paniki i lęku, paranoi, niepewnych, labilnych tożsamości, słowem, rozszerzają znaczenia homotekstu opisanego przez Langer.
16Równocześnie pomiędzy interpretacjami Warkockiego i Kaliściaka nie ma zasadniczych różnic, można nawet powiedzieć, że Warkocki powtarza i obszernie rozwija główne tezy Kaliściaka, jedynie w kilku miejscach inaczej rozkładając akcenty i zwracając uwagę na dodatkowe szczegóły. Warkocki uzupełnia jednak interpretację Kaliściaka o bardzo ważny motyw opowiadania Gombrowicza, którego Kaliściak w ogóle nie odnotowuje: jest nim panująca na brygu przemoc. Niemniej interpretacje obu badaczy łączy wspólna teza – wyrażona dobitnie przez Kaliściaka – że głównym tematem opowiadania Zdarzenia na brygu Banbury jest „zjawisko ostrej paniki homoseksualnej” (s. 331).
17Najoryginalniejsza w jego interpretacji jest kwestia przemocy na Banburym, o której Warkocki trafnie pisze, że jest „wszechobecna i wielokierunkowa”, i charakteryzuje ją następująco: „Przede wszystkim wynika ona z hierarchicznej władzy. Marynarze są zastraszani, ich grzbiety «kulą się» pod spojrzeniem kapitana Clarke’a oraz porucznika Smitha. […] Przemoc w obrębie tego męsko-męskiego porządku dyscyplinującego ma zasadnicze i wszechogarniające znaczenie” (s. 238-239).
18Po scharakteryzowaniu przykładów przemocy na brygu Banbury Warkocki zadaje najważniejsze dla swojej interpretacji pytanie: „dlaczego relacjami [na Banburym] rządzi przemoc?”. Odpowiedź znajduje ponownie w książkach Kosovsky Sedgwick, która dowodzi – na przykładach z literatury i zachowań grup męskich od XVII wieku – że więzi między mężczyznami są oparte na dominacji, a ta jest przyczyną i wyrazem homofobii (s. 240-241).
19Koncepcja homofobii panującej na Banburym jest przez Warkockiego wzbogacona wieloma składnikami, wśród których znalazły się i „odmieniec” za Janion, i „kozioł ofiarny” za Girardem, i męskie, i homospołeczne „pasaże przejścia” za Gennepem (s. 243), i koncepcja gwałtu jako wyrazu dominacji i władzy, i podobieństwa między homoseksualnością a homofobią za Kosovsky Sedgwick. Słowem, zapożyczoną od amerykańskiej autorki charakterystykę homofobii Warkocki stosuje do interpretacji Gombrowicza jako bukiet różnokolorowych tematów współczesnych studiów kulturowo-antropologicznych (antropologii kulturowej), a przede wszystkim queer theory.
- 19 Notabene gdyby koncepcję Kosovsky Sedgwick stosować tak dosłownie, jak robią obaj polscy badacze, k (...)
20Warkocki – a wcześniej Kaliściak – nie zastanawiają się jednak, jaki jest zakres jej zastosowania (a to jest minimalny warunek akceptowania teorii naukowych, czyli ich falsyfikacja), w rezultacie utwór Gombrowicza okazuje się doskonałą ilustracją kulturowo-społecznych tez amerykańskiej badaczki. Problematykę opowiadania Gombrowicza można by więc krótko podsumować: nihil novi sub sole19. Tylko czy po to jedliśmy tę żabę?
21Przekonani do uniwersalności koncepcji Kosovskiej Sedgwick, Kaliściak i Warkocki podporządkowują jej wszystkie elementy opowiadania Gombrowicza. Także jego zakończenie, choć sam tekst nie daje takich podstaw.
- 20 Paradoksalnie najbliżej wyjaśnienia specyfiki tego zagadnienia Gombrowicza była Maria Janion ze swo (...)
22Tymczasem dla poetyki Gombrowicza kluczowe jest kamuflowanie prywatnych, najbardziej osobistych problemów – w przedmowie do Trans-Atlantyku twórca sam to jednoznacznie oświadczył: „ja nigdy nie napisałem jednego słowa o czymś innym jak tylko o sobie”. Jak zatem powiązać Zdarzenia na brygu Banbury z samym Gombrowiczem, z jego „ja”? – tego pytania nie znajdziemy ani w interpretacjach Langer, Kaliściaka i Warkockiego, ani we wszystkich pracach dopisujących, rekrutujących pisarza do zjawisk opisanych przez kogo innego20. Książka Warkockiego jest zwieńczeniem tego typu interpretacji opowiadania Gombrowicza, którą zasygnalizowała Maria Janion, a z której wielu badaczy uczyniło później nie tylko główny, ale nawet jedyny problem jego twórczości.
23W moim artykule zmieniam jednak całkowicie tę perspektywę badawczą, uznając ją za wystarczająco, a nawet znakomicie opisaną.
3.
24W perspektywie poetyki Zdarzeń do brygu Banbury wspólnym brakiem interpretacji cytowanych badaczy jest brak analizy finału opowiadania Gombrowicza. Janion, Langer czy Knut Andreas Grimstad tej kwestii w ogóle nie podejmują, natomiast Kaliściak i Warkocki – powołując się na koncepcję Kosofsky Sedgwick – proponują identyczne jak u niej wyjaśnienia.
25Kaliściak stwierdza:
paranoiczne spojrzenie z ukosa pozwala dostrzec Zantmanowi coś, co jest na pozór niewidoczne, ukryte pod powierzchnią zdarzeń, lecz w innym wymiarze razi swoją jawnością i ostentacją. […] postawę taką można określić mianem woli niewiedzy czy też przywileju niewiedzy, który zdaniem Kosofsky Sedgwick zaistniał wraz z pojawieniem się reżimu wiedzy o seksualności i stanowi strukturalną cechę epistemologii ukrycia homoseksualności [s. 345].
26Dokładnie to samo stwierdza Warkocki, pisząc w zakończeniu swojej książki, że „opowiadanie kończy się opowieścią o ukryciu” (s. 259), i dodaje tezę Kosofsky Sedgwick, że „homofobia pojawia się […] tematycznie pod postacią paranoicznej intrygi”, a „ostatni akapit [opowiadania Gombrowicza] – jest skrótem […] – epistemologii ukrycia, epistemology of closet” (s. 260).
27Niestety – chociaż zachowania Zantmana obaj badacze kwalifikują jako „paranoiczne” – ich stwierdzenia nie wnoszą niczego ponad to, co napisał o sobie pan Zantman („ukryłem się w mojej kajucie pod pokładem”). A szumnie obwieszczana przez obu badaczy „epistemologia ukrycia, epistemology of closet” zostaje przez nich sprowadzona do tego, że pan Zantman ukrył się w swojej kajucie pod pokładem. Na pytanie, dlaczego się ukrył, otrzymujemy wyjaśnienie, że odkrył „spisek” i że na brygu wybuchł „bunt”, którego Zantman się przestraszył, co w efekcie doprowadziło go do spanikowania przed załogą (homopanika) i wstrętu do niej (homofobia), w wyniku czego zamknął się w kajucie. Tę interpretację już przytaczałem.
28Najdziwniejsze, by nie rzec zdumiewające, jest w niej natomiast przejęcie przez badaczy wizji świata Zantmana („spisek” i „bunt”), która jest równocześnie przez nich określana jako paranoja. Otóż albo na statku wybucha rzeczywisty spisek i bunt, albo nazywanie przez Zantmana tego, co dzieje się na statku, „spiskiem” i „buntem” jest jego paranoją. Tertium non datur.
- 21 Paranoja Clarke’a rozwija się równocześnie z paranoją Zantmana, paranoikiem jest też zastępca kapit (...)
29Z interpretacji Langer, Kaliściaka i Warkockiego wynika, że przyjmują oni tę paranoiczną wizję Zantmana za własną, czyli prawdziwą. Przypomnijmy zatem: „spisek” na Banburym odkrywa paranoik Zantman, a ten spisek nazywa „buntem” drugi paranoik, kapitan Clarke21.
30Nie ma żadnego uzasadnienia, aby paranoja obu postaci i ich paranoiczna interpretacja wydarzeń na brygu legły u podstaw interpretacji opowiadania Gombrowicza. Krótko: na Banburym nie ma żadnego spisku ani żadnego buntu. Jest natomiast narastający strach Zantmana, który w finale utworu okazuje się ostatnią fazą jego „aury umysłu”.
- 22 W. Gombrowicz, Pisma zebrane, t. 1, s. 150.
31Wywody Zantmana stają się coraz bardziej paralogiczne, bełkotliwe, co prawda jeszcze spójne na poziomie językowym, ale już dotknięte ciężką afazją na poziomie semantyczno-logicznym. „Na statku zachodzi rażący brak dyskrecji i pod tym względem mógłbym mieć pretensje nie tylko do majtków, ale i do rur okrętowych, które wyprawiają dziwne jakieś zawijasy, również moje…”22.
32Kompletnie paranoiczna jest relacja Zantmana o tym, że znalazł na pokładzie parę oczu (oko to „kulka wsadzona w dołek człowieka”), których wydłubywanie jest zabawą załogi, a rytuałem ich zjadanie, w wyniku czego – jak informuje Smith – „w czasie ciszy morskiej 3/4 załogi straciło oczy”, a kapitan Clarke martwi się, że „jeżeli tak dalej pójdzie, to może zabraknąć oczu”. I tak dalej, i tak dalej.
- 23 Tamże, s. 153.
- 24 Tamże.
33Wszystkie takie zapiski Zantman natychmiast pali – z obawy, jak można się domyślić, żeby ktoś inny ich nie przeczytał. Wyższą formą lękowego ukrywania przez Zantmana swoich myśli, czyli jego „aury umysłu”, jak je nazywa Gombrowicz, jest „pisanie palcem na ścianie kajuty”23. Inaczej mówiąc, Zantman pisze w swoich myślach, porównując się na koniec do jagnięcia wrzuconego między wilki i do Daniela wrzuconego przez króla Dariusza do jaskini lwów24.
- 25 „Cała rzecz w tym, że od wyjazdu nie widzieli kobiety”; tamże, s. 157.
34Uważając się za człowieka „czystego i skromnego”, Zantman sądzi, że przeszkadza marynarzom w ich tęsknotach erotycznych z powodu braku kobiet na statku, gdyż – na skutek zakazu porucznika Smitha – „zamiast śpiewać jawnie miłosne pieśni, kładą całą duszę w zwykłe marynarskie zawołania i na jedno wychodzi”25.
35Podsumowując: strach Zantmana jest przedstawiony jako rozwijający się paranoiczny lęk, a towarzyszący mu strach kapitana Clarke’a i jego zastępcy Smitha zostaje ukazany jako narastająca paranoiczna agresja. Co zatem wywołuje strach Zantmana? Odpowiedź na to pytanie przedstawię w zakończeniu artykułu.
36Tekst paranoiczny w opowiadaniu Gombrowicza jest jednak nie mniej wyrazisty niż homotekst opisany przez Langer i dlatego oba te „teksty” (i wszystkie inne) trzeba czytać łącznie, stawiając podstawowe pytanie: który jest funkcją którego?
37Langer, Grimstad, Kaliściak i Warkocki omawiają homotekst tak, jakby został wpisany w opowiadanie przez Gombrowicza. Przy takim założeniu Gombrowicz homotekst ukrył, a badacze go odkryli – ich interpretacja jest spójna i przekonująca. Taka interpretacja nie liczy się jednak z poetyką opowiadania Gombrowicza, który tego homotekstu nie ukrył – jest on widoczny gołym okiem – lecz najwyżej ten oczywisty w opowiadaniu homotekst rozproszył.
38Przede wszystkim zaś nie jest to homotekst autora, ale wynik paranoicznej wizji Zantmana. Hier ist der Hund begraben. Wszystkie te homoerotyczne aluzje, seksualizacje, homoseksualne obsesje i tak dalej, precyzyjnie i przekonująco przez badaczy wyłowione z utworu Gombrowicza, to elementy paranoi jego opowiadacza, czyli Zantmana. To przecież jednoznacznie napisał Gombrowicz w swoim Krótkim objaśnieniu:
- 26 Notabene Janion w swoim eseju przywołuje znacznie późniejsze odkrycie przez Gombrowicza „języka syb (...)
- 27 W. Gombrowicz, Krótkie objaśnienie, w: tegoż, Pisma zebrane, t. 1, s. 338-339. O tej przedmowie po (...)
Zdarzenia na brygu Banbury są, jak głosi podtytuł, próbą oddania aury umysłu; założenie tej noweli zawiera się w słowach przy końcu – zewnętrzność jest zwierciadłem, w którym przegląda się wnętrze. Zewnętrzna rzeczywistość załamuje się w każdym z nas odmiennie, im zaś władze psychiczne bardziej zdezelowane, tym większa deformacja. Jest to dramatyczna historia umysłu, opisana za pomocą zdarzeń zewnętrznych. Jest to nieustanna praca mózgu, snującego sieć, która wreszcie dławi. Świętoszek Zantman zwariował [wyróżnienia – W.B.], uczony dowolnością maniacką monotonią oraz esencjonalną nieprzyzwoitością groteskowych niedorzecznych zjawisk, przedrzeźniających najskrytsze tajemnice duszy. Zepsuta jego dusza odczuwała życie jako coś bolesnego i nieprzyzwoitego i dlatego ginie przez kobiety. (Ważna uwaga! Nie należy doszukiwać się żadnych symboli. Nie ma tam symboli, są tylko skojarzenia. Trzeba to brać dosłownie tak, jak jest napisane. W ogóle nigdy nie bywam symboliczny26)27.
4.
39Przechodzę teraz do zasadniczej części moich rozważań.
40Wszyscy badacze Pamiętnika z okresu dojrzewania zgadzają się, że zewnętrznym intertekstem opowiadania Zdarzenia na brygu Banbury (oraz Przygody) jest tradycja utworów marynistycznych. Trafność wyboru tego intertekstu jest jednak pozorna. Zamiast Conrada można by przecież przywołać opowieści o żeglowaniu antycznych Greków do Egiptu, Chińczyków do Japonii czy Kolumba po Morzu Sargassowym. Wszystkie te opowieści mieszczą się przecież w paradygmacie marynistycznym. Zasadniczy błąd w charakterystyce tego rzekomego „paradygmatu” polega na tym, że marynistycznym intertekstem opowiadania Gombrowicza jest tylko jeden typ podróży morskiej – a zatem nie żaden ogólny „paradygmat”, lecz podróż morska na konkretnej trasie: z Europy do Ameryki. Nie z Ameryki do Europy czy z Morza Chińskiego do Afryki, ale wyłącznie z Europy do Ameryki. Ten wektor jednokierunkowej podróży brygu Banbury musi radykalnie zmienić poszukiwanie kontekstów i intertekstów opowiadania Gombrowicza.
41Stawiam hipotezę, że wśród utworów marynistycznych, których akcja rozgrywa się na trasie Europa–Ameryka, istnieje konkretny utwór, na który Zdarzenia na brygu Banbury były odpowiedzią i który dla Gombrowicza był (mógł być) najważniejszą inspiracją do napisania tego opowiadania. Autorem tego utworu jest Henryk Sienkiewicz.
- 28 Piszę o tym w artykule pt. O literaturze polskiej. Sienkiewicz (w druku).
- 29 Utwory te były wysyłane do kraju w formie listów i publikowane na łamach „Gazety Polskiej” od luteg (...)
- 30 Kilka wstępnych informacji do początkowych epizodów fabuły w rozdziale drugim znajduje się w zakońc (...)
42Szokująca w tym kontekście nieoczywistość nazwiska Sienkiewicza każe zadać pytanie, czy Gombrowicz w ogóle mógł inspirować się jakimkolwiek utworem Sienkiewicza. Jest bowiem oczywiste, że trudno o pisarzy bardziej różniących się od siebie artystycznie i intelektualnie niż Gombrowicz i Sienkiewicz28. Rozważania Gombrowicza o Sienkiewiczu w jego słynnym eseju pt. Sienkiewicz nie zawierają tytułu konkretnego utworu. Niemniej przywołane tam postaci jednoznacznie wskazują, że pisarz charakteryzuje twórczość Sienkiewicza wyłącznie na podstawie Trylogii. Tymczasem intertekstem Zdarzeń na brygu Banbury nie jest Trylogia, lecz utwór szerzej dziś nieznany poza wąskim kręgiem historyków literatury i profesjonalnych sienkiewiczologów. Chodzi o Listy z podróży do Ameryki, które w formie książkowej zostały opublikowane w roku 188029. Intertekstem opowiadania Gombrowicza nie jest jednak cała książka, ale tylko jeden list z podróży do Ameryki (poprzedzony wstępem), a mianowicie rozdział drugi tej książki pt. Z Oceanu30.
- 31 Jeden z kilku pseudonimów Sienkiewicza, którym od 1875 r. zaczął podpisywać swoje felietony i artyk (...)
43Tytuł książki, a przede wszystkim relacja Litwosa31 z podróży do Ameryki statkiem znajduje swój dokładny odpowiednik w konstrukcji fabularnej Zdarzeń na brygu Banbury Gombrowicza, do Ameryki (Południowej) statkiem płynie bowiem bohater jego opowiadania, pan Zantman.
- 32 Znaczenie datowania podkreśla Janion: Zantman „ściśle, niemal protokolarnie oznacza początek wydarz (...)
44Sienkiewicz podaje datę dzienną wypłynięcia do Ameryki – 23 lutego; Gombrowicz postępuje identycznie, choć podaje ogólną datę roczną: wiosna 193032.
45Sienkiewicz podaje nazwę statku – Germanicus (rzeczywista nazwa Germanic); to samo robi Gombrowicz, wymieniając nazwę statku: bryg Banbury (zamiast Berenice).
46Sienkiewicz dopływa do Germanicusa na „małym, pękatym parowcu”; pan Zantman z opowiadania Gombrowicza zostaje dowieziony do brygu Banbury motorówką.
- 33 „[K]to bowiem puszcza się wiosenną porą na Ocean, nigdy nie może powiedzieć, czy będzie jeszcze ogl (...)
- 34 „Stojący w górskim wąwozie” – czyli… niewidoczny, bo i w wąwozie, i zasłonięty zboczami gór; W. Gom (...)
47Sienkiewicz opisuje wylewne i patetyczne pożegnania pasażerów z Europą33, z kolei Gombrowicz parodiuje sentymentalne pożegnania, sprowadzając je do absurdu („Żegnaj Europo! Wyciągnąłem chusteczkę z kieszeni i machnąłem parę razy – na co mały człowieczek stojący w górskim wąwozie również odpowiedział machnięciem”34).
48Sienkiewicz zapisuje słowa podziwu dla statku, na którym płynie do Ameryki; ten sam motyw pojawia się w relacji Zantmana.
49Sienkiewicz wprowadza postać doświadczonego kapitana statku (o nazwisku Kennedy); Zantman opowiada o Clarke’u: „obowiązkowy, doświadczony, dzielny kapitan”.
50Sienkiewicz zauważa mewy krążące za płynącym statkiem („Za statkiem leci kilkanaście mew, które raz w raz rzucają się na wodę, gdy z kuchni okrętowej wyrzucą coś przez okno”); motyw ptaków latających za statkiem zajmuje też ważne miejsce w opowiadaniu Gombrowicza.
51Sienkiewicz dużo uwagi poświęca jadłospisowi obiadu, który kończy się womitacją pasażerów; ten sam motyw znajduje się w relacji Zantmana.
52Sienkiewicz wprowadza motyw majtków ciągnących liny i wydających z siebie stale powtarzający się monotonny i „żałosny” okrzyk: „Ooo – ho!”; motyw majtków zachowujących się automatycznie, monotonnie i nieustannie szorujących pokład przewija się wielokrotnie w opowiadaniu Gombrowicza.
- 35 Notabene od przygodnego „dżentelmana” Sienkiewicz dowiaduje się, że przed podróżą morską trzeba zje (...)
53Środkiem na powstrzymanie womitacji spowodowanej kołysaniem statku jest w relacji Sienkiewicza jedzenie dużej ilości suszonych śliwek35; Gombrowicz sprowadza powstrzymanie womitacji do absurdu à la Rabelais, każąc bohaterowi najpierw „pożreć kołdrę, poduszkę i roletę”, następnie „pościel i bieliznę pierwszego oficera”, a w końcu, gdy to nie pomogło – zjeść 3/4 baryłki śledzi i pół beczki szprotów.
54Suszone śliwki Sienkiewicza są tu nie mniej absurdalne, ponieważ śliwki najwyżej zamykają przewód pokarmowy u dołu, a nie u góry – blokują defekację, a nie womitację.
- 36 Notabene w slangu brytyjskim i amerykańskim imię tego pana znaczy „penis”, a użyte czasownikowo – „ (...)
55Sienkiewicz wprowadza motyw obżarstwa na statku – reprezentuje go pewien „grubas” („bryła łoju”), który „je tyle, że połowa tego wystarczyłaby dla całej załogi okrętowej”; Gombrowicz hiperbolizuje ten motyw w farsowym opisie gargantuicznej pracy przewodu pokarmowego marynarza o nazwisku Dick Harties (s. 114)36.
- 37 Por. G. Langer, Opowiadanie Witolda Gombrowicza „Zdarzenia na brygu Banbury” jako zamaskowany tekst (...)
56Na statku, którym płynie Sienkiewicz, buszują szczury. Plaga szczurów opisana jest również w opowiadaniu Gombrowicza: „Okręt był stary, mocno nadżarty przez szczury, które w ogromnych ilościach pleniły się pod pokładem […]”. Szczurem – ale lądowym – okazuje się także bohater opowiadania, Zantman37.
57A na koniec tego skróconego wyliczenia podobieństw – last not least – jeszcze jedno: Sienkiewicz swoją morską podróż opisuje w listach; podobnie postępuje bohater opowiadania Gombrowicza, pan Zantman, zapisując wrażenia z podróży w formie notatek, które natychmiast pali, albo zostawiając napisy na ścianie.
58Ta ostatnia sprawa jest bardzo intrygująca zarówno jako element konstrukcji opowiadania, jak i jego treści. Zantman opowiada, że oprócz tego, co właśnie nam opowiada, zapisywał to, co skrycie myślał, ale wszystko to natychmiast palił. To skąd w tekście opowiadania Zantmana tak dokładne przytoczenia, skoro sam wszystkie zapiski całkowicie zniszczył? Meandry poetyki narracji w tym opowiadaniu odłóżmy jednak na inną okazję.
5.
59W opowiadaniu Gombrowicza znajdują się też motywy, których obecności nie wytłumaczymy zaczerpnięciem z wzorca gatunkowego, ponieważ ich w tym wzorcu nie ma. Znajdują się one natomiast w utworze Sienkiewicza. Jeśli tak było, to dlaczego Gombrowicz nigdy tego nie ujawnił?
- 38 J. Margański, Józio w piekle literatury, „Teksty Drugie” 2002, nr 3, s. 18. Natomiast Mickiewicz w (...)
- 39 Analizowałem ten przypadek w artykule Słowacki Gombrowicza („Teksty Drugie” 2010, nr 1/2, s. 171-19 (...)
60Odpowiedź opieram na moich wcześniejszych ustaleniach, tj. tezie, że sposób traktowania przez Gombrowicza ważnych dla niego twórców jest powtarzalny i można go uznać za jedną z jego najważniejszych strategii pisarskich. Polega ona na jawnym deprecjonowaniu rangi autora, którego szczególnie podziwia, a równocześnie na głęboko ukrytym i zamaskowanym wykorzystywaniu jego dorobku we własnej twórczości. Tak przecież Gombrowicz przedstawiał Mickiewicza, bez którego nie napisałby jednak Trans-Atlantyku; tak potraktował Żeromskiego, którego Syzyfowe prace wykorzystał w Ferdydurke38; tak było, gdy najpierw ośmieszał pianistykę, by następnie umieścić Chopina, Bacha i Beethovena wśród najważniejszych światowych artystów; podobnie w Ferdydurke zdeprecjonował Słowackiego, ale tylko pozornie, ponieważ podziwiał go od najmłodszych lat39; to samo można też powiedzieć o stosunku Gombrowicza do Zygmunta Krasińskiego.
61Najbardziej znany jest sposób, w jaki Gombrowicz potraktował Dantego. Z jednej strony Dante to patron odrzuconego przez Gombrowicza rodzaju twórczości, czyli poezji (esej Przeciw poetom), a z drugiej strony ów wielki włoski poeta to największy artysta, dyżurny gigant kultury światowej, stawiany przez Gombrowicza za wzór polskim pisarzom. Jego podziw dla autorów, których expressis verbis zdeprecjonował, to – nawiązując do określenia Langer – nie tyle kolejny tekst wtóry, ile głębinowy ukryty dyskurs rozproszony we wszystkich jego utworach.
62Wydaje się, że przypadek Sienkiewicza jest identyczny. Nie miejsce tu na dokładniejszą charakterystykę tej Gombrowiczowskiej strategii deprecjacji, ale można ją nazwać – przy wszystkich najdalej idących zastrzeżeniach i różnicach – formułą Harolda Blooma: „lęk przed wpływem”, pamiętając jednak, że dla Blooma „wpływ” to przede wszystkim inspiracja, a „lęk” to oryginalny sposób jej potraktowania.
6.
63Utwory Sienkiewicza i Gombrowicza wszystko różni, jest jednak jeden element ich poetyki, który je zdecydowanie łączy, oczywiście przy zachowaniu ich całkowitych odmienności wynikających z różnicy kultur literackich drugiej połowy XIX stulecia i lat trzydziestych wieku XX.
- 40 Sienkiewicz wyjechał do Ameryki w towarzystwie Juliana Sypniewskiego 19 lutego 1876 r.
64Precyzja i konkretność tej relacji, a przede wszystkim osoba znanego pisarza jako narratora i bohatera mogą przesłonić czytelnikom liczne zabiegi Sienkiewicza, aby w „reporterskiej” relacji przemycić ludyczny stosunek pisarza do przedmiotu swojej opowieści. Sienkiewicz wykorzystuje bowiem każdy epizod podróży na statku, by – w granicach dopuszczalnych przez ówczesne konwencje – wydobywać z poszczególnych sytuacji i relacji między pasażerami aspekty humorystyczne, śmieszne, przedstawiane w sposób satyryczny, ironiczny, zawsze z wielkim wyczuciem językowym i, co więcej, ocierające się o granice prawdopodobieństwa opisywanych zdarzeń. Zastanawiający jest w tym kontekście cytat z fraszki Krasickiego we wstępie wyjaśniającym genezę podróży do Ameryki: „Wszystko to być może Prawda, jednakże ja to między bajki włożę”40.
65Z kolei opowiadanie Gombrowicza jest groteską z elementami farsy – oczywistą mimo takiego prowadzenia narracji, by czytelnik najpierw miał wrażenie, że rozpoczyna czytanie realistycznej opowieści o morskiej podróży pana Zantmana do Ameryki Południowej. Dopiero po chwili, w trakcie lektury, czytelnik rozpoznaje sytuacje i stwierdzenia wykluczające jakikolwiek realizm i przekierowujące odbiór tekstu w obszar literackiej gry znaczeniami języka i wtórnej semantyzacji wyrażeń potocznych, a przede wszystkim w obszar poetyckiej gry konwencjami, traktowanymi raz żartobliwie, innym razem prześmiewczo, a nawet szyderczo, jednym słowem – groteskowo.
66Jeśli Sienkiewicz poprzestaje na opisach żartobliwych i satyrycznych, ironicznych i autoironicznych (bo na tyle pozwala mu konwencja), to Gombrowicz, niczym nieskrępowany, hiperbolizuje opisy sytuacji, ludzi i zdarzeń na brygu Banbury, prowadząc narrację do granicy absurdu, a nawet poza nią – w konwencji czysto rabelaisowskiej. Nie tylko absurdalne zdarzenia relacjonowane przez narratora i typowa dla piśmiennictwa modernizmu (sprzed 1939 roku) narracja utrzymana w konwencji majaczeń, zaburzeń psychicznych i omamów, ale przede wszystkim „szaleństwo języka” czynią z tego opowiadania Gombrowicza groteskę buffo – niezależnie od poważnej problematyki egzystencjalnej, jaka zdaniem badaczy i z podszeptu autora miała być jego źródłem lub przesłaniem.
67Podobieństwo w potraktowaniu modalności opowiadania – tj. humor Sienkiewicza i groteska Gombrowicza – jest jednak pozorne, nie jest to nawet różnica skali, lecz gruntowna zmiana przedmiotu i sensu opowieści o podróży statkiem z Europy do Ameryki. Efektem Gombrowiczowskiej inspiracji Sienkiewiczowskim Z Oceanu okazuje się bowiem całkowite zatarcie obecności tego utworu w Zdarzeniach na brygu Banbury. Żaden element „pierwowzoru” nie jest inkorporowany do Gombrowiczowskiego tekstu choćby tylko po to, by stworzyć jakąkolwiek relację intertekstualną, słowem, żaden ślad nie zakorzenia nas w utworze, który był (mógł być) genezą Zdarzeń na brygu Banbury. Jeśli Z Oceanu było rzeczywiście inspiracją Zdarzeń na brygu Banbury, to Gombrowicz ze swojego opowiadania wymiótł, usunął wszystkie Sienkiewiczowskie treści pierwowzoru, całkowicie zatarł i wyczyścił wszelkie ślady po najważniejszym, zewnętrznym odniesieniu swojego opowiadania, słowem – ukrył go.
- 41 Ten mechanizm opisałem w książce Poetycki model prozy w dwudziestoleciu międzywojennym (Ossolineum, (...)
68Ten sposób działania jest kolejną Gombrowiczowską strategią wobec tekstów, które go inspirowały. Najlepiej widać jej mechanizm w traktowaniu przez niego cytatów. Pisarz odcina cytat od jego genezy, od pierwotnego sensu, zamienia go w znak semantycznie pusty i nadaje mu własny sens41. Tak właśnie Gombrowicz potraktował Sienkiewiczowski List z podróży do Ameryki. Jakie więc treści usunął, a jakie własne treści wpisał w ich miejsce?
7.
69Jest oczywiste, że rozpoznawalna tożsamość (w jednej osobie) autora, narratora i bohatera Z Oceanu jest podstawową figurą semantyczną tego utworu – chodzi o tak zwaną narrację autorską. Sienkiewicz jako autor znany czytelnikowi jest nie tylko gwarancją prawdziwości i atrakcyjności relacji z podróży do Ameryki, lecz przede wszystkim reprezentantem czytelników, którzy „oczami i uszami” Litwosa poznają etapy podróży „swojego” wysłannika – Henryka Sienkiewicza.
- 42 Jak wszędzie w tym artykule formułuję ten sąd jako hipotezę.
- 43 Na anagramatyczny charakter tego nazwiska zwróciłem uwagę w szkicu Tajemnica Kosmosu: Anagramem „po (...)
70Natomiast opowiadanie Gombrowicza jest pod tym względem całkowitym zaprzeczeniem „pierwowzoru”42. O narratorze i bohaterze Zdarzeń na brygu Banbury nie tylko nic nie wiemy, nie tylko wyłania się on znikąd, ale nie potrafimy mu przypisać żadnej indywidualizującej go cechy. Nie wiadomo, z jakiego kraju pochodzi Zantman, etymologia jego nazwiska też jest nieokreślona43, nie wiadomo jak, czym, jaką trasą dotarł do portu, gdzie miał się zaokrętować na statek o nazwie Berenice, a ostatecznie, przez pomyłkę, zaokrętował się na brygu Banbury.
71Poetyka narracji Sienkiewicza jest podporządkowana jego statusowi korespondenta, a treść tej relacji wynika z jego obowiązków wobec czytelników. Natomiast opowieść Zantmana nie jest adresowana do żadnego czytelnika, jej jedynym adresatem wydaje się sam narrator.
72Na dwie cechy tego zbioru trzeba jeszcze zwrócić uwagę. Każde z opowiadań ma innego narratora, każde przedstawia punkt widzenia innej postaci i w związku z tym te utwory nie mają wspólnej scalającej je perspektywy. Każde opowiadanie i każdy narrator ciągnie w inną stronę. Ale jeśli uwzględnić choćby tylko to, czego Gombrowicz w swojej przedwojennej publicystyce wymagał od wszystkich autorów, to niewątpliwie Pamiętnik z okresu dojrzewania jest świadectwem nieustannego zmieniania przez niego narracyjnych masek, ukrywania swojego „ja” w coraz to innych tematach opowiadań. Czy można zatem zapytać, do czego dojrzewał autor tej książki?
8.
- 44 Ta zmiana rzuca światło na poetykę opowiadań uważanych za szkice do Ferdydurke, czyli takie teksty (...)
73Można. Nie chodziło o dojrzewanie biologiczne i społeczne, co było w latach trzydziestych częstym motywem w recenzjach debiutu Gombrowicza, lecz o wybór konstrukcji opowiadacza: we wszystkich następnych utworach narracyjnych pisarz zrezygnował z anonimowych narratorów Pamiętnika z okresu dojrzewania, a na ich miejsce wprowadził samego siebie, Gombrowicza lub Witolda, występujących najczęściej łącznie w wymiennych rolach narratora, autora i bohatera. W tym sensie, i chyba tylko w tym, Gombrowicz uznał narracyjne rozwiązanie Sienkiewicza z Listów podróży do Ameryki za najkorzystniejsze dla własnego pisarstwa i zastosował je już wkrótce potem – w Ferdydurke44.
- 45 „Otello i piękna Desdemona wracają wprost z Paryża, w którym przepędzili miodowe miesiące, dlatego o (...)
74Germanicus zabiera na pokład wielu pasażerów, w tym przyszłych emigrantów. Razem z załogą tworzą oni międzynarodową społeczność, której częścią jest Sienkiewicz, opisujący tę społeczność po wejściu z wieloma osobami w bliższe lub dalsze relacje. Sienkiewicza korespondenta interesuje w ich zachowaniu praktycznie wszystko: ich sposób mówienia, pochodzenie, opinie, wygląd, emocje, wzajemne relacje i reakcje. Przede wszystkim traktuje ich jako współpasażerów, z którymi dzieli wygody i niewygody podróży, dostrzega w nich zarówno indywidualności, jak i typy ludzkie, a przy ich opisie zastanawia się nad podobieństwem i różnicami między nimi, widząc w zachowaniach poszczególnych osób ekspresję różnych kulturowych tożsamości45.
- 46 Wsiadając na bryg Banbury, Zantman sądzi, że co prawda „dogonił Berenice motorówką, lecz już bez pa (...)
75Zupełnie inaczej postępuje Gombrowicz: jego Banbury zabiera na pokład tylko jednego i to przypadkowego pasażera, Zantmana, który nawet nie wyjaśnia, jak to możliwe, że on, pasażer oczekiwany na statku Berenice, został przywitany na brygu Banbury bez żadnych pytań – skąd się wziął, dokąd płynie, czy opłacił podróż, a nawet dlaczego nie ma bagażu46.
76Sienkiewicz identyfikuje się ze statkiem, można powiedzieć, że się na nim zadomowił, w jego opisach widoczne są antropomorfizacja i familiaryzacja okrętu nazywanego pieszczotliwie „stateczkiem”, a oficjalna nazwa statku zostaje zamieniona na „cieplejszą”: Germanik zamiast Germanicus.
- 47 Przejaw jego paranoi: „unikam w ogóle rozmów, ponieważ uważam, że linia grot-rei niepotrzebnie skrę (...)
77Sienkiewicz ze wszystkimi prowadzi rozmowy, najczęściej zdawkowe, ale tworzące relacje międzyludzkie. Na Germaniku konwersacja jest podstawową formą kontaktu między pasażerami. Na Banburym odwrotnie – w przeciwieństwie do Sienkiewicza – Zantman unika rozmów47, na brygu nie ma konwersacji, a rozmowa Zantmana z kapitanem i jego zastępcą to manifestacja przemocy słownej, z trudem tłumionej wulgarności i nieznającej granic brutalności.
- 48 „Kto się boi zmoknąć, może w każdej chwili – opuścić okręt”; tamże, s. 126.
- 49 Tamże, s. 168. W znaczeniu negatywnym filut to oszust, krętacz, cwaniak.
78Na Germaniku między załogą a pasażerami nawiązują się relacje życzliwości i pomocy. Na Banburym kapitan i jego zastępca nie mają żadnego kontaktu z załogą, natomiast manifestują wobec niej obcość, brutalną siłę i pogardę („te łajdaki”). I niemal od początku rejsu grożą Zantmanowi śmiercią48. Kto z kim przestaje, takim się staje: Zantman pod ich wpływem obrzuca (w myślach) załogę epitetami: „To są niewiarygodne łajdaki”; „Cóż to za dranie! Co to za filuci49, co to za kombinatorzy […]. Wiedziałem wprawdzie, że to banda kombinatorów, ale nie myślałem, żeby aż do tego stopnia”.
- 50 Kapitan Clarke uważa się na brygu za pana życia i śmierci.
79Na Germaniku załoga i pasażerowie tworzą społeczność solidarną, Banburym rządzi zaś feudalna relacja pana i niewolnika50. Społeczność Germanika opisywana przez Sienkiewicza to ludzie, którzy nie tylko wzajemnie się wspierają, ale też się potrzebują, a przede wszystkim są sobą zainteresowani. Natomiast Zantman na Banburym jest milczącym obserwatorem – dla niego wszystko, co widzi na statku, jest najpierw dziwaczne i niezrozumiałe, a następnie powoli staje się źródłem zaskoczenia i zdziwienia prowadzącym do lęku, który zaczyna nad nim całkowicie panować.
80Gombrowicz każe Zantmanowi widzieć świat – co do tego nie ma żadnej wątpliwości – w formach, gestach i znaczeniach coraz bardziej gęstniejącego, wszechobecnego i napierającego na niego seksualizmu. To jest właśnie ów homotekst, tekst wtóry doskonale opisany przez Langer. Co jest zatem – powtarzam pytanie – powodem niepokoju, obaw, strachu i lęku Zantmana? Homopanika, jak twierdzą Kaliściak i Warkocki? – Nie, zupełnie nie.
- 51 W. Gombrowicz, Pisma zebrane, t. 1, s. 141.
81Tym źródłem niepokoju, potem lęku, a w końcu strachu i paniki Zantmana są zawiązujące się pomiędzy członkami załogi więzi międzyludzkie, rodząca się na jego oczach wspólnota marynarzy oparta na jawnie manifestowanych pozytywnych uczuciach, w tym homoseksualnych, na sentymentalnych emocjach wyrażanych gestami czułości. „Trzeba widzieć, jak umieją roztęskniać się wszystkim, co im wpadnie w rękę. Ujmują pieszczotliwie szczotkę i spoglądają sobie wiernie w oczy”51.
82Czy marynarze na Banburym zachowywali się tak w rzeczywistości, czy była to raczej jej kolejna paranoiczna deformacja w „aurze umysłu” Zantmana, nie ma tu znaczenia. Istota rzeczy sprowadza się bowiem do realnych emocji Zantmana – niepokoju, lęku i paranoicznego strachu – do takiego postrzegania świata, w którym przerażają go wszystkie bliskie, ciepłe, ba!, płomienne emocje i uczucia między ludźmi („Ile namiętności! Ile żaru!” – to o wzdychaniu marynarzy do kobiet). Dla Gombrowicza już na etapie Pamiętnika z okresu dojrzewania wszelkie związki społeczne (według Łapińskiego „interakcje”) przeradzają się w światy zamknięte: niezrozumiałe, dziwaczne, absurdalne, a przez to groźne – zagrażające jednostce, jej poczuciu wolności, integralności i autentyczności. To dlatego zamknięcie się w kajucie pod podkładem pozwala Zantmanowi poczuć się bezpiecznie, gwarantując mu ratunek przez izolację. Co prawda już bryg daje Zantmanowi poczucie izolacji od lądu, ale na brygu jest załoga, grupa ludzi, czyli społeczność, która, choć maleńka, okazuje się dla jednostki przerażająco groźna. Bezpieczeństwo, wolność i autentyczność zapewnia Gombrowiczowskiemu podmiotowi tylko wyplątanie się ze świata interakcji, tylko odizolowanie się od jakichkolwiek form wspólnotowości. To stały dyskurs kolejnych utworów Gombrowicza.
83W tej perspektywie szczególnie interesującym składnikiem Zdarzeń na brygu Banbury jest – oprócz zakończenia – motyw notatek spisywanych i palonych w kajucie. Czym są te popielone zapiski Zantmana? Jego komentarzami do wydarzeń i obserwacji, sporządzanymi w trybie poufnym, w formie myśli sekretnych, których wyjawienie – jak się domyślamy – może być dla niego groźne. Ale dlaczego? Zantman podejrzewa, że ktoś go umieścił w centrum absurdalnego świata, do którego należą i ludzie, i natura (te wszystkie otaczające bryg delfiny, ryby, ptaki, owady etc.), czyli wszystko, co żyje, a także przedmioty, wytwory ludzi (bryg). Zantman pisze o tym „dziwowisku” świata, używając form bezosobowych: „tego trochę za dużo”, „można by czasem coś innego”, i zarzucając jego (S)twórcy „brak taktu” („Nie zawadziłoby trochę więcej taktu”). Po czym następuje zdumiewająca filipika adresowana do apersonalnego Stwórcy: „Nie zawadziłoby trochę więcej taktu. Powtarzać wciąż w kółko jedno i to samo, to jest stawianie kropki nad i, zupełnie zbędne – jeszcze się kto domyśli”.
84Domyśli się czego? Braku sensu w świecie czy jego nieuchwytności? Absurdalności tego, co stworzone, czy nieudanej kreacji? Racjonalizm czy paranoja? Gombrowicz doprowadza Zantmana do granicy, za którą rozciąga się tradycja najtrudniejszych pytań kosmogonicznych, teologicznych, filozoficznych czy antropologicznych. W najgłębszym nurcie swojej twórczości Gombrowicz jest bowiem pisarzem metafizycznym, pytającym – zgoda że w sposób skomplikowany i zakamuflowany – o sens i budowę świata, nie o losy ludzi i zbiorowości (to temat Sienkiewiczowski), lecz o uniwersalny sens ich wzajemnych relacji, o to, kim jest człowiek, który jest zdumiony, a nawet przerażony interakcjami między ludźmi, sposobem istnienia świata, a na końcu (czy rzeczywiście na końcu?) samym sobą.
Podsumowanie
85W Zdarzenia na brygu Banbury wpisane są – inicjalnie – dwa nadrzędne tematy, które będą się przewijać w późniejszych utworach Gombrowicza i w tym sensie można je uznać za podstawowe problemy jego twórczości.
- 52 W. Gombrowicz, Krótkie objaśnienie, s 338. Znaczenie tej problematyki (co prawda jako wariantu fant (...)
- 53 W uwagach do tego artykułu – za które bardzo dziękuję – Zdzisław Łapiński napisał: „gdybym ja sam m (...)
86Pierwszym, zupełnie pomijanym w dotychczasowych interpretacjach tego opowiadania, są relacje między poznawaniem rzeczywistości a statusem procesów mentalnych. Mówiąc w największym skrócie, chodzi o dowolność asocjacji, fałszywą logikę rozumowania, absurdalne ciągi dowodowe, pułapki semantyki języka czy absurd i nonsens traktowane jako racjonalizm i sens, słowem o to wszystko, co Gombrowicz określał jako „szaleństwo umysłu”. Ten sam mechanizm ilustruje opowiadanie Tośka, jest on też przedmiotem opisu w recenzji z powieści Cervantesa Don Kichot. Obłęd poznawczy lub, mówiąc inaczej, paranoiczną epistemologię uprawianą przez Zantmana na brygu Banbury Gombrowicz nazwał wprost i dosadnie scharakteryzował w swoim autokomentarzu do tego opowiadania. Przypomnijmy: „Jest to dramatyczna historia umysłu, opisana za pomocą zdarzeń zewnętrznych. Jest to nieustanna praca mózgu, snującego sieć, która wreszcie dławi. Świętoszek Zantman zwariował, uczony dowolnością maniacką monotonią oraz esencjonalną nieprzyzwoitością groteskowych niedorzecznych zjawisk, przedrzeźniających najskrytsze tajemnice duszy”52. Realizacją tego debiutanckiego opowiadania jest najambitniejszy i – z racji tego, że był ostatni – najważniejszy utwór Gombrowicza: powieść Kosmos (1965). Tak, tak – ostatecznie bryg Banbury dopływa do portu, a ten port Kosmos się nazywa… Na przeprowadzenie łuku pomiędzy problematyką szaleństwa umysłu w Tośce, Przygodach czy Zdarzeniach na brygu Banbury oraz w Kosmosie gombrowiczologia nadal oczekuje53. Ja też – ja mam czas, ja poczekam…
87Drugi ze wspomnianych tematów to lęk, strach, dystans, nieufność, zagrożenie i wiele innych negatywnych emocji związanych z wszelkimi interakcjami międzyludzkimi, od związków dwóch osób po wszelkiego typu związki wspólnotowe – grupowe, społeczne, narodowe. Lejtmotywem twórczości Gombrowicza jest bowiem poczucie odrębności, obcości wobec wszelkich instytucji społecznych, takich jak rodzina, szkoła, dwór ziemiański, religia, rytuały, konwencje, obyczaje, kościół, urzędy, a także nieformalne i formalne zbiorowości, na przykład załoga okrętu. Wszystkie one reprezentują odmiany porządku społecznego, który ex definitione – ponieważ wytwarza najrozmaitsze rodzaje powiązań ograniczających jednostkę – stanowi w świecie Gombrowicza największe dla niej zagrożenie, jest w nim potężną siłą deformującą, obezwładniającą, ogłupiającą, pozbawiającą wolności, podmiotowości, niezależności, odrębności czy autentyczności etc.
- 54 Znamienne, że gdy w zakończeniu sztuki Iwona przez chwilę pozytywnie wpływa na księcia Filipa, a ta (...)
- 55 Jakie były personalne (Gombrowiczowskie) źródła takich lęków i takiej postawy, to osobny temat, dal (...)
88Poczucie zagrożenia wspólnotowością było osobistym tematem Gombrowicza. Łatwo można wskazać jego realizacje literackie. W Zdarzeniach na brygu Banbury (1933) należą do nich oparte na bliskości związki homoseksualne między mężczyznami, w Ferdydurke (1935) zagrożeniem dla jednostki są szkoła, rodzina i wszelkie działania oparte na identyfikacji grupowej, w Iwonie księżniczce Burgunda (1938) są nimi władza i relacje rodzinne nieodmienne prezentowane jako patologiczne54, w Ślubie (1953) identycznie: władza i rodzina. Jeśli prześledzić kolejne utwory: Trans-Atlantyk, Pornografię, Operetkę czy Kosmos – w każdym łatwo wskazać ten sam problem (zagrożenie jednostki przez zbiorowość, przez relacje międzyludzkie i spajające je konwenanse) przedstawiony w najróżniejszych wariantach artystycznych. Wiele z nich da się odnaleźć też w Dzienniku, Wędrówkach po Argentynie czy we Wspomnieniach polskich55. Parafrazując twierdzenie Kaliściaka, powiem: głównym tematem opowiadania Zdarzenia na brygu Banbury jest lęk przed bliskimi relacjami międzyludzkimi i szaleństwami umysłu.
- 56 Tę cechę świata Gombrowicza przenikliwie dostrzegła Ewa Thompson: „W systemie relacji międzyludzkic (...)
89Natomiast całkowitym zaprzeczeniem modelu interakcji społecznych Gombrowicza (opartych na poczuciu lęku i obcości) jest oczywiście model spontanicznych interakcji wspólnotowych w twórczości Sienkiewicza, dla których w świecie Gombrowicza nie było miejsca56.
- 57 Fundamentem interpretacji tej problematyki pozostaje pionierska książka Łapińskiego Ja, Ferdydurke (...)
- 58 C. Miłosz, Kim jest Gombrowicz (1970), w: tegoż, Prywatne obowiązki, Instytut Literacki, Paryż 1972 (...)
90To właśnie problem interakcji społecznych traktowanych jako zagrożenie dla jednostki, a nie tematyka homoseksualna (czy queerowa), stanowi oś konstrukcyjną twórczości Gombrowicza57. Homoseksualizm oczywiście stale się w niej uwidacznia, ale w artystycznych decyzjach pisarza zajmuje zupełnie inne miejsce niż w przywołanych wcześniej interpretacjach Langer, Kaliściaka, Grimstada i Warkockiego. Istotą tej tematyki w twórczości Gombrowicza jest bowiem dyskrecja, poetyka sugestii, aluzji, opalizacji znaczeń, ich przybliżeń, a nie dosłowności. Dlatego Miłosz mógł napisać, że wyjątkowość podszytego erotyzmem dorobku Gombrowicza polega na tym, że „nie ma [w nim] ani jednego opisu kopulacji”58.
91Gombrowicz, który większość swych utworów napisał na emigracji (Argentyna, Niemcy, Francja), mógłby – gdyby chciał – temat homoseksualizmu (seksu i erotyki) przedstawić w pełnej dosłowności. Nie zrobił tego z powodów artystycznych, podporządkowując go zagadnieniom interakcyjnym, bez których uwzględnienia dzisiejsze queerowe interpretacje deformują jego twórczość, ponieważ absolutyzują i deformują temat, który sam pisarz traktował z wielką artystyczną powściągliwością i który zamknął w jednej z najsubtelniejszych formuł, jakie zna literatura polska:
- 59 W. Gombrowicz, Dziennik 1953-1969, posłowie J. Franczak, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2011, s. 44 (...)
Źródła moje biją w ogrodzie, u wrót którego stoi anioł z mieczem ognistym. Nie mogę tam wejść. Nigdy się nie przedostanę. Skazany jestem na wieczyste krążenie wokół miejsca, gdzie święci się moje najprawdziwsze oczarowanie. Nie wolno mi, bo... te źródła wstydem tryskają, jak fontanny!59
- 60 . Dawał temu wyraz w listach, zob. m.in. Walka o sławę, cz. 1: Korespondencja Witolda Gombrowicza z (...)
92Całkowite usunięcie śladów listu Sienkiewicza z 1868 roku jako inspiracji Zdarzeń na brygu Banbury jest równocześnie pierwszym śladem jednego z podstawowych dylematów pisarstwa Gombrowicza – mówiąc w największym skrócie: pisarz zdawał sobie sprawę, że zainteresowanie jego twórczością nigdy nie zbliży się do popularności dzieł autora Trylogii. Miał świadomość, że Polacy, tak jak u schyłku XIX wieku, tak samo w wieku XX sięgają po twórczość Sienkiewicza, a nie po jego Pamiętnik, Ferdydurke, Trans-Atlantyk, Pornografię czy Kosmos60. Gombrowicz, „pisarz pierwszorzędny”, mógł co prawda umieścić Sienkiewicza wśród „pisarzy drugorzędnych”, ale nie zmienił przez to faktu, że w „literaturze dla kucharek” – o której wykorzystaniu na swojej drodze do sławy marzył całe życie – miejsce Sienkiewicza pozostało dla niego niedoścignione.
- 61 J. Błoński, Gombrowicz a ethos szlachecki (1974), w: tegoż, Forma, śmiech i rzeczy ostateczne. Stud (...)
93Większa popularność „drugorzędności” niż „pierwszorzędności” była dla niego problemem, który próbował rozwiązać w swojej literackiej „walce o sławę”. Robił to jednak zawsze na swoich warunkach, po swojemu rehabilitował więc tradycję szlachecką61, po swojemu odnowił sienkiewiczowską stylizację w Trans-Atlantyku, a przede wszystkim jedyny esej, jaki napisał o polskim pisarzu – i to jedynym, którego nazwał „pierwszorzędnym” (!) – poświęcił Henrykowi Sienkiewiczowi.
- 62 E. Thompson, Witold Gombrowicz, s. 9-10.
94Zastanawiając się nad związkami twórczości Gombrowicza z kulturą polską, Ewa Thompson napisała, że „odczytywanie Gombrowicza poza kontekstem polskim pozbawia jego twórczość szczególnych wartości”, zniekształca ją. „Pisał na przekór polskości. Właśnie w tym był rzeczywiście polski”62. Bez uwzględnienia tej strategii, bez pamiętania, kogo Gombrowicz ukrył na brygu Banbury i jaka uniwersalna problematyka jest jego metafizyczną kontrabandą, nasza lektura niezwykłej twórczości Gombrowicza będzie tylko lekturą Młodziaków.
Przypisy
1 Z. Łapiński, Posłowie wydawcy w: W. Gombrowicz, Pisma zebrane, t. 1: Bakakaj i inne opowiadania, oprac. Z. Łapiński, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2002, s. 342-366.
2 Zob. Tamże, s. 281-340.
3 W pierwodruku opowiadanie Przygody miało tytuł Na 5 minut przed zaśnięciem (nowy tytuł Gombrowicz wprowadził wraz z nowym tytułem całości, tj. Bakakaj; 1957), Zdarzenia na brygu Banbury (powstałe w 1932) miały podtytuł („czyli aura umysłu F. Zantmana”), który Gombrowicz usunął w wydaniu z 1957 r.
4 M. Janion, Dramat egzystencji na morzu, w: W. Gombrowicz, Zdarzenia na brygu Banbury, Wydawnictwo Morskie, Gdańsk 1982. Zob. E. Graczyk, Labirynt „Pamiętnika z okresu dojrzewania”, w: tejże, O Gombrowiczu, Kunderze, Grassie i innych ważnych sprawach. Eseje, Marabut, Gdańsk 1994; T. Kaliściak, Statek odmieńców, czyli o marynarskiej fantazji Witolda Gombrowicza, w: Literatura popularna, t. 1: Dyskursy wielorakie, red. E. Bartos, M. Tomczok, Wydawnictwo UŚ, Katowice 2013, s. 327-346; B. Warkocki, Pamiętnik afektów z okresu dojrzewania. Gombrowicz – queer – Sedgwick, seria „Nowa Humanistyka”, red. R. Nycz, t. 46, Wydawnictwo IBL PAN, Warszawa 2018; K.A. Grimstad, Co się zdarzyło na brygu Banbury? Gombrowicz, erotyka i prowokacja kultury, przeł. Ola Kubińska, „Teksty Drugie” 2002, nr 3. Zob. też rozważania Janusza Margańskiego o filozoficznych problemach Pamiętnika z okresu dojrzewania w: tenże. Wspomnienia z udaremnionych inicjacji, w: tegoż, Gombrowicz – wieczny debiutant, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2001, s. 24-92; por. tenże, Geografia pragnień. Opowieść o Gombrowiczu, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2007, s. 84-103.
5 G. Langer, Opowiadanie Witolda Gombrowicza „Zdarzenia na brygu Banbury” jako zamaskowany tekst homoerotyczny, przeł. I. Surynt, w: „Patagończyk w Berlinie”. Witold Gombrowicz w oczach krytyki niemieckiej, wybór i oprac. M. Zybura przy współpracy I. Syrunt, Universitas, Kraków 2004, s. 404.
6 Tamże.
7 Tamże, s. 405.
8 Tamże, s. 406.
9 Tamże, s. 407. Chodzi też o interteksty wizualne, zob. pocztówkę odkrytą przez Tomasza Kaliściaka i umieszczoną w jego artykule Statek odmieńców, czyli o marynarskiej fantazji Witolda Gombrowicza, s. 328.
10 G. Langer, Opowiadanie Witolda Gombrowicza „Zdarzenia na brygu Banbury” jako zamaskowany tekst homoerotyczny, s. 407.
11 W pierwszym akcie sztuki młodego arystokratę Agernona Moncrieffa odwiedza w Londynie jego przyjaciel, mieszkający na wsi, znany mu jako Ernest Worthing. Ernest wyznaje, że prowadzi podwójne życie, ponieważ na wsi znany jest jako John (Jack), który często wyjeżdża do Londynu, gdzie opiekuje się bratem Ernestem. W odpowiedzi Algernon oświadcza, że na wsi ma przyjaciela, inwalidę o nazwisku Banbury, co jest takim samym zmyśleniem jak Ernest w Londynie. Nie udało mi się ustalić, czy wystawiona po raz pierwszy w 1895 r., a opublikowana w 1899 r. sztuka Wilde’a mogła być znana Gombrowiczowi w polskim przekładzie (pisarz nie znał angielskiego), ale jest to bez znaczenia, ponieważ Gombrowicz mógł znać sztukę w przekładzie francuskim lub zetknąć się z jej omówieniem na fali zainteresowań twórczością Wilde’a w latach dwudziestych XX w.
W recepcji sztuki Wilde’a termin „banburying” jest używany na określenie podwójnego, sekretnego życia, z kolei nazwisko Banbury miałoby być zapożyczone przez Wilde’a od jego znajomego z czasów młodości o nazwisku Henry Shirley Banbury. Według innego wyjaśnienia, które sformułował w 1913 r. znajomy Wilde’a ,Aleister Crowley, „Banbury” to kombinacja dwóch słów: nazwy miejscowości Banbury, gdzie Wilde spotkał się z pewnym chłopcem, oraz miejscowości Sunbury – gdzie doszło do ich kolejnego spotkania. Brytyjska Wikipedia zawiera obszerne hasła na temat sztuki Wilde’a The Importance of Being Earnest, w których zamieszczone są m.in. informacje o etymologii nazwy „Banbury”.
12 G. Langer, Opowiadanie Witolda Gombrowicza „Zdarzenia na brygu Banbury” jako zamaskowany tekst homoerotyczny, s. 410.
13 Tamże, s. 420.
14 T. Kaliściak, Statek odmieńców, czyli o marynarskiej fantazji Witolda Gombrowicza.
15 B. Warkocki, Pamiętnik afektów z okresu dojrzewania.
16 Niestety, obu tym wnikliwym interpretacjom szkodzi dopisywanie domysłów, które ani nie mają żadnych podstaw w tekście Gombrowicza, ani, mówiąc bardzo delikatnie, nie mieszczą się w standardach tekstu naukowego. „Gombrowicz – domyśla się Kaliściak – […] «banburuje» od problemów, w jakie popadła Europa. (Być może chodzi tu o napiętą sytuację polityczną związaną ze ścieraniem się przeciwstawnych potęg: faszyzmu i komunizmu […]”; tenże, Statek odmieńców, czyli o marynarskiej fantazji Witolda Gombrowicza, 332.
17 Jej najważniejsze prace były wielokrotnie wykorzystywane przez polskich literaturoznawców, zob. zwłaszcza P. Sobolczyk, Queerowe subwersje. Polska literatura homotekstualna i zmiana społeczna, Wydawnictwo IBL PAN, Warszawa 2015; tenże, Polish Queer Modernism, Peter Lang, Frankfurt am Main i in. 2015; tenże, Gotycyzm – modernistyczny sobowtór odmieńca, Fundacja Terytoria Książki, Gdańsk 2017; ponadto liczne artykuły tłumaczono na polski, bibliografię tłumaczeń prac Kosofsky Sedgwick na polski zestawia Warkocki, zob. tenże, Pamiętnik afektów z okresu dojrzewania, s. 10.
18 Zob. Odmieńcy, wybór, oprac. i red. M. Janion, Z. Majchrowski, Wydawnictwo Morskie, Gdańsk 1982.
19 Notabene gdyby koncepcję Kosovsky Sedgwick stosować tak dosłownie, jak robią obaj polscy badacze, każdą wojnę można by wyjaśniać jako wyraz homoseksualności i homofobii, skoro wojny są oparte na dominacji grup męskich.
20 Paradoksalnie najbliżej wyjaśnienia specyfiki tego zagadnienia Gombrowicza była Maria Janion ze swoją koncepcją „dramatu egzystencji”.
21 Paranoja Clarke’a rozwija się równocześnie z paranoją Zantmana, paranoikiem jest też zastępca kapitana Smith.
22 W. Gombrowicz, Pisma zebrane, t. 1, s. 150.
23 Tamże, s. 153.
24 Tamże.
25 „Cała rzecz w tym, że od wyjazdu nie widzieli kobiety”; tamże, s. 157.
26 Notabene Janion w swoim eseju przywołuje znacznie późniejsze odkrycie przez Gombrowicza „języka sybillicznego” i stosuje tę symbolikę także do Pamiętnika z okresu dojrzewania; taż, Dramat egzystencji na morzu, s. 12. Zob. W. Gombrowicz, Wspomnienia polskie, Instytut Literacki, Paryż 1977, s. 54-55.
27 W. Gombrowicz, Krótkie objaśnienie, w: tegoż, Pisma zebrane, t. 1, s. 338-339. O tej przedmowie po raz pierwszy poinformował Tadeusz Kępiński, cytując jej kilka fragmentów (tenże, Witold Gombrowicz i świat jego młodości, wyd. 2, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1976, s. 266 i n.), a po raz pierwszy przedrukowano ją w całości w zbiorowym popularnym wydaniu Dzieł Gombrowicza pod redakcją J. Błońskiego i Jerzego Jarzębskiego (t. 1, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1986, s. 194-196). Langer odsyła do tej przedmowy w przypisie 23, Janion ją przywołuje za Kępińskim, Warkocki ją cytuje, ale nie wykorzystuje do interpretacji utworu Gombrowicza, Kaliściak natomiast w ogóle jej nie zauważa (korzysta z popularnego wydania Bakakaj z 1987 r., a nie z opracowania Łapinskiego w wydaniu krytycznym). Grimstad analizuje Zdarzenia na brygu Banbury na podstawie zbiorowego popularnego wydania z 1986 r., a przedmowę Gombrowicza cytuje w przypisie 33.
28 Piszę o tym w artykule pt. O literaturze polskiej. Sienkiewicz (w druku).
29 Utwory te były wysyłane do kraju w formie listów i publikowane na łamach „Gazety Polskiej” od lutego 1876 do grudnia 1878 r.
30 Kilka wstępnych informacji do początkowych epizodów fabuły w rozdziale drugim znajduje się w zakończeniu rozdziału pierwszego pt. Pobyt w Londynie. Podróż do Liverpoolu.
31 Jeden z kilku pseudonimów Sienkiewicza, którym od 1875 r. zaczął podpisywać swoje felietony i artykuły w „Gazecie Polskiej”. Pod tym pseudonimem Sienkiewicz publikował Listy z Ameryki. Pseudonim jest prawdopodobnie spolszczoną wersją starej nazwy „Litwin”.
32 Znaczenie datowania podkreśla Janion: Zantman „ściśle, niemal protokolarnie oznacza początek wydarzeń: w roku 1930 […]”. Listy z podróży do Ameryki opublikowano w formie książkowej w 1880 roku. Podróż Sienkiewicza na Germaniku: 23-28 lutego (środa-poniedziałek) 1876 r. Por. Maria Bokszczanin, Nie tylko o nim. Szkice z literatury polskiej i folkloru, Wydawnictwo IBL PAN, Warszawa 2021, s. 182-190.
33 „[K]to bowiem puszcza się wiosenną porą na Ocean, nigdy nie może powiedzieć, czy będzie jeszcze oglądał tych, których żegnał; każdy więc pragnie przesłać choćby jeszcze jedno małe «addio», «pamiętaj, póki nie zapomnisz! « lub «pisuj do mnie na Berdyczów!»”; H. Sienkiewicz, Kolekcja, t. 21: Listy z podróży do Ameryki, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2016, s. 54.
34 „Stojący w górskim wąwozie” – czyli… niewidoczny, bo i w wąwozie, i zasłonięty zboczami gór; W. Gombrowicz, Pisma zebrane, t. 1, s. 125.
35 Notabene od przygodnego „dżentelmana” Sienkiewicz dowiaduje się, że przed podróżą morską trzeba zjeść jak najwięcej suszonych śliwek (s. 26), a potem „że najdzielniejszym lekarstwem na chorobę morską są suszone śliwki”; tenże, Kolekcja, t. 21, s. 58.
36 Notabene w slangu brytyjskim i amerykańskim imię tego pana znaczy „penis”, a użyte czasownikowo – „pieprzyć”.
37 Por. G. Langer, Opowiadanie Witolda Gombrowicza „Zdarzenia na brygu Banbury” jako zamaskowany tekst homoerotyczny, s. 416; B. Warkocki, Pamiętnik afektów z okresu dojrzewania, s. 235. Notabene w tomie Pamiętnik z okresu dojrzewania znajdowało się, jako przedostatnie, opowiadanie pt. Szczur (niekomentowane w Krótkim objaśnieniu, zob. przypis 40).
38 J. Margański, Józio w piekle literatury, „Teksty Drugie” 2002, nr 3, s. 18. Natomiast Mickiewicz w Trans-Atlantyku jest przefiltrowany przez wystylizowanie na narrację Sienkiewicza w Trylogii.
39 Analizowałem ten przypadek w artykule Słowacki Gombrowicza („Teksty Drugie” 2010, nr 1/2, s. 171-192).
40 Sienkiewicz wyjechał do Ameryki w towarzystwie Juliana Sypniewskiego 19 lutego 1876 r.
41 Ten mechanizm opisałem w książce Poetycki model prozy w dwudziestoleciu międzywojennym (Ossolineum, Wrocław i in. 1982); zob. też mój artykuł pt. Aforyzmy Gombrowicza, który ukaże się w mojej książce Czy Gombrowicz miał oczy? (w druku). Przekłady na inne języki: Gombrowiczs Aphorismen, w: Gombrowicz in Europa. Deutsch-polnische Versuche einer kulturellen Verortung, red. A. Lawaty, M. Zybura, Harasowitz Verlag, Wiesbaden 2006, s. 269-278; Aphorismes: une autre lecture de Gombrowicz, w: Witold Gombrowicz entre l’Europe et l’Amérique, red. M. Tomaszewski, przedmowa R. Gombrowicz, Presses Universitaires du Septentrion, Villeneuve d’Asq 2007, s. 159-170. Zob. też: Posłowie, w: W. Gombrowicz, Sentencje, aforyzmy, myśli, zdania i uwagi. wybór, układ, posłowie W. Bolecki, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2003, wyd. 2 2018.
42 Jak wszędzie w tym artykule formułuję ten sąd jako hipotezę.
43 Na anagramatyczny charakter tego nazwiska zwróciłem uwagę w szkicu Tajemnica Kosmosu: Anagramem „posłużył się Gombrowicz już w Pamiętniku z okresu dojrzewania. Nazwisko bohatera […] Zantman to niewątpliwy anagram Tanz-man, czyli tancerz. W ten sposób tancerz ze Zdarzeń na brygu Banbury okazuje się innym wcieleniem tancerza mecenasa Kraykowskiego (z opowiadania pod tym samym tytułem), czyli kolejną maską Gombrowiczowskiego podmiotu” (w: Jan Błoński i… literatura XX wieku, red. M. Sugiera, R. Nycz, Universitas, Kraków 2002, s. 283). To wyjaśnienie przyjęło się w literaturze przedmiotu, zob. K.A. Grimstad, Co się zdarzyło na brygu Banbury?, s. 19, przypis 13; B. Warkocki, Pamiętnik afektów z okresu dojrzewania, s. 100, przypis 100.
44 Ta zmiana rzuca światło na poetykę opowiadań uważanych za szkice do Ferdydurke, czyli takie teksty jak Tośka czy Pampelan w tubie. Wszystkie one są opowiadane przez anonimowych narratorów, których nie można powiązać z Gombrowiczem. I nagle zmiana (!): opowiadania zostają zastąpione przez powieść, a anonimowi narratorzy – parafrazując formułę w jego Dzienniku – przez „ja”,” ja”, „ja”, dopowiedziane w zakończeniu powieści inicjałami „W.G.”. Arcytrafnie uchwyciła tę różnicę Ewa M. Thompson w popularnej monografii pt. Witold Gombrowicz (wyd. oryg. Twayne, Boston 1979), stwierdzając „Choć opowiadania nie odbiegają poziomem od pozostałych dzieł Gombrowicza, wydaje się jednak, że zostały napisane przez innego autora” (przeł. A. Sierszulska, Wydawnictwo UŚ, Katowice 2002, s. 42).
45 „Otello i piękna Desdemona wracają wprost z Paryża, w którym przepędzili miodowe miesiące, dlatego oboje najwięcej mają dystynkcji i są najrozmowniejsi. Mamy prócz tego wiele innych ciekawych typów […]”; H. Sienkiewicz, Kolekcja, t. 21, s. 66-67.
46 Wsiadając na bryg Banbury, Zantman sądzi, że co prawda „dogonił Berenice motorówką, lecz już bez pakunków”; W. Gombrowicz, Pisma zebrane, t. 1, s. 113.
47 Przejaw jego paranoi: „unikam w ogóle rozmów, ponieważ uważam, że linia grot-rei niepotrzebnie skręca się w literę S”; tamże, s. 133.
48 „Kto się boi zmoknąć, może w każdej chwili – opuścić okręt”; tamże, s. 126.
49 Tamże, s. 168. W znaczeniu negatywnym filut to oszust, krętacz, cwaniak.
50 Kapitan Clarke uważa się na brygu za pana życia i śmierci.
51 W. Gombrowicz, Pisma zebrane, t. 1, s. 141.
52 W. Gombrowicz, Krótkie objaśnienie, s 338. Znaczenie tej problematyki (co prawda jako wariantu fantastyki) podkreśla Maria Janion, zob. taż, Fantastyczne przygody umysłu, w: tejże, Dramat egzystencji na morzu, s. 18-22.
53 W uwagach do tego artykułu – za które bardzo dziękuję – Zdzisław Łapiński napisał: „gdybym ja sam miał wracać do Zdarzeń, wyszedłbym od tak mocno podkreślonej przez Ciebie schizofreniczności zawartej tam wizji. Gombrowicz całe życie zmagał się z problemem epistemologicznego sceptycyzmu, który od strony psychologicznej można nazwać solipsyzmem. W jego utworach w taki solipsyzm wpadają jego bohaterowie, ale nie on sam. I rzecz toczy się między nim a nimi: W każdym z nas jest Don Kichot, ale na marginesie Sancho Pansy” (e-mail do mnie z 11 marca 2023 r.).
54 Znamienne, że gdy w zakończeniu sztuki Iwona przez chwilę pozytywnie wpływa na księcia Filipa, a także pozytywnie zmienia jego matkę, królową Małgorzatę, wyzwalając w niej czułość, jest potraktowana jak największe zagrożenie dla dworu, dla jego społecznego porządku – trzeba ją więc zabić. Zob. mój artykuł „Corpus” „Iwony” Witolda Gombrowicza, https://www.bolecki.eu/sites/default/files/cck_attachment/2006-corpus_iwony_ksiezniczki_burgunda.pdf (30.06.2023).
55 Jakie były personalne (Gombrowiczowskie) źródła takich lęków i takiej postawy, to osobny temat, daleko wykraczający poza ramy artykułu.
56 Tę cechę świata Gombrowicza przenikliwie dostrzegła Ewa Thompson: „W systemie relacji międzyludzkich przedstawianych przez Gombrowicza mało jest poczucia wspólnoty, dużo zaś walki”; taż, Witold Gombrowicz, s. 39.
57 Fundamentem interpretacji tej problematyki pozostaje pionierska książka Łapińskiego Ja, Ferdydurke (KUL, Lublin 1985), zwłaszcza rozdział Akcje i interakcje (wyd. 2, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1997, s. 40-62).
58 C. Miłosz, Kim jest Gombrowicz (1970), w: tegoż, Prywatne obowiązki, Instytut Literacki, Paryż 1972. Por. O. Kuhl, Gęba erosa. Tajemnica stylu Witolda Gombrowicza, seria „Polonica Leguntur”, t. 6, Universitas, Kraków 2005.
59 W. Gombrowicz, Dziennik 1953-1969, posłowie J. Franczak, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2011, s. 442 (zapis z 1958 r., piątek).
60 . Dawał temu wyraz w listach, zob. m.in. Walka o sławę, cz. 1: Korespondencja Witolda Gombrowicza z Józefem Wittlinem, Jarosławem Iwaszkiewiczem, Arturem Sandauerem, oprac. J. Jarzębski, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1996; cz. 2: Korespondencja z Konstantym A. Jeleńskim, François Bondy, Dominique de Roux, oprac. T. Podoska, M. Nycz, J. Jarzębski, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1998. Zob. też J. Margański, Gombrowicz – wieczny debiutant, s. 26-27.
61 J. Błoński, Gombrowicz a ethos szlachecki (1974), w: tegoż, Forma, śmiech i rzeczy ostateczne. Studia o Gombrowiczu, Kraków 2003, s. 229-249.
62 E. Thompson, Witold Gombrowicz, s. 9-10.
Góra stronyJak cytować ten artykuł
Odwołanie bibliograficzne dla wydania papierowego
Włodzimierz Bolecki, «Kogo Gombrowicz ukrył na brygu Banbury?», Teksty Drugie, 4 | 2023, 52-77.
Odwołania dla wydania elektronicznego
Włodzimierz Bolecki, «Kogo Gombrowicz ukrył na brygu Banbury?», Teksty Drugie [Online], 4 | 2023, Dostępny online od dnia: , Ostatnio przedlądany w dniu 17 avril 2025. URL: http://0-journals-openedition-org.catalogue.libraries.london.ac.uk/td/20004
Góra stronyPrawa autorskie
The text only may be used under licence CC BY 4.0. All other elements (illustrations, imported files) are “All rights reserved”, unless otherwise stated.
Góra strony