Nawigacja – Mapa strony

Strona głównaNumery6Roztrząsania i rozbioryObraz vs ślad, czyli o nihilizmie...

Roztrząsania i rozbiory

Obraz vs ślad, czyli o nihilizmie, ikonoklazmie, ikonofilii i nie tylko

Image vs Trace, or: Nihilism, Iconoclasm, and Iconophilia and More
Maciej Michalski
p. 417-424
Odwołanie bibliograficzne

Andrzej Zawadzki, Obraz i ślad, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2014.

Streszczenia

Review: Andrzej Zawadzki, Obraz i ślad [Image and Trace], Cracow: Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, cop. 2014.

Góra strony

Uwagi wydawcy

DOI: 10.18318/td.2016.6.25

Pełny tekst

1Rozprawa Andrzeja Zawadzkiego pt. Obraz i ślad to ważne dzieło, także dlatego, że wbrew tytułowi nie jest książką o obrazie i śladzie. Autor rozważa te dwa pojęcia w kontekście problemu reprezentacji – być może nie pierwszoplanowego dziś zagadnienia teoretycznoliterackiego, ale wciąż węzłowego i źródłowego dla wielu zagadnień estetycznych i literaturoznawczych. Choć mamy tu do czynienia z mocno teoretycznymi, filozoficznymi rozważaniami, tak naprawdę chodzi jednak o bardzo podstawowe kwestie dotykające statusu literatury i sztuki czy szerzej: języka i rzeczywistości. Nie zamierzam przypisywać autorowi intencji budowania ogólnej teorii wszystkiego, ale jeśli tym nieraz gęstym i drobiazgowym rozważaniom przyjrzymy się pod kątem tego, że chodzi tu w istocie o kategorie i problemy fundujące sztukę oraz implikacje rozstrzygnięć w tym zakresie, zaproponowane przez Zawadzkiego ujęcia zyskają inny wymiar.

  • 1 H.J. Silverman Textualities: Between Hermeneutics and Deconstruction, Routledge, New York 1994.

2To interesująca perspektywa: dojście do spraw zasadniczych i ogólnych przez analizę kategorii na pierwszy rzut oka bardzo wąskich i specjalistycznych. Ale Zawadzki przyjmuje hermeneutyczną postawę dochodzenia do właściwego problemu drogą kolistą czy – jak interpretując Heideggera, widzi to H.J. Silverman1 – nawet zygzakowatą. Intrygująca jest również szerokość perspektywy autora: już w pierwszej części rozpiętość refleksji sięga od Heideggera do talibów, od teologii ikony po Dodę… I choć Zawadzki zdecydowanie preferuje uważną analizę filozoficznych konceptów, te szerokie odniesienia są podstawą do interesujących kulturoznawczych analiz; można nawet wyrazić żal, że autor nie pozwala sobie na większy rozmach w tym względzie, niemniej przyznać należy, że taka powściągliwość staje w dyskretnej, ale znaczącej opozycji wobec częstej dziś w dyskursie humanistycznym łatwości formułowania daleko idących wniosków i rozciągania horyzontów (co często prowadzi w istocie do spłaszczania i upraszczania problemów).

3Nie sposób pokrótce zreferować wszystkich wątków poruszanych przez autora ani streścić szczegółowych nieraz analiz. Skupię się zatem na prezentacji pewnego zarysu koncepcji książki, zatrzymując się na niektórych zagadnieniach, wybranych (co przyznaję z pewnym zakłopotaniem) dość arbitralnie. Trzeba bowiem od razu skonstatować, że książka Zawadzkiego jest niezwykle erudycyjna, miejscami onieśmiela wnikliwością i rozległością analiz i odniesień, swobodą – ale nie dezynwolturą – prowadzenia rozważań na wysokim poziomie. Obraz i ślad może pełnić nie tylko rolę zaawansowanego kompendium omawiającego oba tytułowe pojęcia, ale – co ważniejsze – pokazuje operacyjne walory omawianych ujęć. A przede wszystkim to niezwykle ważna pozycja, szczególnie dla zainteresowanych relacjami między literaturą a filozofią czy teologią oraz opisem współczesnej kultury, w znacznej mierze ikonicznej. Zawadzki w sposób tyleż swobodny, co kompetentny łączy różne obszary refleksji, by wreszcie w apendyksie (aż szkoda, że tak krótkim!) pokazać estetyczne i literackie aplikacje i implikacje filozoficzno-teologicznych analiz.

4Dlaczego obraz i ślad? Ślad interesuje Zawadzkiego dlatego, że implikuje ontologię słabą, obraz zaś stoi po stronie nihilizmu – bo albo przesłania rzeczywistość, unicestwiając ją, albo przenosi „zmysłowe w niezmysłowe” (s. 8). Zawadzki przygląda się relacjom obrazu i śladu z trzech perspektyw, z jakich ujmuje ten związek refleksja filozoficzna i teologiczna: obraz bez śladu (idolatria), ślad kontra obraz (ikonoklazm) i obraz jako ślad (ikonofilia). Omówieniu tych relacji poświęcone są trzy główne partie książki, dopełnione czwartą – niezwykle interesującą, bo dotyczącą estetyki i poetyki śladu.

5Idolatria jest formą nihilizmu, unicestwiania rzeczywistości na rzecz obrazu, który staje się formą podstawienia, zastąpienia świata przez „światoobraz”. Nie przypadkiem w rozdziale tym rozważania zaczynają się od omówienia poglądów Heideggera. Tutaj Zawadzki zastanawia się nad krytycznym podejściem autora Bycia i czasu do antropologii, a swoje dociekania wzmacnia refleksjami G. Vattimo, co prowadzi autora do przeformułowania roli hermeneutyki i obciążenia jej – choć o tym Zawadzki już nie pisze – etycznym zobowiązaniem: otóż jej podstawą byłoby nihilistyczne dziedzictwo polegające na opowiadaniu „o rozpadzie i odejściu «mocnej» postaci bycia, […] o rozpłynięciu się «mocnych» kulturowych uniwersów i ich symbolicznych struktur” (s. 22). W tym ujęciu nihilizm nie musi być negatywnie nacechowany, ale wręcz przeciwnie: chroniłby nas przed totalizowaniem i presją rzeczywistości – paradoksalnie taką samą rolę może grać idolatria, choć to już temat na inne przemyślenia.

6Zawadzki proponuje „czteroczłonowe równanie” (s. 39): nihilizm – symulakryzacja – estetyzacja – idolatria, odwołując się do rozważań Vattima, Baudrillarda oraz Deleuze’a. Buduje w ten sposób pomost między tradycją religijną i filozoficzną a współczesną kulturą. Jedną z postaci współczesnego ikonoklazmu jest iconoclash. To pojęcie B. Latoura, które oznacza zderzenie czy konflikt obrazów. Jest ono ambiwalentne – przeplata się w nim destruktywność z konstruktywnością (s. 40). W taki sposób można przedstawiać naukę, w której zestawienie różnych obrazów rzeczywistości zarówno mieści w sobie konfrontacyjny charakter, jak i służy obiektywizacji (s. 41).

7Ten przykład pokazuje, jak szerokie horyzonty obejmuje Zawadzki, łącząc ze sobą różne obszary kultury i dyskursy. Ani obraz, ani ślad nie są tu pojmowane wąsko, pełnią raczej funkcję węzłowych metafor – transdyskursywnych kategorii. Sam autor zapytuje, czy o śladzie nie należałoby mówić jako „o temacie, motywie, wątku, sytuującym się gdzieś na pograniczu literatury, refleksji filozoficznej, estetyki, teologii, psychoanalizy i pewnie wielu jeszcze innych dyskursów?” (s. 48). Przy takim postawieniu sprawy granice między obszarami refleksji, między dyskursami i praktykami tekstowymi zacierają się, a raczej tracą na znaczeniu, co bynajmniej nie oznacza wtórnej naiwności, która cechowałoby zapoznawanie odmiennego charakteru różnych form tekstualizacji myślenia – to właściwie przekroczenie zawężających horyzontów.

8W części poświęconej ikonoklazmowi (obraz kontra ślad) Zawadzki rekonstruuje koncepcje śladu pojawiające się u Heideggera, Freuda i Lacana, Levinasa i Derridy. U autora Bycia i czasu ślad powiązany jest z zapomnieniem i czasowością, a przede wszystkim z różnicą (bycia i bytu). U Freuda ślad (pamięciowy), stanowiący utrwalenie doświadczenia, umożliwia pojawienie się świadomości. Lacan rozważa ślad w kontekście Rzeczy oraz znaku językowego; uzyskujemy tu paradoksalną konstatację: „ślad nie znaczy więc nic, a znaczący może stać się tylko dzięki temu, że można go wymazać; innymi słowy, paradoksalnym warunkiem jego znaczenia jest jego nietrwałość, wymazywalność, możliwość jego nieistnienia” (s. 63). Według Levinasa „ślad odsyła także do niemożliwości zatarcia bycia, jego niewymazywalności”, przy czym nie można mówić o „śladzie obecności”, a o „śladowej obecności” (s. 64- -65). Silne akcentowanie przez autora Całości i nieskończoności momentu czasowego, związku z przeszłością uprawnia wręcz do tworzenia na tej podstawie opozycji ślad – przedstawienie (s. 66). U Derridy, dla którego „ślad wyznacza charakter «naszej epoki»” (s. 73), jest on jednocześnie „śladem nieobecnego początku”. A co istotne: „żeby w ogóle można było mówić, by możliwa była poetyka, interpretacja, retoryka, ruch tropów języka, zawsze konieczny jest ślad pochodzący od Innego, zawsze już wszczepiony w dyskurs i wcześniejszy od niego” (s. 85). Wreszcie: „to nie obecność zostawia swój ślad, ale ślad «zostawia» obecność” (s. 86).

  • 2 Szukać też można innych metafor, synonimów śladu. Może blizna? Piętno? Rysa? (O rysie Zawadzki pisz (...)

9Pierwsza część książki poświęcona jest w większym stopniu obrazowi, druga koncepcjom śladu, trzecia zaś stanowi próbę zestawienia obu tytułowych pojęć. Zawadzki sporo miejsca poświęca teologicznym ujęciom ikoniczności i przedstawia koncepcje Pseudo-Dionizego Areopagity, Jana z Damaszku, Nikifora i Teodora Studyty. Te omówienia kończą się bardzo interesującymi rozważaniami dotyczącymi mimetyczności. Dylemat: mimesis podobieństwa czy partycypacji może zdaniem autora rozwiązać metafora odcisku, bo „ilustruje sposób, w jaki to, co transcendentne, przejawia się w pierwiastku materialnym, zostawiając ślad w materii” (s. 124). Mamy tu bowiem podobieństwo „doskonałe”, mechaniczne oraz pewnego rodzaju uczestnictwo pierwowzoru, zrodzone z realnego, fizycznego kontaktu2.

10Zawadzki nie rozwija tego wątku, można zastanawiać się w takim razie, na ile odcisk jest metaforą i w jakim stopniu można to odnieść do pisma w jego materialnym wymiarze. Kultura pisma, a raczej pisania („analogowego”) to właśnie kultura „odciskania” na papierze, w zupełnie dosłownym tego słowa znaczeniu. Być może o mimetyczności należałoby inaczej mówić w odniesieniu do pisma ręcznego, a inaczej w wypadku druku lub cyfrowego nośnika. Być może literacką kulturę „odcisku” należałoby odróżniać od kultury „śladowości”, w której komputerowa produkcja tekstów (bo właśnie produkowanie wydaje się właściwym określeniem) uniemożliwia mimetyczność partycypacyjną.

11Dochodząc do współczesnych ujęć obrazu (J.-L. Mariona i G. Didi-Hubermana), Zawadzki zauważa, że wywodzą się one z przednowoczesnych koncepcji chrześcijańskich (s. 136). I tak u Mariona pojawia się rozróżnienie między idolem, który zbliża to, co boskie, do tego, co ludzkie, a ikoną, która działa odwrotnie (s. 137). Z kolei Didi-Huberman, komentując Tomaszowe rozróżnienie śladu i obrazu, sytuuje ten pierwszy po stronie „niepodobieństwa czy też – innymi słowy – różnicy, a nie figuracji, kryjącej w sobie tożsamość. Jest on rozbitym obrazem, obrazem niepodobnym, obrazem, który nie kusi nas ani nie zwodzi żadnym iluzorycznym podobieństwem” (s. 157).

12Bardzo interesujące rozważania pojawiają się w apendyksie, dotyczą bowiem estetyki i poetyki śladu, co pokazuje artystyczną nośność analizowanych w książce kategorii. Według J.-L. Nancy sztuka śladowa

wymyka się opozycji zmysłowe–niezmysłowe i kierującej się nimi relacji przeniesienia, odsyłania, uobecniania, wyobrażania. Mieści się raczej w porządku metonimicznym, horyzontalnym bardziej, bardziej dotykowym niż wzrokowym, rządzi nim logika rozstępu, następstwa ruchu i bezruchu, rytmu charakterystycznego dla tanecznego kroku, skoku, przechodzenia, przejściowości. (s. 167)

13Śladowość określa kondycję sztuki współczesnej – jej zdarzeniowość, przygodność, brak stabilnej istoty; ślad do niczego nie odsyła, ale jednocześnie umożliwia pojawianie się innych dzieł, nieskończone następstwo.

14I wreszcie na końcu otrzymujemy bardzo interesującą koncepcję poetyki śladu, którą Zawadzki obwarowuje pewnymi zastrzeżeniami. Po pierwsze to raczej przenośnie rozumiany pewien model literackiej formy (od razu można to założenie rozszerzyć: nie tylko literackiej), po drugie właściwie należy mówić o poetykach, w liczbie mnogiej, po trzecie wreszcie ślad jest znakiem, zatem odnosi się do semiotycznego porządku, w tym do języka literatury. Z odwołań do różnych ujęć, interesująco przenoszonych do literatury, wyłania się następujący obraz omawianej tu poetyki: ślad umożliwia konstytuowanie się znaczeń, akcentuje materialność znaku w opozycji do idealności sensu, znajdując się w ruchomej sieciowej konstelacji, przeciwstawia się koncepcji języka jako systemu symbolicznego, a jego kruchość i pojedynczość podważa przekonanie o trwałości i tożsamości sensu oraz ogólności znaczeń. Koncepcja śladu stała się produktywna w wypadku opisu obecności autora w dziele. Dla M. Blanchota pisanie to wymazywanie i taka rola przysługuje śladowi.

15Zawadzki proponuje bardzo interesującą perspektywę przełożenia myślenia filozoficznego na literaturę. Kategorie filozoficzne, a raczej przez filozofów dookreślane, nie tylko stają się narzędziem interpretacji, ale przede wszystkim otwierają drogę do inwencyjnego „pracowania tekstami” (według formuły R. Nycza), pokazują inspirującą interakcję między literackim a filozoficznym. Tak rozumieć można ślad – jako metaforę, która funkcjonuje w obrębie tekstów zarówno literackich, jak i filozoficznych, a także staje się kluczem do rozumienia literatury. A nawet umożliwia dokonywanie różnorodnych dystynkcji w obrębie pisarstwa. Można wyobrazić sobie literaturę, która staje się śladem we Freudowskim rozumieniu, czyli odciśniętym śladem pamięci. Ale może też być śladem nieobecności (według Levinasowskiej wykładni), a nawet sposobem unieobecniania, unicestwiania rzeczywistości, co odpowiadałoby Blanchotowskiemu pojmowaniu literatury jako tęsknoty za tym, co rzeczywiste, i anihilowaniu tego, co rzeczywiste.

16Rozważania autora inspirują do dalszego rozwijania zasygnalizowanych intuicji. Ślad i obraz można traktować jako dwie figury opisujące literaturę. Ten pierwszy podobnie jak drugi zajmuje miejsce rzeczywistości, rodzi tęsknotę (jak ślad) lub zastępuje rzeczywistość idolem. Dlatego w porządku wywodu Zawadzkiego ślad, który może rodzić tęsknotę, jest przed obrazem, który próbuje ją zaspokoić. Obraz to jednocześnie artykulacja wyobraźni i efekt naporu rzeczywistości, przestrzeni na naszą świadomość. Ale też staje się śladem, zatarciem – niemal nachalnie zasłaniającym – przez swoją naoczność, przez narzucanie się naszemu naczelnemu zmysłowi. Zasłania myśl, ideę, emocję.

17I dalej: uobecnianie (obraz lub ślad według Freuda) i unicestwianie to być może dwa bieguny literatury, nie jedyne rzecz jasna, ale ważne. Być może każdy tekst dokonuje tych dwóch ruchów jednocześnie: zaciera i naznacza. Pisanie byłoby złamaną dialektyką przeciwieństw – złamaną, bo pozbawioną syntezy. Poetyki śladu, negatywne, zaniku, melancholii w literaturze byłyby eksplorowaniem tego paradoksu literatury, dawałyby świadectwo tej niemożności uobecnienia przy jednoczesnym zaspokajaniu tęsknoty obecności…

18Obraz i ślad skonfrontować można z innymi perspektywami badawczymi. Do rozważenia pozostaje afektywność obrazu – ponieważ wyobraźnia nie podlega naszej władzy, a zarazem ulega pod naciskiem konwencji, kulturowych klisz, jej źródłem mogą być afekty właśnie. W tym sensie obraz może być śladem afektu. Z kolei ślad – nie tylko obraz ze względu na swój nihilistyczny charakter – rodzi pytania etyczne. Czy istnieje etyka śladu? Jeśli ślad utrwala (u Freuda) lub zaciera (u Levinasa), to podlega być może etycznym kryteriom – powstaje pytanie, czego ślad jest śladem lub co zaciera i jak to oceniać (jeśli oceniać). To samo dotyczy obrazu – niezależnie od tego, czy uznać go za uobecnianie, czy za zasłanianie. Ale czy ślad i obraz podlegają etycznemu osądowi, skoro nie są zależne od nas, a ślad ma w sobie pewną nieuchronność (nie da się śladów nie zostawiać)? I wreszcie: czy obraz i ślad są narracyjne? Czy implikują jakąś narrację? Czy ją budują? Czy są linearne, czy raczej punktowe? Jeśli bowiem obrazowanie i zostawianie śladów charakteryzuje w jakiejś perspektywie nasze myślenie lub wyobraźnię, to wtedy możemy zweryfikować (albo potwierdzić) narracyjny charakter tych aktywności umysłu. A podjąć warto jeszcze inne kwestie dotyczące na przykład diagnozy naszej kultury przez pryzmat tytułowych pojęć, co sam autor interesująco przeprowadza na kartach swojej rozprawy.

19Rzecz jasna te końcowe dywagacje to luźne inspiracje i pytania, bo podkreślić należy, że książka Andrzeja Zawadzkiego otwiera wiele różnych kierunków myślenia oraz możliwych aplikacji – i w tej perspektywie to pozycja ważna nie tylko dla czytelników przyjmujących postawę „tropiciela ekstatyka”, któremu „największą radość i rozkosz sprawia […] widok każdego nowego śladu czy nowych śladów, których zawsze mu mało i które chętnie sam mnoży” (s. 86).

Góra strony

Przypisy

1 H.J. Silverman Textualities: Between Hermeneutics and Deconstruction, Routledge, New York 1994.

2 Szukać też można innych metafor, synonimów śladu. Może blizna? Piętno? Rysa? (O rysie Zawadzki pisze w kontekście Heideggera, s. 56, i gdy przywołuje rozważania Skargi, s. 7).

Góra strony

Jak cytować ten artykuł

Odwołanie bibliograficzne dla wydania papierowego

Maciej Michalski, «Obraz vs ślad, czyli o nihilizmie, ikonoklazmie, ikonofilii i nie tylko»Teksty Drugie, 6 | 2016, 417-424.

Odwołania dla wydania elektronicznego

Maciej Michalski, «Obraz vs ślad, czyli o nihilizmie, ikonoklazmie, ikonofilii i nie tylko»Teksty Drugie [Online], 6 | 2016, Dostępny online od dnia: 15 novembre 2016, Ostatnio przedlądany w dniu 06 octobre 2024. URL: http://0-journals-openedition-org.catalogue.libraries.london.ac.uk/td/1765

Góra strony

O autorze

Maciej Michalski

University of Gdańsk – Dr hab., prof. UG, kierownik Katedry Teorii Literatury i Krytyki Artystycznej IFP UG. Zajmuje się związkami literatury i filozofii oraz polską prozą XX wieku Opublikował Dyskurs, apokryf, parabola. Strategie filozofowania w prozie współczesnej (2003) oraz Filozof jako pisarz. Kołakowski – Skarga – Tischner (2010), artykuły w książkach zbiorowych oraz m.in. w „Pamiętniku Literackim”, „Tekstach Drugich”, „Ruchu Literackim”, „Pograniczach”.

Góra strony

Prawa autorskie

CC-BY-4.0

The text only may be used under licence CC BY 4.0. All other elements (illustrations, imported files) are “All rights reserved”, unless otherwise stated.

Góra strony
Search OpenEdition Search

You will be redirected to OpenEdition Search